Podsumowanie 9. kolejki 1. ligi: GKS Bełchatów na prowadzeniu, faworyci nie zawiedli

Dominik Smagała
Michał Mak trafił do siatki Stomilu Olsztyn dwa razy
Michał Mak trafił do siatki Stomilu Olsztyn dwa razy Dariusz Śmigielski/Dziennik Łódzki
Bełchatów liderem, zaraz za nim Dolcan i Olimpia. Trwa dobra passa Kolejarza Stróże, kolejne ważne punkty zdobywają Termalica i Flota, duże emocje w Nowym Sączu. Działo się w tej kolejce, zresztą jak zwykle. Zapraszamy do lektury!

Bełchatów na czele, twierdza przy Bukowej

„Brunatni” wygrali w Olsztynie 3:2 i są teraz samodzielnym liderem 1. ligi. Bełchatowianie na swoje gole kazali czekać dobrą godzinę, ale jak się wzięli do roboty to sprawę załatwili w 16 minut, konkretnie strzelając trzy bramki. Dwa trafienia do swojego dorobku dołożył Michał Mak, który w sumie strzelał w tym sezonie już siedmiokrotnie, co stanowi niemal połowę wszystkich bramek Bełchatowa w rundzie jesiennej. Sucha statystyka tłumaczy, ile młody napastnik znaczy dla swojego zespołu. Stomil znajduje się w strefie spadkowej, olsztynianie wciąż pozostają bez zwycięstwa na własnym boisku. Co prawda trzy ostatnie mecze podopieczni Zbigniewa Kaczmarka grali z potentatami zaplecza Ekstraklasy, ale nie zmienia to faktu, iż trzy porażki pod rząd piłkarzom Stomilu chluby nie przynoszą.

Drugą wyjazdową porażkę z kolei zanotowali piłkarze Dolcanu, którzy przegrali na trudnym terenie w Katowicach 1:3. Stadion przy Bukowej to przekleństwo dla wszystkich przyjezdnych w obecnym sezonie, pięciokrotnie grali u siebie katowiczanie i też pięciokrotnie wygrywali. Gdyby do tych wyników podopieczni Kazimierza Moskala dołożyli jeszcze przyzwoite rezultaty na wyjazdach, mielibyśmy mocnego kandydata do walki o mistrza jesieni. Dzięki passie trzech zwycięstw w ostatnich trzech kolejkach GieKSa zrobiła spory krok w stronę czołówki. Dolcan nie dotrzymał w tej kolejce kroku GKS-owi Bełchatów, przez co punktami z piłkarzami Roberta Podolińskiego zrównała się Olimpia Grudziądz.

Faworyci nie zawodzą. Kolejarz zaskakuje

Cenne punkty w Płocku zdobyła Olimpia, wygrywając 1:0 po bramce Adama Cieślińskiego. Ekipa Tomasza Kafarskiego zwyciężyła już trzecie spotkanie pod rząd i potwierdziła, że w tym sezonie rzeczywiście może powalczyć o wyższe cele. Co ciekawe Olimpia większość punktów w bieżących rozgrywkach uzbierała na wyjazdach. Wiśle z kolei w ostatnich meczach brakuje skuteczności w ofensywie. „Nafciarze” popisali się w pierwszych kolejkach niezłymi i przede wszystkim regularnymi dokonaniami pod bramkami rywali, teraz nie potrafią trafić do siatki przeciwnika w dwóch kolejnych meczach. Warto zaznaczyć, iż Olimpia jest pierwszym zespołem w tym sezonie, który wywiozła komplet punktów z Płocka.

Któż by mógł podejrzewać jeszcze w połowie sierpnia, że za chwilę Kolejarz dobije do ligowej czołówki? Ekipa ze Stróż dopisuje sobie po wyjazdowej wygranej 3:1 w Brzesku komplet punktów. Jest to już piąte zwycięstwo w ostatnich sześciu meczach drużyny Przemysława Cecherza – trenera, którego już prawie zwalniano, któremu stawiano przecież ultimatum. Dziś natomiast Cecherz jest nie do ruszenia. Przykład ten pokazuje jak nieprzewidywalny jest zawód szkoleniowca. Jest to również dobra nauka dla prezesów klubów w całym kraju, której morał brzmi następująco: daj trenerowi odpowiednio dużo czasu. Ale czy którykolwiek z zarządów polskich klubów wyciągnie z tej nauki właściwe wnioski? Ośmielam się wątpić. Dla Okocimskiego to druga porażka z rzędu, „Piwosze” wciąż nie potrafią wygrać na własnym terenie.

