Śrutwa: Ruch Chorzów bez pożyczki nie przeżyje, ale miasto musi też przejąć kontrolę

Tomasz Kuczyński
Ruch walczy na boisku o awans do „8”. Poza nim trwa walka o byt klubu, który chce 18  mln zł pożyczki
Ruch walczy na boisku o awans do „8”. Poza nim trwa walka o byt klubu, który chce 18 mln zł pożyczki Arkadiusz Gola
Mariusz Śrutwa, były zawodnik, a teraz udziałowiec Ruchu ocenia sytuację w klubie z Chorzowa. - Był taki okres, że niemile mnie widziano na stadionie, wypraszano mnie z niego, twierdząc, że to ja działam na szkodę Ruchu i moimi głosami, które wynosiły wtedy tylko około 10 procent, nie dopuszczam do pewnych rzeczy. Po latach okazuje się, że takie działanie, które krytykowałem, w zasadzie doprowadziło do upadku klubu, bo Ruch bez pożyczki z miasta przestanie istnieć. Jest dla mnie niezrozumiałe, że ktoś w tej chwili może się przyznawać do tego, że tyle lat popełniał błędy, a teraz zapewnia, że już będzie wszystko wspaniale - mówi Śrutwa.

Czy miasta powinny finansować piłkarskie kluby, takie jak Ruch?
Od dłuższego czasu byłem zwolennikiem tego, że miasto musi się zaangażować, bo miasto jest gwarantem stabilności klubu, gwarantem pozyskania sponsora strategicznego. W takiej sytuacji ten sponsor miałby pełny wgląd w dokumenty, wiedziałby, że klub jest dobrze prowadzony, ponieważ są w niego inwestowane środki publiczne i wszystko musi być w zgodzie z przepisami. Taką drogą podążają kluby na Śląsku, gdzie nie ma za dużego kapitału, jest trudno go pozyskać. Zarówno w Zabrzu, Gliwicach, Tychach, Bytomiu, Katowicach w klubach jest miejski kapitał, oprócz pomniejszych sponsorów. Wiąże się to też z tym, że miasto wie, co w klubie się dzieje, ma większość jeśli chodzi o akcje, wybiera zarząd i ma pełną kontrolę nad klubem.Czyli w Ruchu miasto Chorzów też powinno mieć większość udziałów? Teraz ma 22,6 procent.
Zawsze byłem zwolennikiem takiego rozwiązania i tak jest teraz jeśli chodzi o Ruch. Wiadomo, że obecnie bez pożyczki z miasta Ruch raczej nie przetrwa, dobrze byłoby, nawet w kontekście spłaty, aby pozostał w ekstraklasie, dlatego dopuszczam taki wariant i oceniam to za jedyne i mądre rozwiązanie. Natomiast przypominam sobie, że kiedy jeszcze prezesem klubu była pani Katarzyna Sobstyl, niejednokrotnie na posiedzeniach akcjonariuszy zadawałem pytanie, nie widząc sensu finansowania i poprawiania bilansu przez pożyczki zaciągane na bardzo wysoki procent. Uważałem to za działanie na szkodę klubu. W konsekwencji był taki okres, że niemile mnie widziano na stadionie, wypraszano mnie z niego, twierdząc, że to ja działam na szkodę Ruchu i moimi głosami, które wynosiły wtedy tylko około 10 procent, nie dopuszczam do pewnych rzeczy. Po latach okazuje się, że takie działanie, które krytykowałem, w zasadzie doprowadziło do upadku klubu, bo Ruch bez pożyczki z miasta przestanie istnieć. Wartość klubu jest równa zero i ja też stracę, bo posiadam akcje z ileś set tysięcy złotych. Jest dla mnie niezrozumiałe, że ktoś w tej chwili może się przyznawać do tego, że tyle lat popełniał błędy, a teraz zapewnia, że już będzie wszystko wspaniale.

