Piekielnie (nie)skuteczni Portowcy przegrali z Termaliką

Gracjan Broda / faktysportowe24.pl
Termalica znalazła recepte na lidera
Termalica znalazła recepte na lidera Gracjan Broda/ Faktysportowe24.pl
Piłkarze Pogoni Szczecin nie wykorzystali atutu własnego boiska i przegrali na stadionie im. Floriana Krygiera z wiceliderem, Termalicą Bruk-Bet Nieciecza 0:2.

Pogoń Szczecin - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:2 (0:1) - zobacz zapis naszej relacji na żywo

Portowcy do spotkania z Termalicą przystępowali z kilkoma roszadami w składzie. Na ławce rezerwowych zasiedli m.in. Błażej Radler, Bartosz Ława i Donald Djousse - zawodnicy, którzy w rundzie jesiennej stanowili o sile szczecińskiego zespołu.

Na środku defensywy zagrał Emill Noll, który popełnił fatalny błąd przy drugiej bramce strzelonej przez Emila Drozdowicza. Czy Błażej Radler zapobiegł by utracie drugiej bramki? Odpowiedzi na to pytanie nigdy nie poznamy. Poznaliśmy jednak zupełnie inną. W chwili obecnej Pogoń Szczecin jest przereklamowana, gra poniżej oczekiwań kibiców, którzy dali o tym znać podczas wczorajszego spotkania krzycząc: "Co Wy robicie Wy naszą Pogoń hańbicie" oraz "Pogoń grać, k...a mać!".

Termalica od początku spotkania narzuciła własny styl gry. Już w piątej minucie Marcin Szałęga mógł wpisać się na listę strzelców, jednak piłka po jego strzale o centymetry minęła bramkę Radosława Janukiewicza. Cztery minuty później ponownie w dobrej sytuacji znalazł się Szałęga, na szczęście dla gospodarzy dobrą interwencją popisał się Janukiewicz.

W 14. minucie spotkania niefrasobliwość w szeregach "Dumy Pomorza" wykorzystał Dariusz Pawlusiński, który umieścił futbolówkę w siatce obok bezradnie interweniującego Radosława Janukiewicza.

Pięć minut później w środkowej strefie boiska piłkę stracił Maksymilian Rogalski. W dobrej sytuacji znalazł się Emil Drozdowicz, jednak nie zdołał pokonać Radosława Janukiewicza. Pierwszą groźną akcję Pogoń stworzyła sobie dopiero w 26. minucie spotkania. Vuk Sotirovic oddał niecelny strzał w kierunku prawego słupka bramki strzeżonej przez Nowaka.

Pogoń w dalszym ciągu była jedynie tłem dla ambitnie grających piłkarzy Termaliki Nieciecza. Bliski zdobycia drugiej bramki w tym meczu był Dariusz Pawlusiński, którego uderzenie z rzutu wolnego z wielkim trudem obronił Radosław Janukiewicz. Na kilka minut przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania wyrównać mógł Adrian Budka, niestety piłka po jego strzale trafiła w słupek. Dobijać próbował jeszcze Vuk Sotirović, ale nie trafił w bramkę strzeżoną przez Nowaka.

Ostatnie minuty pierwszej części spotkania upłynęły w iście zimowej scenerii. Intensywne opady śniegu zdecydowanie utrudniły grę piłkarzom obu drużyn. W doliczonym czasie gry w obrębie linii pola karnego powalony na ziemię został Sotirović. Do piłki podszedł Andradina, któremu do szczęścia zabrakło centymetrów. Mierzone uderzenie z trudem wybronił Nowak.

Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Nie uległa zmianie również pogoda. W dalszym ciągu nad stadionem im. Floriana Krygiera w Szczecinie intensywnie padał śnieg.

Po zmianie stron ponownie do głosu doszli goście, którzy już w 48. minucie podwyższyli rezultat spotkania. Błąd Emila Nolla wykorzystał Emil Drozdowicz i strzałem w krótki róg pokonał Radosława Janukiewicza.

Do kontrowersyjnej sytuacji doszło w 67. minucie spotkania. Piłka uderzona przez Adama Frączczaka odbiła się najpierw od poprzeczki, a następnie wpadła tuż za linię bramkową. Mimo protestów piłkarzy Pogoni Szczecin i zasiadającej na trybunach publiczności prowadzący sobotnie zawody Piotr Wasielewski pozostał niewzruszony.

Pogoń atakowała, jednak nie była w stanie odwrócić losów tego spotkania. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Edi Andradina miał szansę na zdobycie honorowego trafienia, jednak uderzona przez niego piłka ugrzęzła na poprzeczce bramki strzeżonej przez Nowaka.

Podopieczni Marcina Sasala grają słabo i w żadnym stopniu nie przypominają tej drużyny, która siała postrach w rundzie jesiennej. Balon pt."Droga ku Ekstraklasie" został napompowany do granic możliwości. Niestety okazuje się nieszczelny, bowiem ucieka z niego powietrze. Co gorsze nie widać na razie perspektyw na to, aby miało być lepiej. Marcin Sasal na pytanie dziennikarza naszego portalu: Czy nie lepiej byłoby wprowadzić drugiego napastnika przy stanie 0:2 odpowiedział, że... - Zmiana systemu gry nic by nie przyniosła, bo nie wystarczy wprowadzić drugiego napastnika, aby odmienić losy spotkania. Z tej wypowiedzi można wywnioskować, że skoro zespół gra słabo i nie ma pomysłu na grę, to najlepiej jest nie robić nic tylko czekać... na cud że być może coś przypadkowo uda się zmienić.

Szkoda, że Marcin Sasal więcej czasu na konferencji prasowej poświęcił tłumaczeniu, dlaczego nie pojawił się na gali Plebiscytu Mediów, aniżeli wytłumaczeniu, co się stało że zespół gra poniżej oczekiwań i roztrwonił przewagę jaką wypracował w czasie rundy jesiennej.

faktysportowe24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24