W ŁKS wciąż brakuje pieniędzy. Zawodnicy nie dostaną zaległej wypłaty

Paweł Hochstim/Dziennik Łódzki
Dzisiaj mija wyznaczony przez szefów ŁKS termin na spłatę większej części zaległości wobec piłkarzy pierwszoligowej drużyny. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że nie zostanie od dotrzymany.

W ostatnich dniach szefowie ŁKS dość nerwowo poszukiwali pieniędzy, proponując nawet niedrogo sprzedaż reklam na strojach łódzkich piłkarzy. Wiadomo, że sytuacja klubu jest nadal bardzo trudna i właściwie nawet nie wiadomo skąd ŁKS miałby teraz mieć pieniądze, by zapłacić zawodnikom po dwie pensje.

Piłkarze podstawieni są pod ścianą, bo w tej chwili nie mają nawet jak zaprotestować przeciwko kolejnym opóźnieniom w wypłatach. A jeśli Krzysztof Wingert, który - tak jest reklamowany - może całkowicie odmienić sytuację łódzkiego klubu nadal będzie się ciągle zastanawiał, to 7 stycznia może okazać się, że piłkarze odmówią rozpoczęcia treningów. Niestety, ale dzisiaj wydaje się, że jest to prawdopodobny scenariusz. Dzisiaj nie ma w klubie nikogo, kto mógłby zapewnić, że 7 stycznia piłkarze wybiegną na pierwszy trening.

A co ze zmianą trenera? Ostatnio o tym ciszej, choć jeszcze kilka tygodni temu można było usłyszeć, że los Marka Chojnackiego jest przesądzony. Chyba działacze ŁKS zgodzili się z opinią Chojnackiego, że to "raczej nie on jest największym problemem łódzkiego klubu". O tym, jak można bezsensownie zmienić trenera mogli przekonać się w tym roku kibice PGE GKS Bełchatów, gdy działacze zwolnili Kamila Kieresia, a później nie byli w stanie z nikim się porozumieć i dali zespół Janowi Złomańczukowi, który był zatrudniony w klubie. Kto wie, czy właśnie tym ruchem nie pogrzebali szans drużyny na utrzymanie, a przyjście Michała Probierza po Złomańczuku nastąpiło już za późno? Oby tego samego błędu nie popełnili szefowie ŁKS. Chojnacki może rzeczywiście nie jest Jose Mourinho i ma pewnie sporo wad, ale potrafi prowadzić piłkarzy, co wielokrotnie udowadniał.

Piłkarze łódzkiej drużyny obecnie przebywają na urlopach, ale nie wszyscy odpoczywają. Jak informowaliśmy, na testy do włoskiego Torino Calcio wyjechał bardzo utalentowany bramkarz Karol Domżał, który jest zawodnikiem ŁKS, a rundę jesienną spędził na wypożyczeniu w Concordii Piotrków Trybunalski. Domżał, wraz z synem byłego piłkarza Dariusza Dźwigały - Adamem, wczoraj wylecieli do Włoch na treningi z zespołem Serie A. Do Polski mają wrócić w czwartek.

Z kolei na testach w Śląsku Wrocław przebywa Jakub Więzik, który w rundzie jesiennej był symbolem nieporadności piłkarzy ŁKS. Mimo to Śląsk, było nie było mistrz Polski, zdecydował się go wypróbować. Zapewne fakt, że skautem wrocławskiego klubu jest Grzegorz Więzik, ojciec Jakuba, był w tym przypadku bez znaczenia...

Mistrzostwa SuperEnduro w Atlas Arenie. Błażusiak najlepszy [ZDJĘCIA]

Dziennik Łódzki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24