Kolejne zwycięstwo zanotowała Termalica, która w tej serii gier rozbiła w delegacji pogrążony w kryzysie GKS Tychy 3:0. Zespół Dusana Radolskiego znowu podąża w odpowiednim kierunku, czyli w kierunku czuba tabeli. Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo przedłuża passę wygranych „Słoników” do trzech, patrząc jeszcze szerzej to także piąte spotkanie bez porażki. Niesamowitą skuteczność podtrzymał Rafał Kujawa, który w ostatnich czterech meczach trafiał do siatki rywali pięciokrotnie. Statystycznie napastnik ten gola strzela co 65 minut. W tej kolejce roboty Kujawie jakoś szczególnie nie utrudniła obrona tyskiego GKS-u – najgorsza defensywa ligi, legitymująca się już teraz bagażem 20 straconych goli. Wydaje się, że Tomasz Fornalik czeka już na wyrok zarządu. Chyba, że jednak włodarze tyskiego klubu, idąc za przykładem Kolejarza, dadzą swojemu trenerowi odpowiednio dużo czasu. Jak na razie jednak znamion poprawy w Tychach nie widać.

W ślad za Termaliką podąża Flota. "Wyspiarze" również stopniowo zbliżają się do czołówki. Tym razem drużyna Bogusława Baniaka wygrała na własnym terenie z Chojniczanką 2:0, dzięki dwóm golom Bartosza Śpiączki. Po dwóch porażkach z początku września piłkarze Floty notują dwa kolejne zwycięstwa. Beniaminek z Chojnic prezentuje chimeryczną formę, po zwycięstwie z Wisłą Płock w ostatniej kolejce teraz Chojniczanka dosyć gładko przegrywa w Świnoujściu. Taka postawa na razie pozwala zajmować dosyć komfortowe miejsce w środku tabeli.

Szalona końcówka, Miedź na dnie, ROW na remis

Ciekawe i pełne emocji widowisko obejrzeli kibice w Nowym Sączu, gdzie Sandecja zremisowała z Puszczą Niepołomice 2:2. Był piękny gol, był rzut karny, były czerwone kartki, była bramka w ostatnich sekundach, był też Marcin Cabaj w roli rozgrywającego. Rzadko ogląda się takie zagrania bramkarzy jak to z końcówki sobotniego meczu. Andrea Pirlo by się nie powstydził. Swoje do całego przedstawienia dołożył też sędzia Mariusz Złotek, pokazując dwie żółte kartki Arkadiuszowi Lewińskiemu, ale jednocześnie zapominając, że w takim wypadku zawodnika trzeba wyprosić z boiska kartonikiem barwy czerwonej. Wszystko działo się w 92. minucie gry, więc dużo na tym niedopatrzeniu arbitra Puszcza nie zyskała. Sandecja przedłuża swoją passę meczów bez porażki do czterech, niepołomiczanie zdobywają pierwszy punkt we wrześniu. Beniaminek zajmuje aktualnie przedostatnie miejsce, gorsza jest wyłącznie legnicka Miedź. która wciąż pozostaje bez zwycięstwa.

Legniczanie zremisowali 1:1 na swoim boisku z ROW Rybnik. Warto zaznaczyć, iż to gospodarze gonili wynik w tym meczu, i to gonili przez niemal 70 minut. Dopiero w końcówce punkt dla „Miedzianki” uratował Wojciech Łobodziński. Od odejścia trenera Rafała Ulatowskiego zespół nie przegrywa, to na plus. Wciąż brakuje jednak zwycięstwa, bo Miedź punktuje w tym sezonie wyłącznie remisami, które w liczbie pięciu dają legniczanom niechlubne ostatnie miejsce w tabeli. Co ciekawe, całkiem podobnie układają się ostatnio losy dwóch beniaminków z poprzedniego sezonu, czyli opisywanej Miedzi i wspomnianego wcześniej GKS-u Tychy. Poprzedni rok w 1. lidze to dla tych klubów zaskakująco dobre wyniki. Ten sezon natomiast, sami wiecie. Też… zaskakujący. Przypadek? Przypadkiem nie jest za to wynik tego spotkania, bowiem do Legnicy w sobotę przyjechała ekipa remisująca Ryszarda Wieczorka. Siedem podziałów punktów w dziewięciu meczach. Jeśli to przemyślana strategia klubu z Rybnika, to trzeba przyznać, zupełnie niespotykana.

Problemy natury żołądkowej

Interesująco zapowiadał się mecz w Łęcznej, gdzie w sobotę pojedynkować miały się Górnik i Arka. Nic z tego, bo gdynianie się pochorowali w sprawach żołądkowych i należy dodać, że pochorowali się dosyć liczną grupą. Liczną na tyle, że PZPN podjął decyzję o zmianie terminu spotkania. Konkretną datę poznamy w najbliższych dniach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24