MKTG Sportowy i Gol - pasek na kartach artykułów

Polacy za granicą. Andrzej Jakimczuk o Australii: Mam widok na ocean [WYWIAD]

Jacek Czaplewski
Andrzej Jakimczuk - polski piłkarz w Australii
Andrzej Jakimczuk - polski piłkarz w Australii
- Zawsze lubiłem wyzwania. Zimowe ubrania schowałem do szafy, spakowałem krótkie spodenki i za chwilę nastąpiło powitanie z kangurami - mówi Andrzej Jakimczuk, Polak, który gra w piłkę w Australii.

Jak to się stało, że polski piłkarz trafił do Australii?
Wszystko za sprawą Henryka Mojsy, który był w latach 80-tych kapitanem Jagiellonii Białystok. Od 30 lat z małymi przerwami żyje w Australii. Grałem u niego w Młodej Ekstraklasie, kiedy był trenerem Jagiellonii w sezonie 2008/09. Kiedy wrócił do swojej drugiej ojczyzny, dostałem od niego telefon: "Hej Andrzej, nie chciałbyś spróbować tutaj sił?". Pomyślałem - a dlaczego by nie. Zawsze lubiłem wyzwania. Zimowe ubrania schowałem do szafy, spakowałem krótkie spodenki i za chwilę nastąpiło powitanie z kangurami.

Miałeś obawy przed wyjazdem?
Żadnych. Wiem, że w Polsce sporo mówi się o tutejszych jadowitych wężach i pająkach. Po czterech latach spędzonych w Australii mogę stwierdzić, że ukąszenia zdarzają się naprawdę sporadycznie.

Da się w tak pięknym kraju myśleć o piłce?
Australia przywitała mnie 29 stopniami. W październiku. Skłamałbym, gdybym stwierdził, że przy takiej aurze człowiek nie myśli o pójściu na plażę i wskoczeniu do oceanu, zwłaszcza kiedy jest akurat w pracy. Parę razy zrobiłem sobie wagary... (śmiech)

Ile jest dziś u ciebie stopni?
Akurat niewiele, bo siedemnaście. Czerwiec, lipiec i sierpień to tutaj "zima", tak jak grudzień, styczeń czy luty w Polsce. Ale nie ma na co narzekać.

Wszedłeś do szatni po raz pierwszy i jak zareagowała wtedy drużyna? Były pytania co tu robi Polak? Jak ciebie przyjęto?
Pytali skąd jestem, gdzie grałem. Czekali też na to, co zaprezentuje na treningu. Zadawali mnóstwo pytań.

Twój pierwszy klub, Polonia Sydney, tylko z nazwy był polski czy niekoniecznie?
Polonia została założona jakoś 50 lat temu. Przez polskich emigrantów, tak samo jak polonijne kluby w innych krajach. Klubem nadal zarządzają Polacy, ale na boisku występują głównie Australijczycy.

Od razu byłeś najlepszy spośród zawodników z pola?
Jeżeli koledzy nazywali mnie "Polish Superstar", to chyba mówi samo za siebie (śmiech).

Teraz występujesz w Mosman FC. Opowiedz coś więcej o tym klubie.
Jest bardzo dobrze zorganizowany. Boisko treningowe mamy w bliskiej odległości od oceanu. Stadion niewielki, na 400 osób. Jest kilku zawodników z Wysp Brytyjskich i oni podnoszą poziom. Atmosfera w zespole świetna. Do tego stopnia, że w zeszłym roku po sezonie wszyscy polecieliśmy do Gold Coast, gdzie przez cztery dni bawiliśmy się na całego.

Gold Coast
Gold Coast

Liga w której grasz jest amatorska? Półzawodowa?
Mimo wszystko amatorska. Poziomem odpowiada polskiej czwartej lidze. Ciekaw byłbym wyniku naszej drużyny z polską.

Miałeś propozycję z wyższej ligi w Australii?
Trzy lata temu trenowałem z drużyną o nazwie Parramatta Eagles. Pierwszoligowa. Długo tam byłem jak na przygotowania, bo trzy miesiące. Niestety trener mógł wybrać tylko dwóch piłkarzy spoza Australii. Mnie w tym gronie zabrakło. Wybrał m.in. znakomitego młodziana z Korei Południowej - Danny'ego Choia. Teraz biją się o niego klub z A-League. Mogę powiedzieć tyle, że miałem pecha, bo przyszło mi rywalizować właśnie z nim.

