Oceniamy piłkarzy Górnika Łęczna za mecz z Flotą: cień drużyny z jesieni

Maciej Popko
Górnik nie zdołał pokonać dzisiaj Floty, ale po raz kolejny zachował czyste konto
Górnik nie zdołał pokonać dzisiaj Floty, ale po raz kolejny zachował czyste konto Wojciech Czekała
Na zakończenie 20. kolejki 1. ligi Górnik Łęczna bezbramkowo zremisował na własnym obiekcie z Flotą Świnoujście. Mimo, iż zielono-czarni są niepokonani od dziesięciu kolejek oraz nie stracili bramki w piątym kolejnym spotkaniu, to gra zespołu nie napawa optymizmem. Zobacz, jak oceniamy występ poszczególnych piłkarzy w skali od 1 do 10.

Sergiusz Prusak (7) - najpewniejszy punkt drużyny w meczu. Piąty raz z rzędu zachowuje czyste konto. Uratował drużynę od straty gola już w 4. minucie, po katastrofalnej stracie Nowaka. Później udanie interweniował jeszcze w 58. minucie po strzale Grzelaka z wolnego. Przez resztę spotkania solidnie przyłożył się do swojej roboty.

Patrik Mraz (5) - próbował, ale bez większego skutku. Na tle partnerów z drużyny nieźle, ale to na pewno nie wszystko, na co stać młodego Słowaka. Z tyłu za wiele pracy nie miał, natomiast w ataku egzekutor większości dośrodkowań, czy to z gry czy ze stałego fragmentu.

Bartosz Kwiecień (4) - wyszedł w pierwszym składzie ze względu na nakaz obecności przynajmniej jednego młodzieżowca. W obronie jeszcze sobie radził, natomiast o wiele gorzej szło mu wyprowadzenie piłki. Mógł zostać bohaterem, gdyby jego strzał w 37.minucie nie trafił w słupek. Pewniejszym kandydatem do gry na pozycji stopera jest jednak Marcin Kalkowski.

Maciej Szmatiuk (4) - mało widoczny przy stałych fragmentach gry, do czego nie przyzwyczajał nas do tej pory. Z tyłu stabilnie, ale nic więcej. Błysnął jednym dobrym zagraniem w 88.minucie, ale przez resztę spotkania konsekwentnie komponował się do mizernego stylu całej drużyny.

Paweł Sasin (6) - zaprezentował się ponad przeciętność, zresztą jak wszyscy boczni obrońcy i pomocnicy. Często podłączający się i dośrodkowujący, tylko szkoda, że nie na głowę partnerów. Zaimponował widowni szczególnie jednym odbiorem piłki na wślizgu przed polem karnym rywala.

Lukas Bielak (5) - zagrał tylko 45 minut, po czym nabawił się kontuzji kostki. Przez ten czas pomagał w rozgrywaniu Tomaszowi Nowakowi i szło mu to nie najgorzej. Kilkoma prostymi podaniami do linii ataku nie zapracował jednak na więcej, niż solidną 5.

Grzegorz Bonin (4) - przyzwyczaił nas, podobnie zresztą jak Paweł Zawistowski, do swoich dwóch obliczów. Potrafi błysnąć niekonwencjonalnym zagraniem, bądź dokładnie dograć w pole karne do wbiegających kolegów, by potem stracić piłkę jak junior lub zatrzymać dobrze zapowiadającą się akcję. W meczu z Flotą nie oddał chyba żadnego strzału na bramkę. Do tego kilkakrotnie nie wiedział gdzie podać piłkę, w efekcie czego holował ją przez całą połowę rywala, by na koniec jeszcze dośrodkować za bramkę. Przemawia za nim kilka dobrze wystawionych piłek do Sasina oraz rajd na początku spotkania prawą stroną do linii końcowej, gdzie został sfaulowany, wywalczając rzut wolny z bliskiej odległości od pola karnego. Po słabszych występach w ekstraklasie dobrze odnalazł się w ekipie z Łęcznej, ale niedzielnego meczu nie zaliczy do udanych.

Tomasz Nowak (3) - aż trudno uwierzyć, że to ten sam Tomek Nowak, który jesienią ciągnął grę całego zespołu i brał na siebie odpowiedzialność nawet wtedy, gdy Górnikowi zwyczajnie nie szło. Zaliczył fatalną stratę w 4.minucie i od tego się wszystko zaczęło. Serkowi powinien postawić dużą, schłodzoną colę za uratowanie tej sytuacji. Mimo tego, do końca brał się za rozgrywanie i jakby nie patrzeć, wykonał część swojej roboty, ale zdecydowanie poniżej oczekiwań. Genialne czasem rozwiązania, magiczne dotknięcia futbolówki otwierające partnerom drogę do bramki dziś zamieniły się w zbyt mocne przerzuty, zwlekanie z podaniami bądź po prostu kolejne straty piłki, których można było uniknąć. W Łęcznej wierzą, że był to wypadek przy pracy, a może chwilowy spadek formy. Faktem jest, że bez dobrze spisującego się motoru napędowego Górnik może mieć problemy z utrzymaniem wysokiej pozycji do końca sezonu, co byłoby najgorszym z możliwych scenariuszy.

