Kompromitacja w Poznaniu, czyli smutne realia polskiej ligi [KOMENTARZ]

Piotr Bernaciak
Mecz Lech - Legia zweryfikowany jako walkower na korzyść mistrza Polski
Mecz Lech - Legia zweryfikowany jako walkower na korzyść mistrza Polski Waldemar Wylęgalski
Wczoraj dobiegł końca ligowy wyścig ślimaków. Wygrała go Legia, która była z nich najszybsza. Zamiast cieszyć się jednak z urlopu od Ekstraklasy pozostaje nam jednak niesmak...

Stało się. Po trzydziestu siedmiu kolejkach wyścigu żółwi znamy mistrza Polski. Tytuł zdobyła Legia Warszawa, która piąty bieg wrzuciła dopiero w rundzie finałowej. Niestety to nie wydarzenia boiskowe są tematem dzisiejszego felietonu. Jest nim przede wszystkim fatalna organizacja ostatniej serii gier. Powiedzieć, że pozostawiła ona wiele do życzenia, to nic nie powiedzieć.

Mecz Lecha z Legią przez dłuższy czas przebiegał bezproblemowo. Warszawianie objęli dwubramkowe prowadzenie wobec beznadziejnej postawy Kolejorza zarówno w defensywie (szkolny błąd Vujadinovicia przy pierwszej bramce), jak i w ofensywie (beznadziejna skuteczność mimo ogromnej przewagi w liczbie sytuacji bramkowych). Legioniści grali tak, jak zdążyli nas do tego przyzwyczaić w tym sezonie – chcieli osiągnąć zwycięstwo najmniejszym nakładem sił, a że lechici popełniali koszmarne błędy w obronie, to wynik był pod kontrolą. Mniej więcej w okolicach 75. minuty spotkania chuligani drużyny ze stolicy Wielkopolski zapragnęli zamanifestować swój protest wobec sytuacji panującej w klubie. Idea sprzeciwienia się temu, co dzieje się w Lechu ma pewien sens, forma natomiast była nawet nie głupia, ale wręcz idiotyczna. Poznaniacy mieli wszystko w swoich rękach i wypuścili z rąk szanse na powrót na tron w rundzie finałowej, pseudokibice nie mogli się jednak pogodzić z fatalną końcówką swoich ulubieńców. Swoim wyczynem doprowadzili do tego, że kibice piłki nożnej w całej Polsce zapamiętają nie tylko słaby występ piłkarzy prowadzonych przez Rafała Ulatowskiego, ale również chuligański wybryk sympatyków Lecha, którzy chcieliby szczycić się mianem tych najwierniejszych.

Transparent z hasłem: "Mamy kur*a dość" był "tylko" żenującym początkiem. Mało ambitny apel wywieszony tuż za jedną z bramek okazał się być tylko niewinnym występkiem w porównaniu z tym, co działo się potem. Obrzucenie pola karnego Legii materiałami pirotechnicznymi doprowadziło do przerwania spotkania. Kibole nie tylko nie mieli zamiaru zaprzestać bombardowania placu gry, zdecydowali się także na sforsowanie bramy ewakuacyjnej i wkroczenie na boisko. Całe szczęście, że w tym wypadku policja przyłożyła się do ochrony stadionu, bo mogło się to skończyć tragedią. Bandyci w szalikach Lecha, jak sami twierdzą, nie zostali sprowokowani tym, że Legia zapewnia sobie tytuł na ich stadionie, a samą utratą mistrzostwa. Przekonują, że ten wybryk był planowany niezależnie od przyjazdu Legii. Zapominają przy okazji, że okoliczności samej sytuacji nie są żadnym usprawiedliwieniem tak haniebnego zachowania. Jednemu z kiboli udało się nawet ominąć wszystkie środki bezpieczeństwa i dotrzeć do ławki rezerwowych Kolejorza i zaproponował mu nawet "wyjście na solo". Na komentarz dotyczący tej propozycji wobec piłkarza szkoda słów.

