Stawowy: Nie można wygrać, grając 45 minut

Marcin Szczepański
- Nie można wygrać meczu jeśli się gra tylko przez 45 minut, a dziś GKS grał tylko w pierwszej połowie. W naszą grę wkradły się stare grzechy - stwierdził po porażce z ŁKS Wojciech Stawowy, szkoleniowiec katowiczan.

Trener katowickiej "GieKSy" mógł być zadowolony tylko z pierwszej połowy w wykonaniu swoich podopiecznych. Katowiczanie atakowali od początku i mogli zdobyć zdecydowanie więcej bramek. W drugiej połowie sytuacja się odwróciła i to ŁKS zdobył trzy bramki. - ŁKS po zdobyciu trzech bramek kontrolował wydarzenia na boisku, a my, mimo utrzymywania się przy piłce, nie stwarzaliśmy zagrożenia. W pierwszej połowie graliśmy dobre spotkanie i mogliśmy już wtedy rozstrzygnąć ten mecz - stwierdził na pomeczowej konferencji Stawowy.

Zapytany, czy wini Wierzbickiego za dwa stracone gole (przypomnijmy, że bramkarz GKS mógł lepiej zachować się przy stałych fragmentach), odparł: - Co do straconych bramek to ja powtarzam, że zawsze padają po błędach, ale analizę gry poszczególnych piłkarzy zostawię na później i w szatni się do tego ustosunkuję. Zawsze wygrywa i przegrywa zespół. Prawda jest jednak taka, że obu goli ze stałych fragmentów gry można było nie stracić.

Gra katowiczan w drugiej połowie wyglądała, tak jakby zespół stracił motywację i chęć do gry. Stawowy ma swój pogląd na taki stan rzeczy. - Nie zgodzę się z tym, że z moich piłkarzy zeszło powietrze. Po bramce na 1:1 w naszą grę wdarły się jednak stare grzechy: brak koncentracji i konsekwencji. Być może prowadząc, wydaje nam się, że jesteśmy już niemal pewni wygranej, ale Sandecja i ŁKS pokazały nam, że wcale tak nie jest. Ja muszę zmienić podejście piłkarzy do rozgrywanych połów. Mieliśmy zupełnie inne założenia na drugą część gry. Stracona bramka spowodowała nerwowość w naszych poczynaniach i w konsekwencji stratę dwóch kolejnych.

Szkoleniowiec gości, Andrzej Pyrdoł przyznał, że jego zespół zagrał słabiej pierwszą połowę. - Oglądaliśmy dziś dwie różne połowy. Wiedzieliśmy, że GKS przyciśnie i ta drużyna do przerwy pokazała, że może walczyć z najlepszymi. Pierwsza połowa z naszej strony była słabsza, a to wynikało ze złej gry taktycznej niektórych zawodników - przyznał trener ŁKS. Dodał, że w szatni starał się zmotywować sowich podopiecznych. Jak się okazało, skuteczenie. - W przerwie musiały paść ostre słowa i one padły. Liczymy, że GKS będzie odbierał punkty tym, którzy walczą z nami o awans do ekstraklasy. Chwała moim zawodnikom za wolę walki i zwycięstwa, i za ambicję. GKS-owi życzę punktów w następnych meczach podsumował Pyrdoł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24