Bartłomiej Niedziela (6) - jedyny obok Sasina piłkarz z pola, który zapracował na ocenę wyższą niż 5. Szarpał wielokrotnie z lewej strony tak, że obrońcy zmuszani byli do faulowania. Pokazywał się do grania, czego zdecydowanie zabrakło u pozostałych. Wyprowadzał kontry, momentami osaczało go nawet 3 rywali, a on konsekwentnie wypracował aut bądź rzut wolny dla Górnika.

Paweł Zawistowski (4) - historia podobna do tej o Grzegorzu Boninie. Zanotował 2 dobre strzały na bramkę ze wszystkich rzutów wolnych, jakie wykonywał na prawą nogę. Jeden z nich mógł zaskoczyć bramkarza gości, drugi też nie najgorszy, ale już zdecydowanie zbyt mocny. Jeśli brał się za dośrodkowania, piłka spadała najczęściej na nogę pierwszego z ustawionych w szesnastce defensorów. Oprócz tego kilka prostopadłych podań, niby do wychodzących skrzydłowych, a jednak zbyt mocnych, zatrzymujących się za końcową linią boiska. W moim odczuciu lekko nieudolny, chociaż pamiętamy dobrze bramkę zdobytą w ostatnim jesiennym spotkaniu z GKS-em Tychy...

Arkadiusz Woźniak (3) - ciężko napisać coś o zawodniku, który sporadycznie tylko miał kontakt z piłką. Niewidoczny, niczym nie przekonał sztabu szkoleniowego, jakoby to on miał występować w wyjściowym składzie na rzecz Łukasza Zwolińskiego, który musiał "odpokutować" 4 żółte kartki na swoim koncie. W przerwie zimowej szukano napastnika, który gotów byłby strzelać gole pod nieobecność nominalnego napastnika, w takich sytuacjach jak niedzielna. Póki co wszystko wskazuje na to, iż takowego nadal nie znaleziono. Woźniak nie zachwycił i musi być zdeterminowany, by pokazać się z jak najlepszej strony przy kolejnych okazjach.

Gracze rezerwowi:

Miroslav Bożok (5) - wszedł za kontuzjowanego Bielaka i miał całą połowę meczu, by pokazać na co go stać. I próbował. Biegał za dwóch i to nie z klapkami na oczach, tylko podejmował na prawdę przytomne decyzje. Nie zanotował żadnej poważnej straty a la'Nowak, wręcz przeciwnie, skutecznie odbierał piłki blisko pola karnego Floty, nawet w parterze. Miał też szansę w 88.minucie po wspomnianym podaniu Szmatiuka, ale jego zgranie na dalszy słupek do Bonina nie dotarło. Solidny pokaz umiejętności, dzięki któremu Bożok może zacząć pukać do drzwi z napisem "wyjściowa jedenastka".

Sebastian Szałachowski (4) - wszedł po to, by poprawić skuteczność w napadzie, tymczasem wkomponował się w mizerny obraz drużyny. Próbował na spółkę z Nowakiem rozgrywać na połowie Floty, ale cóż z tego, jeśli po entym podaniu piłka i tak trafiała w ręce bramkarza gości, pod nogi bloku defensywnego przeciwnika lub zwyczajnie na aut. Doczekał się dobrej sytuacji w końcówce. Niepilnowany na dalszym słupku otrzymał górne podanie i uderzał z pierwszej piłki. Decyzja słuszna, ale piłka po jego strzale zmierzała w środek bramki i nie sprawiła większych trudności golkiperowi.

Komentarz:10 sierpnia 2013, runda jesienna obecnego sezonu. Górnik Łęczna, po dwóch porażkach na początek rozgrywek, przyjeżdża na mecz z Flotą do Świnoujścia. Spotkanie kończy się, podobnie jak dziś, remisem. Wywalczony punkt był początkiem marszu zielono-czarnych w górę tabeli, aż na sam szczyt. Wszyscy sympatycy łęcznian życzą sobie, a przede wszystkim swoim ulubieńcom, by historia z jesieni powtórzyła się. Górnik musi jednak poprawić wiele mankamentów w swojej grze, by znów zachwycać i strzelać gole, co zostanie nagrodzone na koniec sezonu. Czy przebudzenie nadejdzie, znowu, po meczu z Wyspiarzami? Oby - odpowiadają fani Górnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24