Szczęśliwy remis Okocimskiego w Olsztynie

Andrzej Mizera/Gazeta Krakowska
Łukasz Popiela, Okocimski Brzesko
Łukasz Popiela, Okocimski Brzesko Maciej Pytka/Polskapresse
Połowiczną zdobyczą zakończyło się spotkanie sąsiadów z tabeli. Wprawdzie lepszy rydz niż nic, to jednak wynik może być odebrany jako niedosyt i to w obu zespołach.

Olsztynianie zapowiadali przed nim zdobycie pierwszego kompletu u siebie. Mają czwarty remis w tej rundzie. Okocimski ma oczko, ale dystans do ścisłej czołówki wciąż ma bardzo odległy. Formułka wygłoszona przed tym spotkaniem przez trenera bramkarzy Jarosława Paleja - Gramy nieźle, forma idzie w górę, tylko przydałoby się więcej punktów -nie traci na aktualności. Po występie z Olimpią Elbląg niektórzy kibice widzieli go ponownie między słupkami na stadionie w Olsztynie. "Czujnik" od razu uciął spekulacje.

- Wybieram się na ten mecz jako szkoleniowiec - mówił. I tak też się stało. Trener Krzysztof Łętocha postawił na Dariusza Trelę, który ostatnio pauzował za kartki. Przerwa wpłynęła na niego bardzo mobilizująco. W kilku sytuacjach bardzo dobrze interweniował.

Również z niezłej strony w Olsztynie pokazał się Mateusz Pawłowicz. Szybkie, dynamiczne wejścia lewą stroną boiska robiły wrażenie. Jego aktywność podziałała na wyobraźnię widzów. Pawłowicz zaczął im przypominać młodego… Krzysztofa Ratajczyka.
Suma szczęścia w tym pojedynku odegrała najważniejszą rolę. Zabrakło go gospodarzom. Było przy gościach. Z tego metafizycznego punktu widzenia, remis wydaje się sprawiedliwym osiągnięciem. Pierwsza połowa nie nadaje się nawet do krótkiej historii. Pojedynek toczy się głównie w środkowej strefie boiska. Dużo było w niej walki i zaangażowania.

W tej części spotkania groźnie uderzał Kowalski, a Suchocki w sytuacji sam na sam trafił w słupek. Ciekawsza była druga cześć spotkania. Głównie za sprawą miejscowych, którzy ruszyli do przodu, oraz sędziego, który w dwóch sytuacjach wyraźnie się pogubił. Goście, jak to mają w zwyczaju, ograniczali się do kontr. Po jednej z nich w 56 min Kisiel ograł Głowackiego i skierował piłkę do bramki. Miejscowi kibice twierdzili, że bramka padła po wyraźnym spalonym. Podobnie chyba myślał sędzia, bo szybko chciał naprawić swojego "wielbłąda". Okazja nadarzyła się cztery minut później.

W polu karnym piłka odbiła się od jednego z zawodników Okocimskiego. Arbiter dopatrzył się zagrania ręką. Podarowaną jedenastkę nie wykorzystał Głowacki, który uderzył metr nad poprzeczką.

Rehabilitacja nastąpiła bardzo szybko. Z lewej strony Kowalski strzałem w długi róg pokonał Trelę. Do końca spotkania olsztynianie "wściekle" atakowali. W końcówce Suchocki w sytuacji sam na sam trafił w słupek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24