Mecz na szczycie dla Cracovii. Nieudany powrót Szatałowa do Krakowa

Tomasz Kozimala
Zawisza Bydgoszcz do końca walczył chociaż o jeden punkt, ale Cracovia pokonała bydgoszczan na własnym stadionie 3:1. Tym samym "Pasy" zmniejszyły dystans do wicelidera do jednego punktu, a Flota powiększyła dystans nad Zawiszą do siedmiu "oczek".

Pierwsze minuty spotkania przy Kałuży 1 w Krakowie należały do gospodarzy, którzy wprawdzie z początku nie kwapili się do ataków, ale już w 17. min. pierwsza sytuacja Dąbrowskiego mogła zakończyć się bramką. Młody zawodnik Pasów uderzał tuż zza pola karnego, jednak niecelnie nad bramką Kaczmarka. Dużo niedokładności i chaosu w kolejnych minutach wkradło się w szeregi obydwu zespołów. Mankamenty te kontrami starali się korygować podopieczni Jurija Szatałowa, dla którego był to powrót do Krakowa.

Akcja z 19. minuty była konsekwencją dobrej gdy z kontry. Niezłej sytuacji na gola nie zamienił jednak Michał Masłowski. Natomiast dwie minuty później niesamowitą paradą popisał się golkiper Rycerzy Pomorza, który wyciągnął się jak struna, broniąc fantastyczny strzał Strausa. Jak by tego było mało, w 24. minucie karnego na bramkę zamienił Boljević i była to jego 6 bramka w tym sezonie. Trzeba jednak przyznać, że bardzo nierozsądnie we własnym polu karnym zachował się Abbott, który nonszalancko popychał dwóch zawodnika Cracovii, tak że ten zderzył się z kolegą z zespołu.

Nieco przyćmieni Niebiesko-Czarni rzucili się do odrabiania strat i były nawet ku temu okazje. Po jednym z bardzo dobrze wykonywanych stałych fragmentów gry do remisu o mało nie doprowadził Bartosz Kopacz. Jego strzał głowa trafił jednak obok słupka bramki strzeżonej przez Pilarza.

Cracovia jeszcze przed przerwą złapała drugi oddech i licznie zgromadzeni kibice na stadionie Cracovii widzieli pasjonującą końcówkę pierwszej połowy i wymianę ciosów. Zawisza starał się grać pressingiem i to odkryło defensywę gości, ale nie wykorzystał tego ani Zejdler, ani Dudzic, który po wspaniałym podaniu, a wcześniej „wyłuskaniu” futbolówki tego pierwszego, pomylił się na 10 metrze i jego płaski strzał przy słupku bez problemu wyłapał Kaczmarek.

Zawisza dobrze wykonywał stałe fragmenty gry i w 25. minucie o mało do remisu nie doprowadził Kopacz. Po straconej bramce Zawisza odważniej zaatakował rywala i pressingiem podchodziła pod pole karne Cracovii. "Pasy" szybko jednak złapały drugi oddech i jeszcze przed przerwą groźnie uderzał Zejdler. To nie był jednak koniec emocji przy Kałuży przed gwizdkiem sędziego kończącego pierwszą połowę. Najpierw świetnie w 35. minucie akcję rozpoczął Zejdler, który „wyłuskał” futbolówkę obrońcom gości, następnie zagrywał na 10 metr, ale fantastyczny strzał przy słupku Dudzica wybronił bramkarz gości z Bydgoszczy.

Pasy lepiej nie mogły rozpocząć drugiej połowy, gdyż już w 47. minucie na 2:0 podwyższył Dudzic. Snajper Cracovii po podaniu z lewego skrzydła Marciniaka tylko dołożył nogę i strzałem w środek bramki pokonał wydaje się źle ustawionego Kaczmarka. Parę minut później Boljević mógł zdobyć swoją 7 bramkę w sezonie, ale paradą znów popisał się wygwizdywany przez sympatyków gospodarzy Wojciech Kaczmarek, który spędził przy Kałuży dwa poprzednie sezony.

Bardzo podobną sytuację, tylko nieco bliżej bramki bydgoszczan, miał po godzinie gry wracający do składu Andraż Struna. Słoweniec przymierzył w okienko Kaczmarka, ale ten po raz enty w tym spotkaniu nie dał się zaskoczyć i widowiskowo zatrzymał groźne uderzenie zawodnika Pasów.
WKS nie złożył jednak broni i po okresie przewagi gospodarzy, Zawistowski mógł zdobyć bramkę kontaktową, tyle że Pilarz nie pozwolił, aby piłka uderzona mocno koło słupka trafiła do jego siatki.

Wprowadzony po przerwie w ekipie Szatałowa Tomasz Chałas również miał okazję, aby odmienić oblicze tego spotkania, jednak Pilarz bronił jak natchniony. W końcówce Rycerze Pomorza zaczęli grać z pomysłem, polotem i skrzydłami, co przynosiło rezultaty w postaci niebezpiecznych sytuacji pod polem karnym graczy spod Wawelu.

Kontaktowa bramka dla bydgoszczan padła w 73. minucie. W polu karnym wychodzącego na czysta pozycję Chałasa ewidentnie faulował Struna, a Zawistowski pewnym strzałem przy słupku z 11 metrów pokonał Pilarza.

Od tego momentu Zawisza ruszył z animuszem na bramkę przeciwnika, jednak żaden z ataków nie zakończył się umieszczeniem piłki w siatce. Jeżeli chodzi o Cracovię, to ograniczyła się do faulowania i przetrzymywania jak najdłużej piłki na czas, tak aby „dowieźć” zwycięski rezultat do końca, co finalnie im się udało. Na dodatek w doliczonym czasie Zawiszę dobił Bernhardt, który po wyłuskaniu piłki ograł Kaczmarka i wpakował ją do pustej bramki. W meczu „powrotów” 3:1 zwyciężyły Pasy, które nadal są u siebie niepokonane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24