"Sagan show" na Łazienkowskiej - kto by się spodziewał?

Sebastian Kuśpik
Spadła dla niego gwiazdka z nieba. Jeszcze niedawno kopał się po czole w ŁKS-ie, bez perspektyw na jakąkolwiek przyzwoitość, trenując i grając w warunkach anormalnych, a dziś jest znów bohaterem przy Łazienkowskiej – uśmiechnięty, pewny siebie i przekonany o swojej wartości. Marek Saganowski powrócił. I to w wielkim stylu!

Gdy przed sezonem zasilał Legię, wielu pukało się w czoło. Ja też, przyznaję. Wojskowi mieli walczyć o europejskie puchary i odzyskanie w końcu mistrzowskiego tytułu, a tymczasem na Łazienkowską sprowadzają takiego „supersnajpera” – tak sobie właśnie myślałem i naśmiewałem się z kolegi, kibica Legii, który odpowiadał mi wtedy: to przynajmniej nie Sikorski – Wisła to dopiero pozyskała „żądło”. Nie wierzyłem, że 34-letni napastnik będzie stanowił o sile ataku Legii. I biję się w pierś, bo patrzenie dziś na "Sagana" to po prostu czysta przyjemność.

Ostatni godny uwagi okres miał w sezonie 2006/2007, gdy w rundzie wiosennej strzelił 10 goli w 13. meczach dla Southampton. W kolejnych latach jego bilans nie wyglądał już tak okazale. Ba, był raczej mizerny. Już w kolejnych rozgrywkach rozegrał wprawdzie 30 spotkań, ale strzelał gola ledwie w co dziesiątym występie, więc wylądował na półrocznym wypożyczeniu w duńskim Alborg, gdzie także nie zachwycał (3 trafienia w 13. meczach). W Anglii został jeszcze półtora roku, ale tylko rundę wiosenną sezonu 2008/2009 może wspominać względnie miło, bo zdobył 6 bramek w 19. spotkaniach. W kolejnym sezonie pojawił się na murawie tylko 7 razy i wyjechał do greckiego Atromitosu, gdzie furory jednak nie zrobił swoimi 5. bramkami w 34. występach.

W końcu trafił do ŁKS-u, gdzie był jednym z nielicznych trzymających poziom zawodników. Dopóki na murawie przebywał Sagan, tak długo łodzianie mogli marzyć o korzystnym wyniku. 6 goli dla lecącego z hukiem z ligi ŁKS-u było bardzo dobrym wynikiem, jednak nikt nie sądził, że Saganowski może jeszcze „dojechać” do ligowej czołówki. Marek również.

- Byłem bardzo mile zaskoczony tym, że otrzymałem taką ofertę. Myślę, że byłbym dutkiem, gdybym się na nią nie zdecydował, bo można było powiedzieć, że to już nie moje progi, ale powiedziałem sobie, że jeszcze dam radę. To, że Legia złożyła mi ofertę potwierdza, że moja ciężka praca w ŁKS-ie owocuje. Życie piłkarza jest strasznie przewrotne - wczoraj spadałem z ŁKS-em, a dziś gram z Legią w eliminacjach Ligi Europejskiej – mówił nam po spotkaniu z Metalurgsem Lipawa Saganowski.

Nowa „9” Legii świetnie wkomponowała się w zespół. Sagan ma już na koncie 5 bramek w tym sezonie i wszystko wskazuje na to, że dopiero rozpoczyna swój snajperski popis. Na inaugurację sezonu ligowego Małkowskiemu gola nie strzelił, ale z czystym sumieniem można stwierdzić, że był jednym z ojców wczorajszego sukcesu. Oto bilans Sagana z wczorajszego popołudnia:

  • Świetne prostopadłe podanie do Kucharczyka, który był faulowany w polu karnym przez Lisowskiego.
  • Kapitalne zgranie głową w „16” do niepilnowanego Ljuboji przy drugiej bramce.
  • Kolejne znakomite zachowanie i wyłożenie piłki Serbowi przy trafieniu numer 3.
  • Walka do samego końca z Pavolem Stano i wymuszenie na nim błędu przy ostatnim golu dla Legii.

– Dzisiaj udowodniłem, że potrafię nie tylko wykorzystywać sytuacje pod bramką rywali, ale również stwarzać je partnerom. Cieszę się z asyst prawie tak samo jak z bramek, ale jako napastnik kocham strzelanie bramek – stwierdził tuż po spotkaniu z Koroną.

Sagan walczy, strzela, podaje i rozwiązuje wreszcie problemy Legii z Ljuboją, który może teraz swobodnie cofać się po piłkę i kreować grę, bo na szpicy zawsze będzie czaił się głodny bramek wychowanek ŁKS-u. W Łodzi brakowało mu partnerów do gry, tego ostatniego podania, po którym mógłby błysnąć. Dziś na Łazienkowskiej nie ma z tym problemu. Z Koroną swojej sytuacji nie wykorzystał, ale i tak swój setny występ w barwach Legii będzie bardzo miło wspominał.

Przyjście "Sagana" jest, jak na razie, zbawienne dla Legii. Fanom Wojskowych pozostaje tylko chuchać i dmuchać, by omijały go kontuzje, bo zdrowy Sagan jeszcze nie raz w tym sezonie zapewni im zwycięstwo. Najbliższa ku temu okazja już w czwartek - w IV rundzie eliminacji Ligi Europy przeciwko norweskiemu Rosenborgowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24