Utrzymujesz się tylko z piłki?
A skądże. Na co dzień zajmuję się remontami - głównie malowaniem. Często zdarza się, że pracuję w miejscu z pięknym krajobrazem. Wtedy czas mija dużo przyjemniej. Pracować oczywiście trzeba, tym bardziej że trzy miesiące temu zerwałem więzadła krzyżowe i sezon mam już z głowy.

Jakie zawody wykonują koledzy z drużyny?
Przeróżne. Jeden prowadzi juniorów, inny jest trenerem personalnym. Mamy nauczyciela, lekarza, prawnika, księgowego. Mogę wymieniać i wymieniać.

Studiujesz w Australii?
Nie. Trzy lata temu byłem na kursie angielskiego. To na razie wszystko.

Na którym miejscu jest piłka w Australii?
Na trzecim. Zimą króluje tutaj rugby, latem krykiet. Piłka jest za nimi schowana. Może wyjdzie z cienia, bo ostatnio była tutaj ogromna afera narkotykowa w rugby i ta dyscyplina niewykluczone, że przez to straci na popularności.

W Australii pytają ciebie o polskich piłkarzy?
Raczej nie.

Ale Lewandowskiego znają?
Jasne, że tak. Jego nazwisko przewija się tutaj bardzo często. Koledzy czasem do mnie mówią... Lewandowski. No ale w żartach.

Ilu kibiców przychodzi na wasze mecze
Około stu. Spotkania nie są kamerowane, chyba że jakiś kibic coś sobie nagra sam. Raz nagrali moją bramkę z wolnego. O meczach można poczytać raz na tydzień w lokalnej gazecie albo na portalu internetowym.

Spotkałeś na boisku jakiegoś znanego piłkarza?
Tylko w Polsce. Tutaj nie pamiętam takiego spotkania. Znanych oglądałem jedynie z trybun. Np. w meczu Sydney FC widziałem Del Piero. Byłem też w Melbourne na towarzyskim meczu Realu Madryt z Manchesterem City.

Polacy za granicą. Andrzej Jakimczuk o Australii: Mam widok na ocean [WYWIAD]

Życie w Sydney. Jakie jest?
Wielkie miasto, wielka metropolia zamieszkiwana przez pięć milionów wywodzących się z różnych kultur. Dużym minusem jest ruch uliczny. W godzinach szczytu nie do zniesienia. Rekompensuje go piękna pogoda, wysoki poziom życia i przyjazne nastawienie innych ludzi. W Sydney mamy 50 plaż, mnóstwo malowniczych parków. Jest gdzie odpocząć.

Spotykasz Polaków?
Jasne. Mam stałą grupę kumpli, z którymi często się spotykam. Szkoda, że znajomości w Polsce się pozacierały...

Ubiegasz się o paszport?
Tak, działam i jestem na dobrej drodze. Parę miesięcy temu dostałem wizę sponsorowaną przez mojego pracodawcę. Upoważnia mnie ona do przebywania na terenie Australii przez najbliższe cztery lata. Po upływie dwóch będę mógł się ubiegać o wizę stałego pobytu, a później o australijski paszport. Ogólnie mówiąc cała procedura jest skomplikowana i niestety bardzo kosztowna.

Traktujesz futbol trochę jako przygodę życia? Przedtem byłeś też w Islandii.
Futbol towarzyszy mi od dziecka. Trzepak był moją bramką. Potem przebyłem wszystkie szczeble szkolenia w Jagiellonii, następnie przygoda w Islandii i teraz w Australii. Trudno byłoby mi się rozstać z piłką.

Jak wspominasz przygodę z piłką islandzką? Jak w ogóle tam trafiłeś?
Wtedy zaczynałem godzić piłkę z pracą. Trafiłem tam za sprawą trenera grup młodzieżowych Jagiellonii - Samuela Tomara. Piłkarsko to był krok w tył. Tamtejsza trzecia liga nie była wymagająca, od razu zrobiłem z zespołem awans. W drugiej lidze było lepiej z poziomem, ale spadliśmy z powodu braku wzmocnień. Etap islandzki to dla mnie ogromne doświadczenie życiowe.

