Michał Probierz: Nie potrzebuję w drużynie zawodników pozorujących grę

Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska
Probierz nie jest zadowolony z wyników osiągniętych przez prowadzony przez niego zespół wiosną
Probierz nie jest zadowolony z wyników osiągniętych przez prowadzony przez niego zespół wiosną Wojciech Matusik/Gazeta Krakowska
- Może gdybyśmy mieli dwadzieścia milionów, to moglibyśmy sobie pozwolić na sprowadzenie samych najlepszych w lidze Polaków. Musimy działać rozsądnie i wziąć przede wszystkim takich zawodników, którzy nie będą łatwo godzić się z porażką - mówi Michał Probierz, który właśnie zaczyna budować nową Wisłę Kraków, po fatalnym sezonie.

Jest Pan w Wiśle od siedemdziesięciu dni. Można to porównać do stu dni premiera?
Życie trenera już tak wygląda, że poddawany jest nieustannej ocenie. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wszyscy spodziewali się lepszych wyników. Sam nie jestem z nich zadowolony. A co do tych siedemdziesięciu dni, to nawet nie wiem, kiedy one minęły. Z tego 65 dni spędziłem na myśleniu, jak to wszystko poskładać, żeby wyglądało jak najlepiej. I niestety, nie do końca ta sztuka mi się udała.

Przed przyjściem do Wisły miał Pan zapewne swój pogląd na temat tej drużyny i klubu. Na ile te oczekiwania różniły się od tego, co zastał Pan w Krakowie?
Jeśli popatrzymy na nazwiska, jakie są w tym zespole, to słyszałem opinie, że może go poprowadzić nawet kucharz. Jednak jak się popatrzy od środka, to dzisiaj wiem, że brakowało nam kilku bardzo istotnych elementów. Zbyt dużo mieliśmy urazów. Były też momenty, kiedy mogliśmy dobić przeciwnika, a tego nie zrobiliśmy. Początkowo wydawało się, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Wygraliśmy na wyjeździe pierwszy mecz, wyeliminowaliśmy Lecha z Pucharu Polski. Później jednak, gdy graliśmy co trzy dni, a urazów przybywało, zaczęliśmy klękać. Było coraz więcej kontuzji, nie mogliśmy rotować składem. To wszystko przyniosło takie efekty, jak widać.

Tomas Jirsak niedawno powiedział, że największym problemem Wisły w tym sezonie były skoki formy. Dwa, trzy mecze dobre, a później trzy kolejne kiepskie. Zgadza się Pan z taką oceną?
Ja położyłbym nacisk na coś innego. Na to, że my nie strzelaliśmy bramek. Owszem, mieliśmy trzy mecze z rzędu, kiedy strzeliliśmy po trzy gole, ale tylko tyle. Poza samym początkiem mojej pracy tutaj, mało było spotkań, które zagraliśmy na zero w tyłach. Martwić musi też, że tyle bramek straciliśmy po stałych fragmentach gry. To oczywiście wiązało się w jakiś sposób z kontuzjami obrońców, ale nie wszystko można tłumaczyć w ten sposób. Zresztą te stracone bramki były moim zdaniem mniejszym problemem, bo Wisła straciła ich mniej niż w poprzednim sezonie. Tylko że strzelonych było zdecydowanie za mało.

Jest w ogóle coś pozytywnego po tym sezonie dla Wisły?
Jest jedna rzecz, która może cieszyć. To że mamy sporo czasu przed startem nowego sezonu, żeby zbudować nowy zespół. Wiadomo, że dziewięciu zawodnikom kończą się kontrakty. Sześciu z nich odejdzie. W przypadku części z tej szóstki problemem są pieniądze, a części po prostu nie widzę w nowym zespole. Z trzema zawodnikami będziemy rozmawiać o nowych umowach. To Sobolewski, Jirsak i Pareiko.

