Koniec ery Petra Nemeca w Arce. Co dalej?

Andrzej Rukść
Petr Nemec żegna się z Arką Gdynia
Petr Nemec żegna się z Arką Gdynia Piotr Jarmułowicz
W Arce Gdynia znów alarm. Zwycięstwo odniesione w ostatniej kolejce nad ŁKS-em, choć w dobrym stylu, nie jest w stanie zamazać rzeczywistości. Po kiepskiej rundzie w wykonaniu arkowców przyszedł czas na dokonanie rozliczeń i kolejne zmiany. Z drużyną żółto- niebieskich z całą pewnością pożegna się szkoleniowiec, Petr Nemec. Czech spędził przy Olimpijskiej 1,5 roku.

Nowy trener, nowa drużyna, wielka rewolucja

Kiedy po sezonie 2010/11 Arka spadła z Ekstraklasy, w klubie pozbyto się trenera, przepłacanych obcokrajowców oraz zawodników którzy zawiedli. Inni, jak chociażby Maciej Szmatiuk, Miroslav Bożok czy Tadas Labukas mieli większe ambicje niż gra w 1. lidze i przenieśli się do lepszych sportowo klubów. Okazało się, że w Arce po tamtym sezonie pozostała głównie młodzież i była to świetna okazja, aby stworzyć coś od zera. Spokojna budowa zespołu to jedno, a chęć szybkiego powrotu do Ekstraklasy to drugie. Zadanie połączenia tych dwóch aspektów powierzono nowemu trenerowi, którym został Petr Nemec. Postawiony cel był więc trudny do osiągnięcia, a presja ogromna. Mimo, iż w klubie miała miejsce istna rewolucja, oczekiwano wyników od zaraz.

Przypomnijmy, że czeski szkoleniowiec od momentu rozpoczęcia przygotowań do pierwszego meczu nowego sezonu, miał dokładnie miesiąc i trzy dni. Był to okres, w trakcie którego miał najpierw wyszukać zawodników, a później stworzyć z nich zespół, będący w stanie wygrywać już od pierwszego spotkania. Mało realne, prawda? Takie były jednak oczekiwania w Gdyni. Testom nowych piłkarzy nie było końca, przewijały się dziesiątki zawodników, którym nie było czasu się dokładnie przyjrzeć. Czas mijał nieubłaganie, więc sztab szkoleniowy musiał działać szybko i skutecznie. Udało się wybrać grupę niezłych graczy. Do Arki przed sezonem 2011/12 dołączyli m.in. Marcin Juszczyk, Krzysztof Łągiewka, Marcin Radzewicz, Piotr Kuklis, Jakub Kowalski, Janusz Surdykowski oraz cały zaciąg z Floty Świnoujście (Sławomir Mazurkiewicz, Damian Krajanowski, Omar Jarun, Bartłomiej Niedziela, Ensar Arifović).

Falstart

Już początek rundy pokazał, że zespołu nie da się zbudować w miesiąc i Arka zaliczyła falstart. Po czterech meczach miała na koncie 2 punkty, a po ósmej kolejce niewiele więcej, bo zaledwie 6. Media i kibice nie pozostawili zarówno na zawodnikach, jak i na trenerze suchej nitki. Tym samym już na starcie sezonu cel, jakim był awans do Ekstraklasy oddalił się tak bardzo, że trudno było go jeszcze dostrzec. Widoczny był brak zgrania, Nemec cały czas szukał optymalnego zestawienia, zaczynając praktycznie każde spotkanie w innym składzie. W tym okresie zawodzili, ci na których najbardziej w Gdyni liczono, czyli Kuklis i Arifović. Szczególnie oberwało się temu pierwszemu, który był niemiłosiernie wygwizdywany i traktowany jak główny winowajca niepowodzeń Arki.

Arka wraca do gry

Już w trakcie rundy jesiennej do zespołu dołączyli jeszcze Bartosz Flis, Petr Benat oraz Tomasz Jarzębowski. Już za chwilę miało się okazać, że te transfery były strzałem w „10”, a gra wspomnianej trójki odmieni oblicze Arki.

