Obaj panowie mieli przyjemność pracować ze sobą przez dwa lata, od momentu przyjścia Brendana Rodgersa ze Swansea w 2012 roku, aż do odejścia Luisa Suareza w tegorocznym letnim oknie transferowym. W tym czasie łupem „El Pistolero” padło 61 goli i jak sam napastnik przyznaje, jest to w ogromnej mierze zasługa fantastycznego doboru taktyki przez szkoleniowca Liverpoolu.
- Był taki moment podczas naszej pierwszej, prawdziwej rozmowy, jaką miałem z Brendanem Rodgersem, kiedy spojrzałem na niego i dotarło do mnie: „On ma rację”. – przyznaje Suarez w opublikowanym przez The Telegraph fragmencie swojej nowej autobiografii. – Gadaliśmy krótką chwilę, wyjaśniał nam sposób w jakich chce, by zespół grał, i wszystko miało swoje miejsce. Wszystko co mówił miało idealny sens. Był niesamowicie do tego przekonany.
Suarez przyznaje, że dotychczas jeszcze nie spotkał się z taką filozofią gry, jaką wpajał drużynie Rodgers. Szkoleniowiec zachęcał bramkarza, by grał jak zawodnik z pola, natomiast środkowy pomocnik miał schodzić głęboko po piłkę.
- Posłuchałem i się temu sprzedałem. Wydaje się to banalne, ale nikt nigdy wcześniej do mnie w taki sposób nie trafił. – wspomina nabytek Barcelony. – Pomyślałem: „On ma rację”. To wydaje się niemożliwe na 30-metrowej przestrzeni, z graczami jakich ma Liverpool, ze zdolnościami Pepe Reiny, by zabrali nam piłkę gdy ten ma ją przy nodze. Nowy styl mi pasował. Grając w Anglii, gdzie każdy stoper jest silny i wysoki, posyłanie długich, górnych piłek nie było dla mnie dobre, ale szybkie piłki na uwolnienie działały świetnie.
- Rodgers miał pomysł na grę moimi atutami, a mój styl mu pasował. – kończy niedawny filar drużyny z Anfield Road.
fifa.com
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?