Jedyne takie rodzeństwo: On w I lidze, ona w Ekstraklasie [GALERIA]

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Kinga Kozak jest mocnym punktem GKS-u Katowice.
Kinga Kozak jest mocnym punktem GKS-u Katowice. Lucyna Nenow
Kinga Kozak gra w Ekstralidze w GKS-ie Katowice, a Miłosz Kozak w pierwszoligowym Podbeskidziu. Są prawdopodobnie jedynym rodzeństwem kopiącym piłkę na tak wysokich poziomach rozgrywkowych.

- Miłosz od małego kopał wszystko, co nawinęło mu się pod nogę. Lewe buty miał całkiem zdarte, a prawe wyglądały jak nieużywane - śmieje się Ewa Kozak, mama piłkarskiego rodzeństwa. - Kinga natomiast jeszcze jako niemowlak nie mogła oderwać oczu od kulek, gdy w telewizji było losowanie totolotka. Pomyślałam, acha, mamy następnego piłkarza w rodzinie...

Wcześniej w familii też nie brakowało chętnych do kopania piłki, i to ze strony obojga rodziców.
- Nikt jednak nie osiągnął sukcesów. Zabrakło różnych rzeczy, ale przede wszystkim poświęcenia ze strony najbliższych - zaznacza Ewa Kozak. -Mogę to powiedzieć z doświadczenia, bo tylko ja wiem, ile czasu spędziłam w samochodzie wożąc Kingę i Miłosza na treningi, towarzysząc im na turniejach i meczach, ile razy musiałam zmieniać pracę, by jej rytm dostosować do ich potrzeb, i ile to wszystko kosztowało...

Miłosz i Kinga piłkę kopali wszędzie i o każdej porze.
- On do szkoły zawsze brał reklamówkę z piłką, żeby po zajęciach iść na boisko. I prawie codziennie zawracał do domu, bo ją zabrał, ale zapomniał tornistra - wspomina pani Ewa. - Zdarzyło się, że sąsiadowi wybili szybę, ale najwięcej straciłam wazonów. Pamiętam szczególnie jeden, wielki, dostałam od babci. Postawiłam w domu, ale po kilku dniach obok zaczęła się pojawiać jakaś wielka maskotka dzieciaków. Co ją zabrałam, to wracała. Wreszcie przyjechała moja mama i ona pierwsza zauważyła, że wazon jest nieumiejętnie posklejany i maskotka miała to jedynie zasłonić.

Na karierze zaważyła w pewnym stopniu chorowitość dzieci.
- Kiedy po raz kolejny poszłam z Miłoszem do lekarza spytałam panią doktor, czy nie zapisać go na karate, skoro rozpiera go energia i w dodatku wszystko na drodze kopie. A ona odpowiedziała: - Nie lepiej na piłkę nożną?No i tak to się naprawdę zaczęło - podkreśla pani Ewa.

Jako dzieci grali ze starszymi. Ośmioletni Miłosz w Kłosie Rokosowo został „wrzucony” do meczów z gimnazjalistami i strzelał gole. Sześcioletnia Kinga na Turnieju „Z podwórka na stadion o Puchar Tymbarku” była najmniejsza na boisku, ale spisała się tak dobrze, że Nina Patalon, znana piłkarka i trenerka, ściągnęła ją do Medyka Konin.

Po Miłosza, też po „Tymbarku”, sięgnął Lech Poznań.Rodzice wozili chłopaka na treningi cztery razy w tygodniu po 200 km. - W domu spotykaliśmy się rzadko, ale gdy już przyjeżdżali to nie wiedziałam jak to wszystko ogarnąć. Działałam na dwie pralki, ale zimą, gdy dochodziły dresy, nawet to bywało za mało - opowiada paniEwa.

Po latach rodzeństwo z Wielkopolski trafiło na Śląsk.
- Kinga w Medyku nie miała zagwarantowanego rozwoju. Dostała chyba z siedem ofert, przeanalizowaliśmy je wszystke pod każdym kątem. Nawet takim z kim przyjdzie jej rywalizować na pozycji. Ostatecznie przekonali nas ludzie. Bo w GKS-ie jest fajna ekipa, menedżer Mariusz Polak i trener Witold Zając to świetni ludzie, a ja chcę, żeby moje dzieci takimi się otaczały. No i Kinga regularnie gra w Ekstralidze - mówi Ewa Kozak.

U Miłosza sprawa była bardziej skomplikowana. - Po grze w Wigrach miał przejść do Termaliki, gdzie trenerem był Czesław Michniewicz. Klub jednak spadł z Ekstraklasy, a w dodatku okazało się, że jest jakiś aneks Miłosza do umowy z Legią, który bardzo wszystko skomplikował, nie dało się tego odkręcić. No i trafił do Podbeskidzia. Plusem jest to, że mają do siebie blisko. Miłosz i Kinga od zawsze utrzymują ze sobą dobry kontakt, często się odwiedzają, to dla nich ważne.

W rodzinie jest jeszcze Jessica, o rok starsza od Kingi.
- Też miała papiery na granie, ale wybrała inną drogę, uczy się w technikum fryzjerskim. Niedawno powiedziała, że chętnie wróciłaby do piłki, bo z Kingą tworzyły świetny duet, ale moim zdaniem jest już na to za późno. Wielu rzeczy nie da się nadrobić - twierdzi mama.

W święta cała rodzina spotka się przy wielkanocnym stole. - I będziemy rozmawiać przede wszystkim o piłce, bo to temat numer jeden w rodzinie. Zdarza się, że całą grupą jeździmy na mecze Kingi i Miłosza, bo staram się być na wszystkich. Może nas nawet na trybunach za bardzo nie widać, ale słychać na pewno - zaznacza mama piłkarskiego rodzeństwa. - A czego im będę życzyć? Oczywiście zdrowia. No i Miłoszowi gry w Ekstraklasie, bo Kinga już się z niego śmieje, że ona w wieku 15 lat już w niej grała, a on jest w pierwszej lidze. Marzę też, żeby zagrali w pierwszych reprezentacjach, bo w młodzieżówkach już się udało.
Tematów do omówienia będzie sporo, bo pani Ewa jest też menedżerką rodzeństwa.

- Nieoficjalną, ale jedyną - zaznacza mama Miłosza i Kingi. - Wystarczy naprawdę wiedzieć czego się chce, a przecież nikt ich i ich potrzeb nie zna lepiej ode mnie. Tak naprawdę to dość łatwe zajęcie, bo walczy się o dobro swoich dzieci.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Puchar Tymbarku na Stadionie Śląskim

W PUNKT ODC. 3 Ekstraklasa podzielona!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Jedyne takie rodzeństwo: On w I lidze, ona w Ekstraklasie [GALERIA] - Dziennik Zachodni

Wróć na gol24.pl Gol 24