Sędzia uratował trzy punkty dla Górnika. W Zabrzu wciąż wierzą w miejsce na podium!

Grzegorz Ignatowski
Górnik Zabrze zachował szanse na zajęcie miejsca na podium, chociaż nie da ono zabrzanom europejskich pucharów. Górnicy pokonali Zawiszę Bydgoszcz 1:0 i zmniejszyli stratę do Ruchu Chorzów do dwóch punktów. Robert Warzycha powinien za te trzy punkty podziękować... sędziemu, który nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez bydgoszczan.

W pierwszych minutach lepsze wrażenie zrobili zawodnicy Zawiszy. Bydgoszczanie oddali kilka groźnych strzałów i wydawało się, że to oni zdominują to spotkanie. Szczególnie aktywny był Kamil Drygas, który dwoił się i troił w środkowej strefie boiska. Pomocnik Zawiszy był przeciwieństwem Prejuce'a Nakoulmy, który wyglądał jakby chciał zaoszczędzić na praniu i zejść z boiska z czystą koszulką.

Kiedy wydawało się, że bramka dla Zawiszy jest kwestią czasu stało się coś zupełnie niespodziewanego. Po dośrodkowaniu Dzikamai Gwaze ofiarnie interweniujący Nawotczyński skierował piłkę do własnej bramki, czym zupełnie zaskoczył Kaczmarka. − Gdyby to była walka bokserska, Zawisza miałby trzy, cztery punkty przewagi − mówił jeden z komentatorów Polsatu Sport Extra. Porównanie nie na miejscu, bo przecież w boksie zawodnicy sami nie zadają sobie ciosów.

Górnik miał w tym momencie powody do radości, bowiem wobec niekorzystnego wyniku Ruchu Chorzów zabrzanie wciąż mieli szansę na zajęcie trzeciego miejsca w tabeli. Z przebiegu gry nie było jednak widać, że im na tym zależy.

W drugiej połowie Ryszard Tarasiewicz musiał dokonać zmiany bramkarza. Wojciech Kaczmarek w starciu z Wojciechem Łuczakiem doznał jakiegoś urazu i w jego miejsce na boisku pojawił się Andrzej Witan. Chwilę później na ustach wszystkich był golkiper Górnika - Grzegorz Kasprzik. Gospodarze przeprowadzili świetną akcję, którą celnym strzałem głową wykończył Luiz Carlos, ale bramkarz Górnika błysnął refleksem i z najwyższym trudem wybił piłkę na rzut rożny. Im bliżej było do końca spotkania tym Zawisza bardziej odważnie atakował. W 72. minucie Kasprzik nie miał nic do powiedzenia przy strzale Petasza z rzutu wolnego, ale tym razem piłka uderzyła w słupek. Później w znakomitej sytuacji znalazł się Geworgian, ale jemu zabrakło z kolei precyzji. Szczęście Górnika? Nie, to nie było szczęście, to lufy bydgoskich armat były zwrócone w niewłaściwą stronę.

W końcówce spotkania Zawisza miał jeszcze dwie szanse. Najpierw zabrzan uratował (po raz kolejny) Kasprzik, który świetnie interweniował przy strzale Petasza z rzutu wolnego oraz dobitce Drygasa, a później... No właśnie. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego bydgoszczanie zdobyli bramkę wyrównującą! Strzelcem gola był Kamil Drygas, lecz sędzia z niewiadomych przyczyn odgwizdał spalonego. Nie powinno być o tym mowy, bo jeden z obrońców Górnika wyraźnie znajdował się za bliżej bramki niż Drygas, ale arbiter mimo protestów gospodarzy nie zmienił swojej decyzji. Górnik wygrał i wciąż liczy się w walce o podium, choć trzeba przyznać, że to zwycięstwo jest następstwem nieskuteczności Zawiszy i pomyłki sędziego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24