Sposób na mistrzostwo Lecha? Zamknąć stadion przy Bułgarskiej! [KOMENTARZ]

Wojciech Maćczak
Głowi się nad tym Mariusz Rumak, jego sztab szkoleniowy, piłkarze i zapewne trzy czwarte Poznania. Jaka jest recepta na sukces Lecha? Co zrobić by po trzech latach przerwy, klub ze stolicy Wielkopolski znów sięgnął po mistrzostwo Polski? Metoda jest bardzo prosta – zamknąć stadion przy Bułgarskiej. Słowem uczynić wszystko, by do końca sezonu Lech musiał rozgrywać wszystkie mecze na wyjazdach. Efekt gwarantowany.

Reiss: Mimo fatalnej passy na własnym boisku, mistrzostwo nie jest jeszcze przegrane

To, że w polskiej lidze często dzieją się cuda, wie każdy średnio zorientowany w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. Chyba tylko w naszym kraju taka Jagiellonia Białystok w jednym tygodniu może dostać czterobramkowy łomot od zakotwiczonego w strefie spadkowej Podbeskidzia, by w następnym wygrać z walczącym o europejskie puchary Górnikiem Zabrze. Tylko u nas jednym z czołowych snajperów ligi może być powszechnie krytykowany za nieskuteczność Bartosz Ślusarski, a aktualny mistrz kraju zastanawiać się nad ogłoszeniem upadłości.

Łyk statystyk

Ale postawa Lecha to ewenement nawet w bardzo szerokiej gamie dziwactw Ekstraklasy. Rzadko się zdarza, by procent punktów, zdobytych na wyjeździe był tak duży. Zresztą spójrzmy na statystyki. Poniższe zestawienie przedstawia ilość punktów, zdobytych przez poszczególne kluby na boiskach rywala w stosunku do ich całościowej zdobyczy punktowej.

Lech Poznań – 27/36 – 75%
Zagłębie Lubin – 16/26 – 62%
Lechia Gdańsk – 17/28 – 61%
Jagiellonia Białystok – 14/25 – 56%
Polonia Warszawa – 17/32 – 53%
Piast Gliwice – 15/29 – 52%
Wisła Kraków – 12/26 – 46%
Podbeskidzie Bielsko-Biała – 5/11 – 45%
Górnik Zabrze – 14/31 – 45%
Legia Warszawa – 17/40 – 43%
Pogoń Szczecin – 9/22 – 41%
Widzew Łódź – 9/23 – 39%
Śląsk Wrocław – 12/32 – 38%
Ruch Chorzów – 6/19 – 32%
GKS Bełchatów – 3/10 – 30%
Korona Kielce – 3/23 – 13%

Widać wyraźnie, że lepszy bilans na wyjazdach notuje sześć klubów Ekstraklasy, ale w przypadku poznańskiego Lecha wskaźnik procentowy jest dużo wyższy niż u pozostałych. Jeśli tego mało, to jeszcze jedno, krótsze zestawienie. Tak wyglądałaby czołówka ligowej tabeli, gdyby brane pod uwagę były jedynie mecze wyjazdowe:

1. Lech Poznań – 27 punktów, bramki: 15-5
2. Polonia Warszawa – 17 punktów, bramki: 16-8
3. Legia Warszawa – 17 punktów, bramki: 18-11
4. Lechia Gdańsk – 17 punktów, bramki: 11-9

Dla kibiców z Poznania wygląda to zapewne zachęcająco – zdecydowanie pierwsze miejsce z dziesięcioma punktami przewagi nad kolejnymi zespołami w klasyfikacji – tytuł praktycznie na wyciągnięcie ręki. Tyle że teraz dolejemy nieco dziegciu do tej beczki miodu i przedstawimy zestawienie, zawierające mecze na własnym boisku. Tym razem będzie to końcówka ligowej tabeli:

12. Lechia Gdańsk – 11 punktów
13. Zagłębie Lubin – 10 punktów
14. Lech Poznań – 9 punktów
15. GKS Bełchatów – 7 punktów
16. Podbeskidzie Bielsko-Biała – 6 punktów

Co prawda poznaniacy zajmują tu jeszcze ostatnie bezpieczne miejsce, ale przewaga nad ostatnim w takiej klasyfikacji Podbeskidziem to zaledwie trzy punkty. Jak na zespół, aspirujący do mistrzostwa Polski, to wynik katastrofalny.

Niedawno była twierdza

Powyższe zestawienie oczywiście odkryciem Ameryki nie jest. Obrazuje tylko to, o czym wiadomo – że Lech fatalnie spisuje się na własnym boisku, natomiast na wyjazdach nie ma sobie równych. To samo w sobie jest już dosyć dziwne, a robi się jeszcze mniej zrozumiałe, gdy spojrzymy na wcześniejsze rezultaty „Kolejorza”.

