Relacja na żywo z meczu Arsenal - Liverpool w Ekstraklasa.net!
Dla Arsenalu zbliżające się tygodnie będą czasem weryfikacji. Ich terminarz jest nafaszerowany spotkaniami z drużynami z europejskiej czołówki niczym sernik rodzynkami. Początek lutowego maratonu mógł przywołać u kibiców traumatyczne serie z przeszłości. Po kompromitującym 1:5 z Liverpoolem, cztery dni później Kanonierzy nie potrafili strzelić gola pogrążonemu w kryzysie Manchesterowi United. Jeden punkt zdobyty w dwóch ligowych meczach spowodował, że pozycję lidera Premier League zajęła niebieska sąsiadka Arsenalu – Chelsea. Pucharowe starcie z Liverpoolem ma uleczyć rozkołysane nerwy i rozpędzić czarne chmury, które złowrogo zaczęły gromadzić się wokół Emirates Stadium.
Sprawdź, gdzie obejrzeć mecz Arsenal - Liverpool
W odmiennych nastrojach do niedzielnej batalii przystępuje ekipa z Merseyside. Piłkarze Brendana Rodgersa imponują w tym sezonie rozmachem w ofensywie i co rusz urządzają sobie kanonadę strzelecką. Nie do zatrzymania jest duet Sturridge – Suarez, a w środku pola gwarantem właściwej dystrybucji piłki jest nieśmiertelny Steven Gerrard. Nawet kontuzje kilku czołowych piłkarzy (Jose Enrique, Johnson, Lucas oraz Sakho) nie są w stanie zaburzyć pracy czerwonego mechanizmu. W wielkiej gonitwie o mistrzostwo Anglii uczestniczą już cztery konie.
Problemy zdrowotne Ramseya, Cazorli, Vermaelena czy długoterminowe urazy Walcotta i Diaby’ego w połączeniu z niechęcia Wengera do zimowego okienka transferowego spowodowały, że w ekipie Arsenalu nikt nie mówi już o problemach bogactwa. Nawet w silnie obsadzonej linii pomocy można zauważyć spadek jakości. Absencja Cazorli, który przejął pałeczkę najbardziej wydajnego pomocnika od Aarona Ramseya spowoduje, że oczy angielskich obserwatorów zwrócą się głównie w kierunku Mesuta Oezila. Z wspomnianej dwójki miniaturowych magików to właśnie Niemiec był tym, któremu regularnie obrywało się za postawę w ostatnich spotkaniach. Jakby nie zauważano, że na ocenę jego gry kluczowy wpływ ma postawa partnerów i sposób wykorzystania przez nich otwierających podań. W meczu z MU Oezil zanotował ich aż sześć.
Mecz na Emirates Stadium z pewnością dostarczy wielu odpowiedzi. Czy The Reds okażą się największymi wygranymi tygodniowej debaty nad kondycją Arsenalu i po raz drugi wykorzystają swoje największe atuty przeciw rozdygotanej defensywie rywala? A może to Kanonierzy będą potrafili zagrać na miarę swojego olbrzymiego potencjału i po raz kolejny pokażą, że posiadają naturalną zdolności do pokonywania własnych słabości? Warunek jest jeden - muszą szybko odnaleźć właściwy kurs po burzy nad Anfield. Inaczej grozi im niebezpieczne dryfowanie w nieznane rejony, do których nie dociera blask trofeów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?