Klimczak: Dla Lecha Poznań liczy się jakość, a nie ilość

Maciej Lehmann/Głos Wielkopolski
Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań
Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań Adam Ciereszko/Lech Poznań
- Nie ścigamy się z nikim w ilości wykonanych transferów. Mamy własną, długofalową strategię budowy drużyny, której się trzymamy i którą staramy się realizować jak najlepiej - mówi Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań.

Formella: Arka zaproponowała mi podpisanie nowej umowy, ale wybrałem Lecha

Panie prezesie, czy odetchnął Pan, kiedy właściciel Polonii Warszawa Ireneusz Król zdecydował się sprzedać Teodorczyka?
Jestem zadowolony, że porozumieliśmy się z prezesem Królem, choć jak wszyscy śledzący wypowiedzi prezesa Polonii, mogą się domyślać, były to trudne rozmowy. Na początku prezes Król rozmawiał z nami za pomocą mediów i naprawdę nie zapowiadało to nic dobrego. Po wielu, wielu dniach negocjacji w końcu znaleźliśmy nić porozumienia i na kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem transferu byliśmy pewni pozyskania Łukasza.

Niewiele jednak brakowało, by Lech zanotował spektakularną porażkę. Wystarczyłoby, żeby Król był bardziej uparty, postawił zdecydowane weto na ten transfer i zamiast sukcesu byłby olbrzymi niedosyt. A przecież Lech przygotowywał się do zimowego okna transferowego od wielu miesięcy. Tymczasem okazało się, że wielkiego wyboru nie miał.
Mieliśmy inne opcje, ale Łukasz Teodorczyk był naszym transferowym celem numer 1.

Gdy stało się pewne, że do nas dołączy, nie kontynuowaliśmy rozmów z innymi zawodnikami.
Groźba, że Łukasz zostanie w Polonii do czerwca rzeczywiście istniała, ale robiliśmy wszystko by dołączył do nas już teraz. Kilka razy w ciągu doby rozmawialiśmy z prezesem Królem, by przekonać go, że sprzedaż Teodorczyka będzie korzystna dla obu stron.

Do momentu, w którym prezes Król powiedział "tak" można było odnieść wrażenie, że Lech pogrążony jest we śnie zimowym. To głównie spekulacje dziennikarskie robiły atmosferę wokół klubu. Natomiast w prasie centralnej niepodzielnie rządziła Legia, której na dodatek udało się wyciągnąć z Kolejorza jego wychowanka, co było sensacją i pokazem siły warszawskiego klubu.
To, że nie ogłaszaliśmy publicznie, nad czym pracujemy, nie oznaczało, że nic nie robiliśmy. To okienko było bardzo wymagające i trudne, ale pozyskaliśmy dwóch najlepszych zawodników, jakich chcieliśmy. Kaspera Hamalainena oglądaliśmy przez rok, chcieliśmy go mieć już latem, ale wtedy Djurgardens zażądał zbyt wysokiej sumy. W tym wypadku czas pracował na naszą korzyść. Pół roku później Szwedzi zgodzili się na nasze warunki, a przede wszystkim Kasper sam bardzo chciał przenieść się do Poznania. Poza tym, nie patrzymy jak inne kluby realizują swoją politykę transferową. Nikt też nie mówi, że nasza filozofia budowy drużyny jest jedyną słuszną. W tej chwili już pracujemy nad letnimi transferami, choć też staramy się wykorzystać presję kończącego się okna zimowego. Chcemy mieć dobre rozeznanie i przygotować grunt pod kolejne wzmocnienia drużyny. Nie oceniamy transferów z perspektywy jednego okna. To proces, który trwa nawet rok czy półtora. Tak samo jak budowa drużyny. Najlepszym tego przykładem jest ogłoszenie dzisiaj transferu Dariusza Formelli z Arki, który będzie u nas od 1 lipca.

Ale to o Legii mówi się, że jest zwycięzcą zimowego okna transferowego.
To okaże się 2 czerwca, gdy poznamy mistrza Polski. Nie ścigamy się z nikim o ilość wykonanych transferów. Nie wykonujemy nerwowych ruchów. Łukasza Teodorczyka obserwowaliśmy pół roku. Nie korzystaliśmy z "wyprzedaży" w polskiej lidze. Mamy własną długofalową strategię budowy drużyny, której się trzymamy i którą staramy się realizować jak najlepiej. Nikt nas nie osłabił, bo mimo talentu Bartosza Bereszyńskiego nie był on czołowym zawodnikiem Lecha Poznań. Ta sytuacja jednak spowodowała dyskusję, z której główny wniosek jest taki, że musimy przemodelować nasze podejście do młodych zawodników. Szkoląc młodych piłkarzy, musimy zapewnić im też poczucie, że Lech Poznań to najlepsze dla nich miejsce do zrobienia prawdziwej kariery. A Bartoszowi życzymy powodzenia.

Lecz wielu młodych piłkarzy nie ma szans na zaistnienie w pierwszym zespole i są wypożyczani do mniejszych klubów, gdzie często giną. Bereszyński też mówił, że trener chciał go znowu wysłać na pożyczenie, więc po namyśle, zdecydował się na wybór lepszej oferty.
W Lechu Poznań z założenia mają być szkoleni najlepsi młodzi piłkarze i jeśli selekcja będzie dobrze prowadzona, to każdego roku do pierwszej drużyny ma trafić co najmniej dwójka najlepszych graczy z Młodej Ekstraklasy. A to oznacza, że wielu innych piłkarzy będzie musiało przebijać się do dorosłej piłki w inny sposób. Lepiej aby grali i rozwijali się w klubach I ligi, niż byliby skazani na ławkę rezerwowych. Nie mają tam zginąć, a się rozwinąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24