Skompromitowali się nie tylko kibice Lecha Poznań, ale także sama Ekstraklasa. Z wiadomych przyczyn mecz w Poznaniu został przerwany, natomiast wciąż trwało spotkanie w Białymstoku. Tam Jagiellonia pokonała Wisłę Płock 2:1 po niezwykle kontrowersyjnej decyzji sędziego, który nie uznał bramki Jose Konte, która dawała gościom prowadzenie na początku pierwszej połowy. Mecz zakończył się zwycięstwem białostoczan, którzy w tej sytuacji stawali się tymczasowym liderem ligi. Zaraz po wydarzeniach w Poznaniu w mediach społecznościowych Lotto Ekstraklasy ukazał się komunikat, zgodnie z którym decyzja o wyniku meczu Lecha z Legią miała zapaść jeszcze dzisiaj. Mimo tymczasowego liderowania Jagiellonii w tabeli już kilkanaście minut później odbyła się ceremonia uhonorowania piłkarzy prowadzonych przez Ireneusza Mamrota. Na ich szyjach zawisły medale... srebrne. Absurdalne, biorąc pod uwagę fakt, że decyzja o walkowerze na korzyść Legii zapadła dopiero po około dwóch godzinach. W tej sytuacji może nie doszło do wielkiego wstydu, jednak wyraźnie zawiodła organizacja ligi. Wracając do mediów społecznościowych Lotto Ekstraklasy – zostało wydane oświadczenie o nadzwyczajnym zebraniu Komisji Ligi, która miała zadecydować o walkowerze, a kilkadziesiąt minut później na tych samych profilach Lotto Ekstraklasa składała białostoczanom oficjalne gratulacje z okazji zajęcia 2. miejsca w lidze, pomimo braku jakiejkolwiek decyzji ze strony Komisji. Oczywiście, wydawała się ona niemal pewna w zaistniałej sytuacji, ale doprowadzono do momentu, w którym zwyczajnie zawiodła organizacja.

Do dwóch wspomnianych zdarzeń z niedzieli warto dołączyć jeszcze spór o ewentualną koronację. Dyskusja trwała przez cały tydzień. Zadecydowano, że Legia Warszawa w przypadku zdobycia tytułu mistrzowskiego nie wzniesie pucharu na stadionie w Poznaniu. Decyzja ta została podjęta przez względy bezpieczeństwa. Obawiano się prowokacji, która miałaby rozwścieczyć kibiców Kolejorza. Nie wzięto pod uwagę, że kibice Lecha mogą zacząć protestować przeciwko osobom zarządzającym w ich klubie. Wydarzenia z niedzieli potwierdzają jedynie nonsens kłótni między klubami i Polskim Związkiem Piłki Nożnej o miejsce celebracji tytułu mistrzowskiego. To samo dotyczy bardzo szczegółowych kontroli policji na terenie stadionu oraz tuż przed nim, które rozpoczęły się już na kilka dni przed meczem. Ze smutkiem trzeba przyznać, że to kibole obecnie rządzą polską piłką. To oni doprowadzili do przerwania meczu, dając Legii walkowera i tym samym decydując o losach tytułu (wszak Lech mógł zdobyć trzy bramki w ostatnim kwadransie, nie takie rzeczy się w piłce nożnej zdarzały). To z ich powodu na poniedziałek przesunięta została koronacja Legii Warszawa. Ostatecznie to oni zdołali wnieść na stadion dużą ilość materiałów pirotechnicznych, które doprowadziły do przerwania zawodów przy Bułgarskiej.

Mecz Lecha z Legią transmitowany był w telewizji publicznej. Ponad milion Polaków, w tym dzieci, na własne oczy przekonały się, w jakim stanie jest obecnie polska piłka. Najmłodsi mogli zobaczyć, że polski futbol to nie tylko piękne gole Roberta Lewandowskiego. Sam mecz nie był zły pod względem poziomu, jednak to, co stało się później sprawi, że matki i ojcowie po ewentualnym sukcesie Polaków na mistrzostwach świata w Rosji nie zdecydują się na zabranie swoich pociech na mecz Ekstraklasy, oczywiście w obawie przed powtórką wydarzeń z Poznania. W ten sposób nie wzrośnie popularność, a już na pewno poziom polskiej piłki. Ktoś może powiedzieć: "takie są nasze polskie, smutne realia". W ciągu najbliższych dni ma nastąpić ponowne zebranie Komisji Ligi, która zadecyduje o karach dla kibiców Lecha. Miejmy nadzieję, że tym razem przyniosą one skutek, i że chuligańskie wybryki kibiców, a także wpadki organizacyjne ze strony samej ligi już się nie powtórzą.

Na zakończenie, bo nie było ani słowa o Legii, a i w ekipie starych-nowych mistrzów Polski doszło do niemałego paradoksu:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24