Czym zajmowałeś się oprócz piłki?
Pracowałem w zakładzie mięsnym. Interesowało mnie wtedy tylko to, ile dostanę pieniędzy i kiedy będę mógł wrócić do domu. Nie znałem się na tym. Praca była prosta. Razem ze mną było tam wielu polskich emigrantów. Mogłem się do nich odezwać, tym bardziej że z angielskim szło wtedy tak sobie.

Jak udało się łączyć piłkę z pracą?
Musiałem chodzić do pracy, to była część umowy z klubem. Szczerze mówiąc to czasami próbowałem zasymulować ból... Nie zapomnę jak z kolegą Maćkiem Majewskim kłuliśmy się cały dzień lodem w mroźni. Kości trzeszczały, z treningu były nici (śmiech).

Zaskoczyła ciebie postawa Islandii na Euro 2016?
Daleko zaszli, ale nie bez przyczyny. Grali swobodnie, na dużym luzie. Miałby ktokolwiek do nich pretensje, gdyby nie wyszli z grupy? Oczywiście, że nie, przecież grali z Anglią.

Chciałbyś pograć jeszcze w innym kraju? Może Jordania jak Łukasz Gikiewicz? Albo Angola jak Jacek Magdziński?
To są zawodnicy z innej półki. Australia zatrzymała mnie na dobre i w niej będę kontynuować karierę. Zostało mi parę ładnych lat grania.

Zaczynałeś grać w Jagiellonii. W drużynie Młodej Ekstraklasy grałeś m.in. z Jakubem Słowikiem czy Bartłomiejem Pawłowskim. Czemu nie jesteś tam gdzie oni teraz, czyli w Ekstraklasie? Przez kontuzje czy nie tylko?
Kontuzje w dużym stopniu pokrzyżowały plany. Późniejsze wybory klubów też pewnie nie były najlepsze. Czasami wystarczyło być po prostu w odpowiednim miejscu we właściwym czasie. Nie chcę jednak gdybać.

Miałeś okazję trenować też w pierwszej drużynie Michała Probierza. Było ciężko? Utkwiły ci jakieś słowa trenera skierowane właśnie do ciebie?
To wymagający trener. Wprowadzał treningi na zupełnie inny poziom. Jego reprymendy przyjmowałem z pokorą. Pamiętam jak obserwował jeden z naszych meczów w Młodej Ekstraklasie. Zszedłem z boiska w 70 minucie. Po prysznicu spotkałem go na trybunach. Zapytał czemu nie jestem na ławce. Niby szczegół, ale miał dla mnie spore znaczenie. Probierz to trener bardzo wysokiej klasy.

Śledziłeś mecze Jagiellonii Białystok w tym sezonie?
Każdy! Dużo zawdzięczam temu klubowi. Bardzo żałuje, że nie wywalczył mistrzostwa. Była ogromna szansa. Z tej drużyny osobiście znam Marka Wasiluka, którego zmieniałem w debiucie w Młodej Ekstraklasie, Jonatana Strausa, wówczas bardzo obiecującego chłopaka, czy Karola Mackiewicza, którego pamiętam z czasów szkolnych. W sztabie kojarzę rzecz jasna Dariusza Jurczaka i masażystę Marcina Piechowskiego.

Ankieta Andrzeja Jakimczuka

Australia kojarzy mi się ze: słońcem
W Australii towarzyszy mi: dziewczyna
W Australii uwielbiam: lato i piękne plaże
W Australii nie przepadam za: korkami
Australijczycy imponują mi: otwartością
Australijczyków nie lubię za: nie ma czegoś takiego
W Australii warto zobaczyć: rafę koralową
Polki czy Australijki? Zdecydowanie Polki!
Ulubione danie w Australii: polski schabowy
Ulubiony napój w Australii: rum
Wolny czas spędzam: na plaży
Butelka piwa w Australii kosztuje: 5$
Litr benzyny w Australii kosztuje: 1.2$
Z Polski brakuje mi/tęsknię za: rodziną
Do Polski przyjeżdżam: co dwa lata
Do Polski wrócę/nie wrócę na stałe: nigdy nie mów nigdy

POLACY ZA GRANICĄ w GOL24

MAGAZYN SPORTOWY24 - MICHAŁ LISTKIEWICZ ZAPOWIADA REWOLUCYJNE ZMIANY W SĘDZIOWANIU

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24