Mówi pan, że pakiet większościowy miasta w klubie jest jedynym rozwiązaniem, ale przecież przedstawiciel Chorzowa zasiadał w radzie nadzorczej. Nie miał kontroli?
Po długich perturbacjach faktycznie przedstawiciel miasta znalazł się w radzie nadzorczej Ruchu, ale nie miał żadnego wpływu na to, co dzieje się w klubie. Chciałem też przypomnieć, że niejednokrotnie negowałem zatrudnienie bardzo drogich piłkarzy za setki tysięcy złotych, którzy potem nie grali, jak Zając, czy w pewnym momencie Niedzielan. Również napotykałem na odpór ze strony zarządu, że się nie znam, że wszystko jest dobrze prowadzone, że nie powinienem się wypowiadać, że to jest robione dla dobra klubu. Dla mnie jest nie do pomyślenia, żeby zarząd, który takie decyzje podejmował, w tej chwili prosił o tak ogromny kapitał, a jednocześnie mówił, że nauczył się rządzić, już będzie rządził lepiej, a wtedy to w zasadzie nie wiadomo, co i dlaczego się stało. To ja proponuję poczytać opinie osób, które wtedy się wypowiadały o zarządzaniu klubem i wypowiedzi osób dziś przyznających, że wtedy było źle.
W naszym regionie jest tak duża konkurencja wśród klubów w walce o sponsorów, że jedynym sposobem na ich funkcjonowanie jest bycie na garnuszku miast? Nie wszystkim się to podoba. Są mieszkańcy wolący, aby te środki wydać na coś innego.
Chorzów jest znany głównie z Ruchu, Tychy może są znane jeszcze z innych rzeczy, ale na pewno ogromną rolę w promocji miasta odgrywa GKS. Gliwice również pewnie z Opla, kilku innych rzeczy, ale teraz dzięki Piastowi miasto Gliwice jest reklamowane na pewno zdecydowanie więcej niż z powodu innych swoich działalności. Gdybyśmy przeliczyli na złotówki czas antenowy, tytuły prasowe, gdzie się pojawia nazwa Tychy, Gliwice, Bytom, Zabrze czy Chorzów dzięki klubom, to pewnie byłaby to i tak najtańsza inwestycja w reklamę miasta. W tych trudnych czasach nie ma więc innej możliwości niż pomoc dla klubu ze strony miast. Nie dorobiliśmy się jeszcze takich firm, takich sponsorów, które są na Zachodzie, widzące sens inwestowania w sport w piłkę na promocję swoich produktów, firmy. Gdy patrzymy na poczynania polskiego biznesu, jeśli nie jest to biznes związany ze skarbem państwa, tylko prywatny, kończy się to niestety stwierdzeniem: „Coś za cios”. Czyli ja wejdę, ale co za to będę miał? Dlatego miasto jest nieodzowne, jest konieczne, ale dając pieniądze publiczne, musi decydować o tym, co się w klubie dzieje. Natomiast ludzie, którzy źle zarządzali klubem muszą za to ponieść odpowiedzialność, tak jak każdy za prowadzenie swojej firmy. Muszą sobie teraz jasno powiedzieć, że spółka jest warta zero. Na dzień dzisiejszy nikt pewnie za tę spółkę nie da złotówki, bo wie jaka jest sytuacja. Sprawdzi księgi i okaże się, że jest minus 50 milionów złotych, a może nawet więcej. Żeby tę spółkę uratować i w sumie swoje włożone pieniądze, trzeba ją przekazać komuś, kto teraz dofinansuje spółkę. Jeśli miasto ma to zrobić w jakiejkolwiek formie, musi mieć pewność odzyskania tych środków. Teraz nie wiemy, czy pożyczka będzie spłacona. Nie słyszymy o realnych planach, że te pieniądze się pojawią i już będzie dobrze w klubie. Mówi się tylko, że one będą. Nie ma mowy o pozyskaniu sponsora X, Y, czy Z, dzięki czemu pieniądze będą na sto procent zwrócone.

Domaga się pan rezygnacji obecnych władz Ruchu?
Ratując też coś swojego, trzeba oddać władzę, swoje akcje, pochylić czoło, przyznając, że rzeczywiście, gdzieś popełniłem błędy, dlatego proszę o pomoc. Ale równocześnie muszę się podzielić tą władzą, tym, że decyzje będzie podejmował ktoś, kto pieniądze będzie może lepiej wydawał. Niewyobrażalne dla mnie jest to, aby środki w tej kwocie były teraz pożyczone lub przekazane, a w zasadzie ci sami ludzie, którzy doprowadzili do tego, co się dzieje w klubie, dostaną jeszcze kolejny czas, kolejne dwa lata.

Rozmawiał Tomasz Kuczyński

*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS
*Koniec papierowych biletów KZK GOP. A gdzie są czytniki kart ŚKUP?
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU
*Mechanik płakał jak naprawiał ZOBACZ, JAK NIE NALEŻY NAPRAWIAĆ AUT
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śrutwa: Ruch Chorzów bez pożyczki nie przeżyje, ale miasto musi też przejąć kontrolę - Dziennik Zachodni

Wróć na gol24.pl Gol 24