Śląsk wypunktowany przez Sevillę. Wysoka porażka na pożegnanie z Ligą Europy

msz, Jakub Guder / Gazeta Wrocławska
Tylko najwięksi optymiści mogli wierzyć, że Śląsk jest w stanie odwrócić losy dwumeczu z Sevillą. Hiszpanie w rewanżu we Wrocławiu wypunktowali osłabionych brakiem trzech podstawowych piłkarzy wrocławian, wygrywając 5:0! Śląsk w dwumeczu uległ więc 1:9 i pożegnał się z Ligą Europy.

Sen Śląska trwał tylko nieco ponad 20 min, kiedy to gola zdobył kapitan gości Ivan Rakiti. Chorwat uderzył z dystansu, ale ani mocno, ani jakoś szalenie precyzyjnie. Piłka leciała długo i wydawało się, że Rafał Gikiewicz spokojnie ją wybije, ale ta przeleciała po jego rękach i wpadła do siatki.

Do tego momentu wrocławianie prezentowali się całkiem nieźle. Na prowadzenie mogli wyjść już w pierwszej minucie, kiedy to płaski strzał Sebino Plaku wybił na rzut rożny Beto.

WKS – tak jak zapowiadał – zaczął z wiarą w zwycięstwo. Z upływem kolejnych minut stawał się jednak trochę nieporadny. Długo rozgrywał piłkę, albo dobrze przechwytywał ją jeszcze na połowie rywala (w tym elemencie kilka razy zaimponował Przemysław Kaźmierczak), ale w kluczowych momentach szybko się jej pozbywał, albo próbował uderzeni z nieprzygotowanych pozycji.

Hiszpanie tymczasem nie spieszyli się z grą. Często wymieniali sporo podań między obrońcami a bramkarzem, co na pełnych trybunach wywoływało gwizdy niezadowolenia.

W początkowej fazie meczu dużo dezaprobaty zebrały też decyzje tureckiego arbitra Firata Aydinusa, który prze pierwszy kwadrans – a może i nieco dłużej – gwizdał właściwie tylko przewinienia na zawodnikach Sevilli. W pewnym momencie tak rozwścieczyło to Stanislava Levego, że musiał interweniować sędzia techniczny, który stanowczym gestem pokazał, iż s taką gestykulacją Czech nie dotrwa do końca meczu na ławce.

Wrocławianie – zaraz po golu dla rywali – mieli najlepszą okazję do wyrównania w pierwszej połowie, ale lob Sebastiana Mili minimalnie minął słupek bramki Beto.

Jeśli ktoś miał jeszcze przed przerwą jakiekolwiek nadzieje na powtórkę historii sprzed 13 lat, kiedy to Wisła przegrywała z Realem Saragossa 0:1, a zwyciężyła 4:1, to rozwiał je w 37 min. Bacca. Akcja zaczęła się od błędu Spahicia. Bośniak nie wyszedł już na drugą połowę. Zastąpił go Jakub Więzik – napastnik bez gola w ekstraklasie. Można się śmiać pod nosem, ale Levy w tej chwili właśnie takimi odwodami dysponuje.

Emocji w tej części meczu było niewiele. WKS nie miał już chyba wiary, a do tego opadał z sił. W 70 min o zmianę poprosił Mariusz Pawelec, który był tego dnia najlepszy z naszych obrońców. Po chwili Oded Gavish – który go zastąpił – dał się łatwo ograć przy kontrze i Sevilla prowadziła już 3:0. Po czwartej bramce Perottiego trybuny zaczęły pustoszeć. Na koniec koszmarną wpadkę zaliczył jeszcze Gikiewicz, który wykopując piłkę podał ją wprost do Bacci, a ten ustalił wynik meczu.

Mimo porażki jest jeszcze 3 proc. szans, że Śląsk Wrocław w fazie grupowej Ligi Europy zagra. Wszystko dlatego, że z europejskich rozgrywek wykluczone zostało tureckie Fenerbahçe, które w decydującej fazie eliminacji Ligi Mistrzów przegrało w dwumeczu z Arsenalem Londyn i automatycznie dostało się do fazy grupowej Ligi Europy, o którą walczył WKS. Drużyna ze Stambułu z pucharów została wyrzucona za korupcję. W ten sposób zwolniło się jedno miejsce. UEFA postanowiła, że z przegranych w IV rundzie eliminacji LE wylosuje jednego szczęśliwca, który dostanie szansę pokazanie się w grupie. Losowanie jutro o godz. 9 w Monaco.

Można się spierać, czy większe szanse wrocławianie mieli na boisku bez Paixao, Dudu i Stevanovicia, czy będą mieli w loterii (w puli jest 30 drużyn). Nawet jeśli szczęście dopisze, to z Robertem Menzelem na ławce rezerwowych Śląsk nie ma czego szukać w Europie. Działacze z Oporowskiej powinni to sobie wziąć do serca i przemyśleć całą sprawę gruntowanie. Głupio by było zaprzepaścić szansę, na stworzenie zespołu grającego ofensywnie i z charakterem, a do tego ze szkoleniowcem na ławce, który ma konkretną wizję i ją realizuje. Zalążek tej drużyny już jest, tylko może zwyczajnie nie wystarczyć siły. Teraz ta kołdra jest zdecydowanie za krótka. Wczoraj wystarczyła, by przykryć ledwie 25 min gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24