A spośród tych piłkarzy, którzy mają ważne umowy, jest ktoś, kogo nie widzi Pan w drużynie? Odsunięcie Kew Jaliensa od pierwszej drużyny może świadczyć o tym, że Holender jest jednym z takich zawodników.
Nie chcę rozmawiać przez media o takich sprawach, choć nie ukrywam, że tacy zawodnicy w drużynie są. Są też inni, tacy którzy dostaną oferty transferowe i też dostaną zielone światło. W ich przypadkach jest tylko kwestia ceny. Jeśli Wisła będzie zadowolona z jakiejś oferty, to z niej skorzystamy.

Wróćmy do odsunięcia czterech piłkarzy od drużyny - Dawida Bitona, Kew Jaliensa, Michaela Lameya i Dragana Paljicia. Po jednym dniu z tej czwórki przywrócił Pan do zespołu tego ostatniego. Może Pan powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?
Przeanalizowałem jeszcze raz mecz z Górnikiem i doszedłem do wniosku, że potraktowałem Dragana za surowo. On chorował parę dni i nawet w jednym meczu zagrał chory. To mogło odbić się na jego formie. Owszem, w Zabrzu Dragan zagrał bardzo słabo, ale starał się, stąd zmiana mojej decyzji. A co do pozostałej trójki, uważam, że kara była słuszna. Ci piłkarze nie zasługują na to, żeby grać w Wiśle. Odsunąłem ich również dlatego, że w kontekście meczu ze Śląskiem nie potrzebowałem w drużynie zawodników pozorujących grę. A w Zabrzu oni właśnie pozorowali grę.

To miała być "pokazówka" z Pana strony? Odsunął Pan tych piłkarzy, żeby inni zobaczyli, że Michał Probierz nie będzie tolerował lekceważenia obowiązków?
Nigdy nie tolerowałem lekceważenia obowiązków, więc nie robiłem niczego na pokaz. Zrobiłem to, mimo że od dłuższego czasu nie miałem wielkiej alternatywy przy ustalaniu składu. Nawet jak postawiłem na młodego Urygę, to on zaraz złapał kontuzję.

Sezon się skończył, teraz będziemy czekać na nowy. Jaka będzie ta nowa Wisła Michała Probierza?
Przede wszystkim nie wyobrażam sobie, że będzie wyglądała tak jak ostatnio. My nie graliśmy w piłkę. Nasza gra opierała się na indywidualnych umiejętnościach zawodników. Czasami ktoś wziął piłkę, minął dwóch, trzech rywali i podał, a później uda się, albo się nie uda. To nie była taka gra, jakiej ja oczekuję. Brakowało nam stylu, który potrafilibyśmy narzucić przeciwnikowi. Chodzi o to, że gdy np. zakładamy pressing, to robią to wszyscy. To wszystko się brało w jakimś stopniu z ciągłych problemów kadrowych. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że dwa najlepsze mecze, z Ruchem w Pucharze Polski i z ŁKS-em, zagraliśmy wtedy, gdy udało nam się je rozegrać w tym samym składzie. Później już ciągle nam ktoś wypadał.

Wspomniał Pan o tym, że Wisła strzelała mało bramek. Czy to oznacza, że priorytetem będzie wzmocnienie ofensywy?
Będziemy chcieli się wzmocnić we wszystkich formacjach, bo tak jak powiedziałem, tylko na początku graliśmy na zero w obronie. Defensywa jest bardzo ważna, bo jeśli się gola nie traci, zawsze można strzelić jednego i wygrać. Sztuką jest jednak również odrabiać straty. Można czasami przegrywać nawet dwiema bramkami, a mimo tego dogonić wynik. Na boisku musi być jednak zespół. Nam takiej gry zespołowej brakowało i to będziemy próbowali zmieniać w pierwszym rzędzie.

Brak zespołowej gry wynika z braku zespołu również w szatni?
Nie. Tacy są po prostu piłkarze w tej drużynie. Ktoś miał wizję budowy składu, opartego na indywidualnościach. Ja mam inną. Taką, żeby nawet wymieniając dwa, trzy ogniwa, ciągle był to zespół i to taki na kilka lat.

