Górnik Łęczna ogrywa beniaminka

Mariusz Citkowski
Górnik Łęczna 2:2 GKP Gorzów Wielkopolski
Górnik Łęczna 2:2 GKP Gorzów Wielkopolski KOGUT (Ekstraklasa.net)
Górnik Łęczna udanie zainaugurował sezon na własnym stadionie pokonując beniaminka ligi Termalice Bruk-Bet Nieciecza KS. Miejscowi kibice mimo zwycięstwa zielono-czarnych mają prawo narzekać na nieskuteczność swoich ulubieńców.

Dzisiejsza postawa piłkarzy Górnika była dla łęczyńskiej publiczności dużą niewiadomą. Ambitne cele stawiane przed sezonem po porażce w pierwszej kolejce budziły powątpiewanie. Dziś jednak Górnicy wyszli na boisko z dużą determinacją i chęcią pokazania się swoim fanom. Gdyby nie nieskuteczność i brak odrobiny szczęścia wynik mógłby być większy niż 1:0. Kilka okazji zmarnował sprowadzony z Legii Warszawa Adrian Paluchowski - No tak, było tych sytuacji trochę, cała drużyna na to pracowała. Cieszymy się ze zwycięstwa i myślę, że zaczniemy wykorzystywać sytuacje, bo wszystko idzie w dobrym kierunku - tłumaczył nowy snajper Łęcznej.

W pierwszej połowie od samego początku przewagę starali się zdobyć gospodarze. Największe zagrożenie stwarzały prostopadłe podania za obronę przyjezdnych. Po jednym z takich zagrań w doskonałej sytuacji znalazł się Brazylijczyk Nildo, który w dość przypadkowy sposób trącił piłkę obok wychodzącego z bramki Macieja Budki i został przez niego sfaulowany. Sędzia Radkiewicz nie miał wątpliwości - rzut karny. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Dejan Miloseski i precyzyjnym uderzeniem zmylił golkipera gości. Było to pierwsze trafienie Macedończyka w nowych barwach.

Po wyjściu na prowadzenie miejscowi nie zamierzali poprzestać atakować. Górnicy starali się długo utrzymywać przy piłce i szukać otwierającego drogę do bramki podania. W 39. minucie takim został obsłużony Adrian Paluchowski, lecz jego strzał okazał się minimalnie niecelny. Chwilę później w podobnej sytuacji znalazł się Kamil Stachyra. Jego uderzenie okazało się celniejsze, jednak tym razem na drodze piłki stanął bramkarz Bruk-Betu. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

Po pierwszych trzech kwadransach szkoleniowiec pomarańczowych nie był w dobrym humorze. -Pierwszą połowę zupełnie przespaliśmy, cofnęliśmy się, byliśmy wystraszeni. Nasz debiut był tydzień temu ale sądząc po grze można odnieść wrażenie, że był chyba dzisiaj, bo troszeczkę chłopaki byli stremowani. Nie wiem czy się przestraszyli przeciwnika, czy może dopingu zza bramki - tak grę swojego zespołu podsumował Marcin Jałocha na pomeczowej konferencji.

W drugiej odsłonie zawodnicy beniaminka pierwszej ligi grali już zupełnie inaczej. Ich gra była już odważniejsza i bardziej ofensywna. Zaowocowało to kilkoma ciekawymi akcjami. Szczególne zamieszanie w defensywie Górnika robił wprowadzony w przerwie Daniel Mąka. Dużo kontrowersji wywołała decyzja arbitra, który ukarał żółtą kartką przewróconego w polu karnym Piotra Trafarskiego. Trenerzy obu zespołów nie chcieli konkretnie wypowiedzieć się o tej sytuacji.

Mimo kilku jeszcze szans gospodarzy wynik nie uległ zmianie. W ostatnim kwadransie szansę na gola mieli Veljko Nikitović, Rafał Niżnik, Dawid Sołdecki oraz Adrian Paluchowski. Żaden z nich nie był jednak w stanie przełamać słabej dyspozycji strzeleckiej.

Górnik odnotował pierwsze trzy punkty w będącym na starcie sezonie 2010\2011. Beniaminek z Niecieczy zanotował natomiast pierwszą w tym sezonie porażkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24