Kiedy Petr Nemec przepracował wspólnie z drużyną niespełna 3 miesiące, przyszły i wyniki. Arka Gdynia zanotowała wyśmienitą serię między 9 a 26 kolejką i wróciła do gry o awans. W 18 spotkaniach przegrała tylko raz, ulegając Pogoni w Szczecinie 1:3. Spokojnie przepracowana przerwa również przynosiła efekty. Przed rundą wiosenną do Arki dołączyli kolejni „Wyspiarze” - Piotr Tomasik oraz Charles Nwaogu. Nemec ściągnął ze Świnoujścia tylu piłkarzy, że niektórzy żartobliwie zaczęli nazywać Arkę - Flotą Gdynia.

Arkowcy byli w tamtym okresie w wysokiej formie, co potwierdzali również w rozgrywkach Pucharu Polski. Odprawiając z kwitkiem kolejno Olimpię Elbląg, Polonię Warszawa oraz Śląsk Wrocław, żółto-niebiescy dotarli do półfinału Pucharu Polski, gdzie mieli zmierzyć się z warszawską Legią. Po meczu pełnym emocji i kontrowersji gdynianie przegrali na własnym boisku 1:2. W Warszawie padł identyczny wynik, a górą znów byli wojskowi, którzy ostatecznie triumfowali w tych rozgrywkach. To był koniec pięknej przygody. Eksperci jednoznacznie podkreślali, że z taką grą miejsce Arki jest w Ekstraklasie. Trudno było się nie zgodzić z takimi opiniami, gdyż Arkowcy grali wtedy najlepszy futbol od lat. Świetnie spisywali się Mazurkiewicz, Benat, Jarzębowski, Flis, a w szczególności Kuklis, który po słabym początku sezonu, notował kapitalne występy, odzyskując tym samym należyty mu szacunek wśród kibiców.

Wydawało się, że praca Nemeca przyniosła w końcu wymierne efekty i myślę, że nie można mu tego odebrać. Wielu kibiców uważało wówczas, że warto było spaść z Ekstraklasy, aby zbudować od podstaw nowy zespół i teraz cieszyć się naprawdę dobrą grą swojej drużyny. Byli też tacy, którzy twierdzili, że Arka już w ćwierćfinale powinna sobie odpuścić Puchar Polski, jeśli na poważnie myśli o awansie. Te słowa znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Arka grała bowiem mecze co 3 dni, a Nemec, niezależnie czy w pucharze czy w lidze, zawsze desygnował na boisko najsilniejszą jedenastkę.

Wszystko albo nic

Mimo, że pucharowe sukcesy dały kibicom wiele radości, a piłkarzom wiele pewności siebie, to odbiły się wszystkim czkawką. Kiedy liga wkraczała w decydującą fazę, Arka nie mogła sobie już pozwolić na potknięcia z początku sezonu. Teraz trzeba było wszystko wygrywać. Ewidentnie zmęczeni pucharowymi rozgrywkami zawodnicy nie poradzili sobie z tym zadaniem. Wygrali zaledwie 3 z ostatnich 10 spotkań w lidze, tracąc decydujące punkty u siebie, w niezrozumiałych okolicznościach (Flota 1:1, Kolejarz 0:1, GKS 1:1).

W decydujących momentach brakowało gazu, a trenerowi odwagi, aby grać bardziej ofensywnie. Gra jednym napastnikiem i wyczekiwanie rywala nie sprawdzało się i kończyło się straconym golem. W trzech wspomnianych decydujących meczach u siebie, scenariusz zawsze był taki sam. Goście stawiali przysłowiowy autobus w polu karnym i liczyli wyłącznie na kontry. Arka była cały czas przy piłce, lecz grała bez pomysłu, bez błysku, bijąc głową w mur. Jedna, bądź dwie akcje przyjezdnych decydowały o losach spotkania. Marzenia o powrocie Arki do Ekstraklasy trzeba było odłożyć do następnego sezonu.

Nowy sezon, nowe nadzieje

Gdyby wtedy Nemec miał możliwość kontynuowania pracy w składzie z poprzedniego sezonu, wzmocnionym 2-3 graczami, kto wie gdzie dzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24