Piast - Puszcza. Mecz dokończony, przełamał się zespół z Gliwic. Zobaczcie zdjęcia

Bez zawodników pozyskanych zimą, ale z możliwością zmian w jedenastce wystawionej 2 grudnia budowali trenerzy ekipę na ten mecz, wznawiany przy stanie 0:0. Trener Puszczy Tomasz Tułacz na restart wprowadził do składu dwóch ludzi, którzy nie brali udziału w kopaninie na śniegu - Tomasza Wojcinowicza i Huberta Tomalskiego. Tym razem padał deszcz, boisko już od początku było mocno zmęczone, no i gra obu drużyn jakoś nie chciała się rozkręcić, zacząć sklejać.

Pierwszą naprawdę fajną akcję zobaczyliśmy w 41 min, Jorge Felix kopnął wtedy niecelnie. Piast już chwilę wcześniej pokazał jednak próbkę swojej kombinacyjnej gry, no i przede wszystkim zaczął łatwiej zdobywać teren. Gdy ponownie szybkimi podaniami wbił się w pole karne „Żubrów”, padł gol: Michael Ameyaw zagrał z prawej strony w tłok przed bramką gości, Piotr Mroziński pechowo kopnął piłkę do Jorge Felixa, który znalazł lukę między rywalami i skierował futbolówkę do celu.

- Byliśmy przygotowani na to, jak gra Piast i myślę, że do momentu straty bramki graliśmy dobry mecz... Gramy cały czas. Bramka była przypadkowa – mówił w przerwie Łukasz Sołowiej przed kamerą Canal+.

Niepołomiczanie w pierwszej połowie nie stworzyli porządnej okazji na gola. Taką zobaczyliśmy cztery minuty po przerwie: w polu karnym, po podaniu Kamila Zapolnika, uderzył Wojcinowicz, ale świetną obronę wykonał Frantisek Plach. Była jeszcze dobitka Michała Koja, też bez bramkowego efektu.

W ofensywnej grze goście wciąż jednak wyglądali blado. Tułacz wykonał potrójną zmianę, a zaraz po niej Oliwier Zych uchronił Puszczę od straty drugiej bramki, znakomicie broniąc po „główce” Jakuba Czerwińskiego z paru metrów. To był piąty celny strzał Piasta, niepołomiczanie do tej pory oddali taki tylko jeden.

W 78 min nadszedł ważny moment dla Filipa Gila – 16-letni zawodnik Puszczy, wychowanek Cracovii, zadebiutował w ekstraklasie. Patrząc na tę zmianę z innej strony: potencjał kadrowy „Żubrów” na ten mecz był naprawdę skromny, na ławce brakowało ludzi, którzy mogliby realnie ożywić grę zespołu. Parę minut na koniec dostał Igor Pieprzyca – już nie debiutant, ale zaledwie 15-latek. Piast natomiast przez większość drugiej połowy skupiał się na tym, żeby utrzymać wynik. I przełamać się, bo przecież w pięciu poprzednich tegorocznych występach zdobył tylko punkt.

Trzy punkty od początku roku wywalczyła Puszcza. Teraz jest jedyną drużyną w ekstraklasie pozostającą w 2024 roku bez zwycięstwa. Zajmuje 16. miejsce w tabeli, w strefie spadkowej, a w najbliższą sobotę zagra we Wrocławiu z wiceliderem ekstraklasy, Śląskiem Wrocław.

Bramka: 1:0 Felix 43.
Piast: Plach – Pyrka, Munoz, Czerwiński, Mokwa – Ameyaw (90+4 Szczepański), Tomasiewicz, Dziczek (33 Kostadinov), Chrapek (66 Hateley), Felix – Wilczek.
Puszcza: Zych – Mroziński, Wojcinowicz, Sołowiej, Koj (90+3 Pieprzyca) – Siemaszko (78 Gil), Stępień (62 Stec), Serafin (62 Majchrzak), Walski, Tomalski (62 Poczobut) - Zapolnik.
Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń). Żółte kartki: Pyrka, Ameyaw, Dziczek – Tomalski, Walski. Widzów: 3365.