Warta Poznań - Piast Gliwice 1:3 (1:1) - czytal zapis relacji na żywo
Podopieczni trenera Czesława Jakołcewicza, mimo że rozpoczęli spotkanie od zdobycia gola już w pierwszej minucie, to potem zaprezentowali się jak najgorzej i przegrali z Piasterm Gliwice 1:3 (1:1).
Ten pojedynek miał wyglądać zupełnie inaczej. Zawodnicy i szkoleniowcy Warty zapowiadali, że wreszcie jest czas na to, aby drużyna pokazała dobry futbol. Rzeczywiście, zieloni już w pierwszej akcji spotkania zdobyli pięknego gola. Prawym skrzydłem popędził Bartosza Bereszyński, znakomicie rozegrał piłkę z Tomaszem Magdziarzem, a ten dokładnie dośrodkował w pole karne Piasta, wprost na głowę Krzysztofa Gajtkowskiego.
Otwarcie pierwszego meczu w Poznaniu był wręcz wymarzone, a kibice liczyli na dalszy ciąg. Tymczasem rywale, od początku grali wysokim pressingiem, a poznaniacy, zamiast przy dobrym rezultacie szanować piłkę i spokojnie ją rozgrywać, dali się zepchnąć do głębokiej defensywy. W ekipie trenera Jakołcewicza brakowało dyrygenta z prawdziwego zdarzenia, który kierowałby grą w środku pola. Ten obszar zupełnie zawładnęli gliwiczanie, mający w składzie zawodników jeszcze z ekstraklasy - Zganiacz, Urban, Podgórski i Cicman.
W końcu goście wyrównali, kiedy rzut karny pewnie wykorzystał Tomasz Podgórski. Jedenastkę podyktował lubelski arbiter zupełnie słusznie, kiedy szarżującego w polu karnym Wojciecha Kędziorę powalił na ziemię Paweł Sasin. Do końca pierwszej połowy poznaniacy próbowali jeszcze szczęścia, ale ich ataki były anemiczne, prowadzone w jednostajnym tempie. Niestety, po przerwie Warta zagrała jeszcze gorzej. Już w 53. minucie Piast zdobył drugiego gola, kiedy błędy popełnili obrońcy, najpierw Łukasz Jasiński, a potem Maciej Wichtowski. Głową udanie zagrał Kędziora, a Pavol Cicman z ostrego kąta wpakował piłkę w długi róg bramki Dominika Sobańskiego.
Właściwie już od tego momentu poznaniacy kompletnie nie mogli sobie poradzić z rywalami. Nie pomogły zmiany Michała Golińskiego i Piotra Reissa. Piast panował w środku pola i nie pozwalał też rozwinąć skrzydeł zielonym. Gliwiczanie czyhali też na kontrataki, co już w doliczonym czasie gry przyniosło im trzeciego gola, którego zdobył Podgórski.
Po trzeciej wygranej z rzędu Piast Gliwice jest już wiceliderem I ligi. Nie przegrał w lidze od czterech spotkań, a do tej serii trzeba jeszcze doliczyć pucharowe zwycięstwo z Bogdanką Łęczna. - Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa, szczególnie, że odniesionego na tak trudnym terenie i z tak dobrą drużyną jaką jest Warta. Możemy spokojnie przygotowywać się do kolejnych spotkań - powiedział trener Piasta Marcin Brosz.
W zupełnie innym nastroju jest trener Warty. - Biorę całą odpowiedzialność za dzisiejszą grę na siebie. Zagraliśmy po prostu katastrofalnie, a w drugiej połowie przeszliśmy obok meczu. Nie wiem, dlaczego zawodnicy cofnęli się po zdobyciu prowadzenia. My wszystko robiliśmy na stojąco, a Piast dzisiaj dużo biegał i wygrał zasłużenie. Jest mi po takim meczu wstyd.Ale ciągle wierzę, że zespół się odrodzi, bo wiem, że potrafi grać zdecydowanie lepiej. Przepraszam kibiców za ten występ - mówił podczas konferencji prasowej trener Czesław Jakołcewicz.
Nietrudno jednak zauważyć, że w klubie z Drogi Dębińskiej zrobiło się nerwowo. Czy już po tej porażce posadę może stracić trener Jakołcewicz? Prezes sekcji Izabella Łukomska-Pyżalska zapowiada pewne zmiany już w poniedziałek.
Źródło: Głos Wielkopolski, Dziennik Zachodni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?