– Po prostu została podjęta decyzja, na którą nie miałem wpływu, więc pozostało mi ją tylko uszanować – mówi 32 letni trener, który objął drużynę z Wieniawy w czerwcu ubiegłego roku.
Zielono-biało-czerwoni byli wówczas świeżo po bolesnym spadku z 3. ligi (23 punkty w 37 spotkaniach), a drużynę budować trzeba było od nowa. Z racji na trudną sytuację klubu zdecydowano się postawić na młodych zawodników, których przygoda z piłką seniorską dopiero tak naprawdę miała się zacząć. Te początki były jednak trudne. Po siedmiu kolejkach Hummel 4. Ligi ekipa z Wieniawy, z bilansem 0-2-5, była na dole stawki.
– To młoda drużyna i trzeba ją wspierać. Zarówno od środka jak i z zewnątrz. Wierzę w tych chłopaków. Dalej konsekwentnie pracujemy i czekamy na pierwsze zwycięstwo – mówił wówczas Zając.
I to przyszło tydzień później, gdy Lublinianka 1:0 pokonała Huragan Międzyrzec Podlaski. Do końca rundy były jeszcze dwa triumfy. Zimę zespół ze stolicy województwa spędził w strefie spadkowej.
Chcąc uniknąć drugiej z rzędu degradacji zdecydowano się do piłkarzy młodych dołączyć takich z dużo większym doświadczeniem. I tak przyszli m.in. Jarosław Milcz, Piotr Pacek czy Przemysław Kanarek. To okazało się strzałem w dziesiątkę, bo Lublinianka zaczęła wygrywać dosłownie mecz za meczem. Wiosnę piłkarze z Wieniawy rozpoczęli od trzech zwycięstw.
– Od kiedy jestem w Lubliniance mówię, że mamy charakternych i ciężko pracujących młodych zawodników. Dołączyli do nich doświadczeni piłkarze, którzy w pozytywny sposób wpływają na zespół na boisku i w szatni. Mamy połączenie młodości z doświadczeniem – mówił na początku kwietnia Kurierowi Marcin Zając.
Lublinianka stała się postrachem ligi i tak naprawdę jedną z jej najlepszych drużyn – niemal do samego końca bijąc się o tytuł mistrza wiosny. Tak dobra postawa skutkowała nie tylko utrzymaniem, ale i zakończeniem rozgrywek w górnej części stawki.
– Przychodziłem do klubu w bardzo trudnej sytuacji. Tak naprawdę była ona bardzo zła. Udało nam się jednak zbudować drużynę, choć przyznać też trzeba, że jesień była ciężka. Finalnie znaleźliśmy się w miejscu, w którym na wiosnę byliśmy jednym z najlepszych zespołów w lidze – cieszy się Marcin Zając.
Szkoleniowiec poprowadził Lubliniankę w 35 oficjalnych spotkaniach, notując w nich 14 zwycięstw, 5 remisów i 16 porażek. Choć jest na początku swojej drogi trenerskiej, to wydaje się, że po tak udanych miesiącach na brak ofert pracy narzekać nie powinien.
– Nie wiem jeszcze, co będzie dalej. Wszystko dopiero się okaże – uspokaja trener.
Razem z nim pracę w Lubliniance zakończył jego asystent Wiktor Bogusz.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.1/images/video_restrictions/0.webp)
Mbappe nie zagra z Polską?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?