Jeszcze wiosną ubiegłego sezonu Bułgarska była twierdzą Lecha. Co prawda na samym początku rundy wygrał tu GKS Bełchatów, ale krótko po tym władze klubu poszły po rozum do głowy i pozbyły się Jose Mari Bakero. Jego następca Mariusz Rumak debiutował przed własną publicznością w przegranym 0:1 spotkaniu Pucharu Polski z Wisłą i na tym zakończyło się rozdawanie zwycięstw rywalom. Pod wodzą nowego szkoleniowca Lech wygrał wszystkie spotkania ligowe na własnym stadionie (było ich 6), co znacząco pomogło klubowi zająć czwarte miejsce w Ekstraklasie, w końcowym rozrachunku umożliwiające występy w eliminacjach Ligi Europejskiej.

Również początek obecnego sezonu nie zwiastował, że wkrótce przy Bułgarskiej rozpocznie się permanentne rozdawnictwo punktów. Lechici wygrali wszystkie trzy rozegrane tu spotkania europejskich pucharów, a ligę rozpoczęli od zwycięstwa 4:0 nad Ruchem Chorzów. Było to już dziesiąte z rzędu zwycięstwo poznaniaków na własnym boisku – wynik imponujący. Później były remisy z Górnikiem Zabrze i Pogonią Szczecin, oraz kolejna czwórka do przodu – tym razem z Piastem Gliwice.

Jako pierwsza przy Bułgarskiej wygrała Jagiellonia Białystok. A później Legia, Śląsk, Polonia… Przełamaniem miało być spotkanie z GKS-em – w końcu jak nie z zamykającym tabelę młodym zespołem z Bełchatowa, to z kim wygrywać? Skończyło się mnóstwem sytuacji, masą strzałów i bezbramkowym remisem.

Co się dzieje? Problem leży w głowach

Zaistniałej sytuacji logicznie wyjaśnić się nie da. Nie ma bowiem żadnego racjonalnego uzasadnienia dla faktu, że ten sam zespół potrafi zagrać ładnie i skutecznie na wyjeździe, a u siebie piłkarze obijają słupki i poprzeczki, starają się nabić piłką co więcej siniaków bramkarzowi rywala, ale goli nie zdobywają. Zresztą przeanalizujmy na szybko kilka powodów, które najczęściej przewijają się w mediach.

1. Stan murawy.
Skończmy z tym żałosnym tłumaczeniem. Swego czasu kolejni trenerzy Warty Poznań, gdy ten zespół grał przejściowo na Bułgarskiej, lubili biadolić nad stanem boiska. Ale prawda jest taka, że stwarza ono takie same warunki dla obu rywalizujących na nim drużyn. A poza tym po Euro 2012 boisko przy Bułgarskiej rzeczywiście wygląda dużo lepiej i jakiekolwiek narzekania na jego temat nie mają sensu.

2. Presja.
A czy to coś nowego? Większa lub mniejsza presja towarzyszy piłkarzom w każdym zespole, a wiadomo, że silniejsza jest w klubach, walczących o najwyższe cele. Lech co roku ma grać o mistrzostwo Polski i co sezon w stolicy Wielkopolski panuje taka sama chęć wywalczenia tytułu. Skoro wcześniej nie przeszkadzało to w dobrej grze na własnym stadionie, to dlaczego miałoby nagle teraz zacząć?

3. Treningi we Wronkach
Ze względu na panujące warunki atmosferyczne większość treningów poznaniacy odbywają na stadionie we Wronkach. Może to zatem budzić podejrzenia, że niewystarczająco zapoznali się z boiskiem przy Bułgarskiej, że brakuje zajęć na tej nawierzchni. Ten aspekt jednak bardzo łatwo wyeliminować – bo przecież rywal zna ten stadion jeszcze mniej.

Wygląda na to, że jest to problem leżący typowo w psychice poznańskich zawodników. Chyba uwierzyli, że to, co doskonale wychodzi im na boisku rywala, niekoniecznie musi im udać się na własnym boisku. I za wszelką cenę chcą przerwać niekorzystną passę, a wiadomo, że czasem jeśli człowiek za bardzo się stara, to wychodzi na opak.

Wyjazdowy mistrz będzie sensacją

Oczywiście propozycja rozwiązania zawarta w tytule tego artykułu to tylko ironia. Lech na Bułgarskiej grać musi, czas więc zacząć zdobywać tu punkty. Niemniej jednak wszystko wskazuje na to, że nawet jeśli poznaniacy sięgną po tytuł mistrzowski, to będzie on wywalczony głównie na boiskach rywala. Osobiście nie pamiętam sytuacji, w której mistrzem Polski zostałaby drużyna zdobywająca znaczącą większość punktów na wyjazdach. Patrząc z tej strony, tytuł dla Lecha byłby precedensem nawet w naszej lidze, w której przecież wszystko jest możliwe.

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Twitter

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24