Pierwsze zwycięstwo GieKSy!

Jacek Mirek
Kibice na Bukowej wreszcie mogli cieszyć się ze zwycięstwa swojego klubu
Kibice na Bukowej wreszcie mogli cieszyć się ze zwycięstwa swojego klubu Marzena Bugała/Polskapresse
Po niezwykle emocjonującym spotkaniu zawodnicy GKS Katowice pokonali wicelidera I ligi, GKP Gorzów, 4:2.

W spotkaniu z GKP na Bukowej w roli trenera zadebiutował Wojciech Stawowy. Przed meczem kibice zastanawiali się, czy to w dniu dzisiejszym niemoc zostanie przełamana. Zadanie było o tyle trudne, że na Bukową przyjechał wicelider, zaś GKS z 2 punktami zajmował trzecie miejsce od końca. Dodatkowo GieKSa miała wyjątkowo niekorzystny bilans spotkań z gorzowskim klubem (jedno zwycięstwo wywalczone prawie 30 lat temu!).

Choć mecz rozpoczął się od optycznej przewagi gospodarzy, pierwszą szansę na zdobycie gola mieli zawodnicy z Gorzowa. W 10 minucie gry po rzucie wolnym Petrik odegrał piłkę do Mikołajczaka, którego strzał wylądował na słupku. Następne minuty to spora przewaga GKS-u aż do 23 minuty, gdy po błędzie w własnym polu karnym Gabriel Nowak ratował się faulem na Łuszkiewiczu, który sam wymierzył sprawiedliwośc zamieniając karnego na gola.

Od tego momentu gra GieKSy zupełnie się nie kleiła, zaś GKP grał swoje i wyglądało na to, że kolejna porażka (a może i klęska) zespołu Katowic jest już przesądzona. Wszystko zmieniło się jednak w 38 minucie, gdy z kontrą wyszedł Zieliński, odegrał na prawo do Goncerza, który wrzucił futbolówkę w pole karne, a obchodzący w dniu dzisiejszym 29 urodziny Przemysław Pitry wyskoczył bardzo wysoko i głową wyrównał na 1:1.

Drugą połowę GKS rozpoczął od wysokiego C: w 48 minucie Plewnia dośrodkował z wolnego wprost na głowę Nowaka, który umieszczając piłkę w siatce zrehabilitował się za spowodowanie rzutu karnego. Chwilę później mogło być 3:1, ale po silnym strzale Goncerza Janicki koniuszkami palców wybił piłkę na róg.

Katowiczanie nie cieszyli się jednak długo prowadzeniem: w 53 minucie po podaniu Wojciechowskiego piłkę umieścił w siatce Drozdowicz. Od tego momentu przeważała raz jedna, raz druga drużyna i gdy wydawało się, ze mecz zakończy się podziałem punktów na indywidualną akcję zdecydował się Rafał Sadowski i niczym Leo Messi ograł trzech obrońców i świetnym strzałem lewą nogą pokonał Janickiego. 2 minuty później mógł strzelić jeszcze jedną bramkę, lecz po podaniu Zielińskiego, jego strzał minimalnie minął prawy słupek bramki GKP. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze: w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Krzysztof Kaliciak, który wszedł na boisko pół minuty wcześniej, przedarł się lewą stroną boiska i strzałem z ostrego kąta zdobył czwartego gola dla GieKSy.

STATYSTYKI:
Strzały - 15:11
Strzały celne - 8:5
Strzały niecelne - 7:6
Rzuty rożne - 2:5
Faule - 5:8
Żółte kartki - 1:1
Spalone - 3:1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24