Polak z Sevilli dla Ekstraklasa.net: Śląsk może być jak Alcorcon z Realem

Daniel Kawczyński
- Jeśli Śląsk odpowiednio rozegra to spotkanie, może być jak trzecioligowy Alcorcon w meczu z Realem w Pucharze Króla (Alcorcon wygrał 4:0 i awansował - przyp. red.). Z Brugią także nie był typowany do awansu, a przeszedł bez większych problemów i to w ładnym stylu - mówi Adrian Wójcik Koseła, piłkarz rezerwowej drużyny FC Sevilli.

Jego rodzice są Polakami, ale na świat przyszedł w Hiszpanii. Zarażony przez ojczyma miłością do piłki rozpoczął treningi w Atletico Benamiel, następnie w UD Fuengirola Los Boliches, skąd w 2010 roku przeszedł do Betis Sevilla. W ekipie "Verdiblancos" dał się poznać jako utalentowany, bramkostrzelny napastnik, co zaowocowało wyróżnieniami na turniejach młodzieżowych i oczywiście licznymi ofertami. W letnim okienku transferowym zmienił jednak barwy klubowe, zasilając szeregi Sevilli. Dzisiaj wraz z kolegami emocjonuje się starciem ostatniej fazy eliminacji Ligi Europy ze Śląskiem Wrocław, do którego mógł trafić kilka tygodni temu.

ZAPRASZAMY DO POLUBIENIA OFICJALNEGO FAN PAGE"A ADRIANA WÓJCIKA!

Cieszysz się, że Sevilla wylosowała Śląsk?
Oczywiście. Bardzo lubię Ekstraklasę, ale mieszkam w Hiszpanii i oglądam mecze tylko w Internecie, a nie na stadionie. Teraz wreszcie będę miał okazję zobaczyć polską drużynę "na żywo", co tutaj zdarza się bardzo rzadko. Na pewno przyjdę na Ramon Sanchez Pizjuan. Może uda mi się pogadać trochę z piłkarzami Śląska.

Doradzałeś przy rozpracowaniu rywala?
Nie (śmiech). Czasem wypytywali mnie co to za zespół, ale niewiele mogę powiedzieć. Czas nie pozwala mi na regularne oglądanie meczów Ekstraklasy. Pamiętam tylko, że na koniec sezonu wrocławianie przegrali z Legią aż 0:5. Nie wiem co się stało, lecz według mnie to silna drużyna.

Za kim będziesz?
Wielu zadaje mi to pytanie (śmiech). Czuję się Polakiem, lecz wychowałem się w Hiszpanii, od kilku lat mieszkam i gram w stolicy Andaluzji, a od lipca jestem piłkarzem Sevilli. Wybór jest więc oczywisty - będę kibicował Sevilli. Jednak, jeśli Śląsk sprawi niespodziankę, także będę zadowolony. Płakać na pewno nie będę.

Jest to w ogóle możliwe? Wrocławianie trafili najgorzej jak mogli.
Rzeczywiście to Sevilla jest faworytem, ale Śląsk to dobra drużyna. Z polskich zespołów grających o puchary prezentuje się chyba najlepiej i najpewniej. Waldek Sobota jest chyba w życiowej formie, Sebastian Mila wykorzystuje doświadczenie i zawsze wie co ma robić, zaś Marco Paixao dużo walczy i stale szuka okazji. Na tle innych wyróżnia się Przemek Kaźmierczak. Jeśli Śląsk odpowiednio rozegra spotkanie, może być jak trzecioligowy Alcorcon w meczu z Realem w Pucharze Króla(Alcorcon wygrał 4:0 i awansował - przyp. red.). Z Brugią także nie był typowany do awansu, a przeszedł bez większych problemów i to w ładnym stylu. Na pewno dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Szanse Sląska oceniam na 50 procent.

Wbrew pozorom Sevilla strachu nie powinna napędzać. Do eliminacji Ligi Europy przystąpiła tylko dlatego, że Malaga i Rayo Vallecano nie dostały licencji na grę. Latem straciła Alvaro Negredo, Jesusa Navasa i Gary'ego Medela, czyli największe gwiazdy. To nie jest już tak silna ekipa jak kiedyś.
Nie zgodzę się. Sevilla wciąż należy do silnych zespołów. Nikt z pewnością nie pożałuje, że zagra w pucharach, bo stać ją na osiągnięcie dobrego wyniku. Mówi się, że straciła największe gwiazdy, ale za to poczyniła bardzo rozsądne i przemyślane ruchy transferowe, co wiąże się z budową zupełnie nowego projektu. Przyszli Kevin Gameiro, Vincent Iborra, Bacca... Każdy z nowych nabytków prezentuje wysoką jakość i załata dziury po odejściach.