Pokusi się Pan o podanie nazwisk piłkarzy, którzy mogą tutaj trafić niebawem?
Nie. Nie będę podbijał stawek, bo tak to niestety wygląda, że jak się poda publicznie jakieś nazwisko, to cena od razu idzie w górę. Mamy listę zawodników, których chcielibyśmy sprowadzić do Wisły, prowadzimy rozmowy i mam nadzieję, że wkrótce wszyscy zobaczą tego efekty.

Nie chce Pan mówić o nazwiskach, żeby nie podbijać stawek, to zapytam o jednego piłkarza, którego to nie dotyczy, bo jest wolnym zawodnikiem. Arkadiusz Głowacki będzie pierwszym nowym graczem, który latem dołączy do pańskiej drużyny?
To akurat nie jest tajemnicą, że się interesujemy Arkiem. Uważam, że w szatni potrzebne są różne charaktery. Arek jest piłkarzem potrafiącym ustawić "szatnię", a przy tym grać na odpowiednio wysokim poziomie.

Skoro jesteśmy przy Głowackim, to powiedział on niedawno, że być może problemem niektórych zawodników obecnej Wisły jest zbyt łatwe godzenie się z porażką. Co Pan na to?
Zgadzam się z nim w stu procentach. Dlatego ten zespół tak się zmieni. Dlatego będziemy chcieli to poukładać na nowo.

I dlatego będziecie pozyskiwać przede wszystkim Polaków, bo oni wiedzą czym jest Wisła Kraków?
Będziemy chcieli pozyskiwać przede wszystkim dobrych piłkarzy bez względu na narodowość. Może gdybyśmy mieli dwadzieścia milionów na transfery, to moglibyśmy sobie pozwolić na takie ruchy, żeby sprowadzić samych najlepszych w lidze Polaków. Teraz musimy działać rozsądnie i wziąć przede wszystkim takich zawodników, którzy właśnie nie będą łatwo godzić się z porażką.

Paweł Brożek jest takim piłkarzem?
Zostawmy już nazwiska.

Wisła nie tak dawno, w 2007 roku, miała tak słaby sezon, jak ten miniony. Po nim przyszedł jednak taki, w którym zdobyła mistrzostwo praktycznie jesienią. Zdaje Pan sobie sprawę, że czas ochronny dla Pana mija i kibice będą wymagać teraz odzyskania tytułu?
Doskonale to rozumiem i wcale nie uważam, żebym miał tutaj w ostatnim czasie okres ochronny. Jestem rozczarowany wynikami i jako trener poniosłem porażkę. Nie będę mówił, że coś jest białe, jeśli wszyscy widzą, że jest czarne. Takie są fakty i trzeba z nimi żyć. Zresztą często powtarzam, że najlepszym przyjacielem trenera jest porażka. Staraliśmy się zrobić wszystko, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik. Pech nas jednak nie opuszczał, bo nawet w tym ostatnim meczu ze Śląskiem wypadł nam w przerwie Sergei Pareiko. Do tego wszystkiego doszło sporo kontrowersji sędziowskich. Jesienią ludzie mówili, że sędziowie pomagali Wiśle. No to wiosną wyrównało się to z nawiązką. Ja mogę tylko mówić o pechu, bo byłem po jednej i drugiej stronie, a arbitrzy mylili się zawsze na moją niekorzyść... Mam nadzieję, że ten pech odejdzie od nas w następnym sezonie na dobre.

Praca w Wiśle to najtrudniejszy moment w Pańskiej dotychczasowej karierze trenerskiej?
Nie. Najtrudniej było w Jagiellonii, gdy trzeba było odrobić minus dziesięć punktów. Po czasie każdy mówił, że wiadomo było, że to odrobimy, że się utrzymamy. Łatwo jednak nie było, bo Jagiellonia nie była klubem, który regularnie zdobywał po 45 punktów w sezonie, a tyle trzeba było, żeby spokojnie się utrzymać. My zrobiliśmy 44 i dorzuciliśmy do tego Puchar Polski.

