Reprezentacja Polski piłkarek gromi w Kluczborku

To było drugie w historii spotkanie reprezentacji Polski kobiet w piłce nożnej na terenie Opolszczyzny. Wcześniej, 14 lat temu, biało-czerwone uległy w Opolu Francji 1-5.

- Zostaliśmy znów docenieni przez PZPN, cieszy mnie to, że jesteśmy cały czas brani pod uwagę i wyróżniani, przecież to mecz drużyny narodowej i to pierwszego kalibru - nie krył Tomasz Garbowski, prezes OZPN-u.

Co do samego pojedynku to od jego początku zarysowała się wyraźna przewaga gospodyń, które raz z prawej, raz z lewej strony próbowały stwarzać zagrożenie pod bramką rywalek. Ostatecznie jednak pierwszy groźny strzał został oddany z środkowej strefy przez Patrycję Balcerzak w 10 minucie gry. Niebawem mieliśmy też pierwszą celną próbę. Ewelina Kamczyk uderzyła kąśliwie, ale prosto w ręce Dijany Haracić.

Aż wreszcie po kwadransie gry dobrze za polem karnym rywalek znalazła się Agnieszka Winczo, zdecydowała się kończyć technicznie, ale pomyliła się nieznacznie. Przed sporą szansą tuż po upływie półmetka tej odsłony stanęła także Dominika Grabowska, która zagrała ładnie na obieg, po czym znalazła się niemalże sam na sam z bramkarką rywalek, ale jej strzał był zbyt lekki i ta druga nie miała problemów z interwencją.

I w końcu Polski dopięły swego. W 38. minucie najpierw ładnie rozegrały akcję w bocznym sektorze boiska po czym wzdłuż bramki mocno zagrała Dominika Grabowska i już na to podanie „czaiła” się Kamczyk, jednak ostatecznie ubiegła ją Marina Lukić, aczkolwiek zrobiła to tak pechowo dla siebie, że skierowała piłkę do bramki swojego zespołu.

W doliczonym czasie gry na przebój poszła Martyna Wiankowska i w pełnym biegu podawała do lepiej ustawionych koleżanek, ale jedna z rywalek znowu uprzedziła nasze napastniczki, aczkolwiek bez przykrych już dla przyjezdnych konsekwencji.

Po zmianie stron Polki od razu próbowały podwyższyć prowadzenie. Kapitalną okazję miała Winczo, jednak świetni spisała się Haracić broniąc jej próbę z najbliższej odległości. Biało-czerwone naciskały jednak coraz bardziej. Niebawem ładna akcja rezerwowych naszego zespołu jednak znowu Winczo nie miała szczęścia.

W 64. minucie gospodynie kapitalnie rozegrały rzut wolny. Po prawej stronie urwała się Kamczyk, zgrała wzdłuż 11. metra tam do piłki dopadła Emilia Zdunek i z "małą pomocą rywalki" posłała piłkę do siatki. Zaraz potem ta sama zawodniczka mogła podwyższyć, ale z pięciu metrów fatalnie skiksowała.

Nic straconego. W kolejnej akcji z lewej strony piłkę przejęła Kamczyk i pięknym "centrostrzałem" totalnie zaskoczyła bramkarkę Bośni i Hercegowiny. Nie to był jednak najładniejszy gola tego spotkania. Kwadrans później nasz zespół miał rzut wolny z okolicy 30 metra. Do futbolówki podeszła Gabriela Grzywińska, huknęła jak z armaty i piłka zatrzepotała w siatce!

To było mało dla Polek i publiczności, ale wynik już nie uległ zmianie.

- Długo było nam ciężko, bo nie jesteśmy przyzwyczajone do tego, że to my musimy grać atakiem pozycyjnym, bo najczęściej nastawiamy się na grę z kontry, ale gdy już udało się przełamać opór rywalek, to już grało nam się zdecydowanie łatwiej - podsumowywała Zdunek.

Polska - Bośnia i Hercegowina 4-0 (1-0)
Bramki: 1-0 Lukić - 38 (samobójcza), 2-0 Zdunek - 64., 3-0 Kamczyk - 66., 4-0 Grzywińska - 81.
Polska: Szymańska - Sikora, Mesjasz, Grzywińska, Wiankowska (46. Chudzik) - Grabowska (80. Dereń), Matysik (75. Grad), Balcerzak, Kamczyk - Winczo (75. Pajor), Jaszek (46. Zdunek)
Bośnia i Hercegowina: Haracić - Amira Spahić (46. Alisa Spahić), Hasanbegović, Krso, Kapetanović - Lukić, Hadzić (71. Crnoja), Aleksić, Medić (80. Velagić) - Vujadin, Kamerić (71. Gacanica).