Jednak sezon dla Sevilli nie zaczął się udanie. Porażka 1:3 odzwierciedliła wszelkie mankamenty. To zły prognostyk przed dzisiejszym spotkaniem?
Z Atletico trener Unai Emery nie wystawił od pierwszych minut Gameiro i Kondogbii. Ktoś mi napisał, że nie chciał odsłaniać kart przed Śląskiem (śmiech). Myślę, że był to po prostu wypadek przy pracy. Poza tym Atletico to silna ekipa, która nie bez powodu długo dotrzymywała kroku Barcelonie i Realowi, a latem bardzo się wzmocniła. Nie sądzę więc, aby ta porażka źle wróżyła przed dzisiejszym spotkaniem. Chłopaki z Sevilli zapomnieli o niepowodzeniu i dzisiaj postarają się zrehabilitować, by rozstrzygnąć sprawę awansu do fazy grupowej. Z Mladostem Podgorica wygrali na wyjeździe 6:1 i pokazali co potrafią. Jednak dzisiaj tak łatwo nie będzie.

Zmieniając temat, niewiele brakowało, a dzisiaj stałbyś po drugiej stronie barykady.
Rzeczywiście latem miałem propozycję gry w Śląsku Wrocław. Przyznam, że była naprawdę konkretna i mocno zastanawiałem się nad przyjęciem. To w końcu jedna z czołowych ekip w Polsce, profesjonalnie zorganizowana, zawsze walcząca o najwyższe cele. Jednak w ostatniej chwili na horyzoncie pojawiła się Sevilla i przedstawiła zdecydowanie najbardziej konkretną ofertę.

Dlaczego zdecydowałeś się opuścić Betis?
Głównie dlatego, że ekipa rezerw spadła do Tercera Division. To niski poziom rozgrywkowy, za niski, by móc się rozwijać i zbierać doświadczenie. Zmieniły się trochę sztaby szkoleniowe poszczególnych drużyn. Nowi trenerzy nie bardzo wiedzieli na co mnie stać po kontuzji rwy kulszowej, przez którą przegapiłem część sezonu. Stwierdziłem też, że całe życie nie mogę grać w Betisie, stąd porozmawiałem z menadżerem i nie przedłużyłem kontraktu.

Kibice Sevilli i Betisu żyją jak pies z kotem. Nie okrzyknięto cię zdrajcą, albo przerzutem?
(śmiech). Aż tak źle nie było, choć kilka osób miało pewne pretensji, lecz starałem się tym nie przejmować. Na pewno mogę spokojnie chodzić po ulicy i nikt mnie nie zaatakuje (śmiech). Niemniej kibice rzeczywiście bardzo się nie lubią i lepiej nie prowokować losu.

Ale czemu akurat wybrałeś Sevillę, mimo propozycji z Ekstraklasy? Nie mogę za wiele o tym mówić, ale zapewniono mi najlepszą możliwość rozwoju. Poza tym Sevillę znam jak własną kieszeń, trochę już tutaj mieszkam i znam to miasto. Mam też blisko do rodzinnego domu w Maladze. Wierzę, że dzięki dobrym występom szybko przebiję się z trzeciej drużyny do drugiej.

Jednak Sevilla C gra w Tercera Division, a więc na tym samym poziomie, co zdegradowane rezerwy Betisu.
Mam nadzieję, że Sevilla C to tylko stan przejściowy. W sparingach strzeliłem dużo bramek i natychmiast powołano mnie na mecz kontrolny rezerw, gdzie również trafiłem i teraz z nimi trenuję. W weekend zaczyna się liga. Jest nadzieja, że dostanę szansę wykazania się w drugim zespole w Segunda B Division. Chcę tam grać jak najwięcej i jak najczęściej. Z tego co wiem, trenerzy mają o mnie dobre zdanie i bacznie się mi przyglądają. Nie mogę więc tego zmarnować, tylko dalej ciężko pracować na treningach.

A kiedy pierwsza drużyna?
O tym to nie ma co mówić na razie. Powoli, drobnymi kroczkami muszę przejść wszelkie ekipy na niższych szczeblach, żeby móc w ogóle myśleć o pierwszym teamie.

Myśli, że zmiana barw klubowych wpłynie na zmianę Twojej pozycji w reprezentacji Polski U-19, czy U-20. Liczysz na powołania?
Dotąd byłem tylko w marcu na zgrupowaniu. Spisałem się nieźle, ale potem selekcjoner Marcin Sasal już się nie odezwał. Cóż, ja skupiam się na sobie. Myślę, że w przypadku dobrych występów okraszonych bramkami, zwrócę uwagę trenera i doczekam się w końcu powołania. Marzę o tym, by grać z orłem na piersi.

Z językiem polskim nie masz problemów.
Nie mam. Mama od początku mnie uczyła i bez problemów jestem w stanie się porozumieć. Gorzej jest z pisaniem, gdzie często zdarzają mi się błędy ortograficzne i gramatyczne. Może dlatego, że nigdy nie uczyłem się polskiego w szkole, tak jak hiszpańskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24