Wróćmy do Wisły. Nie wypuścił Pan zawodników na urlopy, będziecie trenować do końca maja. Skąd taka decyzja?
Nie tylko my tak robimy. Wielu trenerów tak zrobiło. Chcemy teraz spokojnie potrenować, przyglądnąć się krakowskiej młodzieży. Ci zawodnicy, z których rezygnujemy, będą trenować indywidualnie, a młodzi chłopcy będą pracować z pierwszą drużyną. Zagramy sparingi z Widzewem i Podbeskidziem. Niech ci młodzi piłkarze zobaczą jak funkcjonuje się w dorosłej drużynie.

Kiedy zaczniecie treningi w czerwcu?
25 czerwca. Pierwszy obóz będzie w Polsce, drugi za granicą.

Przynajmniej czasu na pracę będzie Pan miał dużo, bo narzekał Pan, że ma go mało.
Nie narzekałem, tylko mówiłem o faktach. W czasie tej pracy staram się wpoić moją filozofię. Częściowo to mi się już udało, bo np. po meczu ze Śląskiem z jednej rzeczy mogłem być zadowolony. Drużyna do końca walczyła o odrobienie strat. Spory wpływ na to miał wracający do składu Radek Sobolewski. Jest jednak w zespole kilku zawodników, którzy mnie rozczarowali jeśli chodzi o czysto piłkarskie umiejętności. I to będziemy chcieli poprawić.

Poprawić, czyli sprowadzić lepszych?
Poprawić to nie to samo co zmienić. Po prostu będziemy starali się wyeliminować pewne złe nawyki u niektórych piłkarzy.

Piłkarze mówią też, że zabolała ich feta Śląska przy Reymonta i że za rok to oni wzniosą puchar za mistrzostwo.
Trzeba przede wszystkim pogratulować Śląskowi, bo nie zdobył tego mistrzostwa w Krakowie, tylko pracował na nie przez trzydzieści kolejek. Trzeba mieć pokorę i pamiętać o tym, że niektórzy pogubili punkty w decydujących momentach. Dlatego tak mnie to denerwuje, gdy słyszę z trzech, czterech miast, że Wisła komuś coś podarowała.

Nie odpowiedział Pan do końca na pytanie. Będzie Pan grał z Wisłą o mistrzostwo w następnym sezonie?
Jak przychodziłem do Jagiellonii i powiedziałem, że przyszedłem zdobyć mistrzostwo, to słyszałem głosy, że komuś odbiło. Gdy odchodziłem z Białegostoku, to za sobą miałem utrzymanie przy minus dziesięciu punktach, Puchar Polski i Superpuchar. Była tam bardzo ciężka praca, bo na starcie zrezygnowaliśmy z ponad dwudziestu piłkarzy. Sprowadziliśmy nowych, takich którzy mieli w sobie ogromną determinację. Mogę obiecać, że taką zdeterminowaną drużynę będziemy chcieli budować w Krakowie.

I może Pan obiecać, że w nowym sezonie piłkarze Wisły nie będą lekko przechodzić obok przegranych meczów?
Mam nadzieję, że porażki w ogóle nie będą wchodziły w rachubę. Kto wie, może uda nam się powtórzyć wyczyn Juventusu Turyn, który nie przegrał spotkania w Serie A w tym sezonie. Dość jednak obietnic, bo obiecać można wszystko, a ja wolałbym, żeby za mnie mówił na boisku mój zespół.

Fakt, że nie będziecie grać w pucharach, paradoksalnie wam pomoże?
Na pewno szkoda, że w nich nie zagramy, bo dla wielu piłkarzy zdobyte w Europie doświadczenie byłoby bezcenne. Może jednak ten brak pucharów sprawi, że podejdą do nowego sezonu z jeszcze większą ambicją, żeby bardzo szybko tam wrócić.

[url=http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/571415,michal-probierz-o-budowie-nowej-druzyny-wisly-krakow,2,id,t,sa.html" title="" rel="external"]Gazeta Krakowska [/url]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24