ŁKS stracił dwa punkty, a MKS zyskał jeden

Zbyszek Anioł
Jakub Kosecki nie poprowadził ŁKS do zwycięstwa
Jakub Kosecki nie poprowadził ŁKS do zwycięstwa Krzysztof Szymczak / Polskapresse
ŁKS Łódź nie wykorzystał potknięć najgroźniejszych rywali w walce o Ekstraklasę i tylko zremisował w Kluczborku z MKS 1:1.

Na początku spotkania obie drużyny miały spore problemy, aby zagrozić bramce rywali. Bramkarze nie musieli się jakoś specjalnie męczyć, bo zamiast bronić uderzenia częściej wybijali piłkę nogą jak najdalej przed siebie. Pierwszy celny strzał oddał dopiero w osiemnastej minucie Jakub Kosecki, ale Grzegorz Świtała spokojnie i pewnie złapał piłkę.

Gospodarze chwilę później, mimo że nie trafili w bramkę, to stworzyli bardzo groźną okazję. Patry Tuszyński strzałem zza pola karnego trafił w słupek, Wyparło w tej sytuacji byłby bez szans. Golkiper gości w następnej akcji musiał już interweniować i poradził sobie z próbą Kazimierowicza. Po półgodzinie gry to jednak ŁKS wyszedł na prowadzenie za sprawą Mariusza Mowlika, który strzałem głową po dośrodkowaniu Mączyńskiego z rzutu rożnego nie dał szans Świtale. Licznie zgromadzeni kibice łódzkiej drużyny już do końca pierwszej części meczu mogli świętować prowadzenie swojej drużyny, bo gospodarze ani razu nie zdołali zagrozić Wyparle.

Po przerwie MKS ruszył odważnie do przodu, czego efektem były dwie okazje pod bramką ŁKS. Najpierw rezerwowy Kaczmarek sprawił sporo problemów bramkarzowi łodzian, który na raty łapał piłkę po strzale z dystansu. Po minucie jeszcze bliżej wyrównania był Tuszyński, który znalazł się kilka metrów przed bramką przyjezdnych, ale bardziej podał futbolówkę w ręce Wyparły niż uderzył. Potem obie drużyny nastawiły się na „piłkarską wojnę pozycyjną”.

ŁKS kontrolował mecz, bo wynik łodzian w pełni zadowalał, więc nie musieli kwapić się do ataku. Podopieczni Ryszarda Okaja może i chcieli zdobyć bramkę, ale nie mieli pomysłu jak to zrobić. Dopiero w ostatnich dziesięciu minutach postawili wszystko na jedną kartę i odważniej zaatakowali. Gracze gospodarzy w końcu osiągnęli swój cel. Arkadiusz Półchłopek zaczął mecz na ławce rezerwowych, ale w 87. minucie wykorzystał zamieszanie w polu karnym i pokonał strzałem w długi róg Wyparłę. ŁKS w doliczonym czasie gry mógł zdobyć zwycięską bramkę, ale Damian Seweryn w sytuacji sam na sam przegrał rywalizację ze Świtałą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24