Tytoń: Wiem, że trener Smuda na mnie liczy

Hubert Zdankiewicz
- Nie wiem, czy trener Smuda sugeruje się aż tak bardzo akurat nazwą klubu. Wydaje mi się, że bardziej aktualną formą - mówi Przemysław Tytoń, nowy bramkarz PSV Eindhoven, powołany do reprezentacji Polski na mecze z Niemcami i Meksykiem.

Kiedyś powiedział pan, że lepiej grać w słabszym klubie niż siedzieć na ławce rezerwowych w mocniejszym.
To prawda, nadal tak uważam.

W Rodzie Kerkrade miał pan pewne miejsce w bramce. W PSV Eindhoven różnie może z tym być. Zwłaszcza, jeśli Szwed Andreas Isaksson ostatecznie nie odejdzie.
Biorę to pod uwagę. Też czytałem, że ma odejść, ale ani on sam, ani nikt w klubie tego nie potwierdza. Do zamknięcia letniego okna transferowego zostało jeszcze kilka dni, więc zobaczymy. Skłamałbym jednak, mówiąc, że mnie ten temat jakoś szczególnie interesuje. Nikt nie powiedział, że będę w PSV numerem dwa, nawet jeśli Isaksson zostanie.

Na razie pan nim jest. To on zagrał w niedzielnym meczu z Den Haag.
To zupełnie zrozumiałe. Przecież ja podpisałem kontrakt zaledwie kilka dni wcześniej. Wiadomo było od początku, że z Den Haag siądę na ławce, więc proszę się tym nie sugerować. Gdybym nie wierzył, że będę grał, zostałbym w Kerkrade.

Isaksson zapewnia w wywiadach, że nie boi się Tytonia.
I bardzo dobrze. Nie musi się mnie bać, bo ja nie przyszedłem tutaj, żeby go bić (śmiech). Szanuję Isakssona i mam nadzieję, że będziemy rywalizować na zdrowych zasadach.

Jak pana szanse widzi w tej rywalizacji trener Fred Rutten?
Odbyliśmy długą rozmowę. Powiedział mi, jakie są oczekiwania wobec mnie.

Powiedział wprost, że będzie pan numerem jeden?
Nie napisał tego na kartce, ale dał wyraźnie do zrozumienia, że nie ściąga mnie po to, żebym siedział na ławce.

Właśnie dostał pan powołanie na towarzyskie mecze z Meksykiem i Niemcami. Sądzi pan, że z Eindhoven jest bliżej do reprezentacyjnej bramki niż z Kerkrade?
Nie. Dostawałem przecież powołania już wcześniej. Z trenerem Smudą rozmawiałem wiele razy i wiem, że na mnie liczy.

Na razie numerem jeden w polskiej bramce jest jednak Wojtek Szczęsny. Musi pan brać pod uwagę, że nie tylko z powodu dobrej gry. Również dlatego, że nazwa Arsenal robi większe wrażenie niż Roda.
Nie wiem, czy trener Smuda sugeruje się aż tak bardzo akurat nazwą klubu. Wydaje mi się, że bardziej aktualną formą. Mówił przecież wiele razy, że nie będzie powoływał rezerwowych. Ale jeśli ktoś chce tak do tego podchodzić, to tym bardziej może powiedzieć, że zrobiłem krok we właściwym kierunku.

Jest pan drugim Polakiem w PSV. Czy ktoś jeszcze pamięta pierwszego?
Tomka Iwana? Jasne, że go tu pamiętają. Najlepiej trener bramkarzy Anton Scheutjens, który grał kiedyś z Iwanem w Rodzie. Mówi się tu o nim, że był dobrym piłkarzem i kontaktowym człowiekiem.

Kij w mrowisko wsadził niedawno Szczęsny. Powiedział, że wolałby nie grać na Euro 2012 z obrońcami, którzy nie mówią po polsku.
Nieważne, kto zagra w obronie, ważnie, żebym ja zagrał w bramce (śmiech). A tak poważnie, to nie mam na ten temat wyrobionego zdania, bo po prostu nie znam tych piłkarzy. Ani Arboledy, ani Perquisa. Nie wiem, czy mówią po polsku, na ile identyfikują się z Polską. To dotyczy też Polanskiego. Jeśli zagramy razem w reprezentacji, to będę miał okazję wyrobić sobie zdanie na ich temat. Na razie muszę polegać na opinii trenera Smudy.

Rozmawiał Hubert Zdankiewicz / Polska The Times

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24