Warta popłynie w Szczecinie

Adam Lisiecki
Kibice Pogoni liczą, że jednym z zawodników, który poprowadzi zespoł do zwycięstw bedzie Bartosz Ława
Kibice Pogoni liczą, że jednym z zawodników, który poprowadzi zespoł do zwycięstw bedzie Bartosz Ława Arkadiusz Lewicki
Zawsze niebezpieczna drużyna Warty przyjedzie do Szczecina z nadzieją wywiezienia jakiejkolwiek zdobyczy punktowej do Poznania. Pogoń chcąc dogonić czołówkę nie może sobie na to pozwolić.

Była przerwa zimowa poprzedniego sezonu, kiedy to jeden z najlepszych strzelców drużyny z Poznania postanowił przenieść się do Szczecina. Nadzieje na to, że rozwiąże on problemy ze strzelaniem bramek przez Pogoń były bardzo duże. Jednak przyszedł ten dzień - 4 maja 2010, Pogoń grała w półfinale Pucharu Polski z Ruchem, w 9 minucie po starciu z rywalem padł on na murawę z grymasem bólu. Diagnoza okazała się smutna – zerwane więzadła krzyżowe w kolanie. W czarnych scenariuszach wyrokowano nawet półroczny rozbrat z piłką, jednak po niespełna czterech miesiącach wrócił on do gry. Tydzień temu Marcin Klatt – bo o nim tu mowa - w meczu z Piastem dostał szansę gry w ostatnich dziesięciu minutach, teraz przychodzi pora na mecz z jego byłą drużyną w której pobyt wspomina nadzwyczaj miło.

Poza Klattem wśród obecnych zawodników Pogoni jest jeszcze dwóch piłkarzy z przeszłością w Warcie, są to Robert Kolendowicz i Tomasz Parzy, ale ich przygoda z poznańskim zespołem miała miejsce relatywnie dawno i chyba tylko Klatt może coś powiedzieć o zawodnikach grających obecnie w Poznaniu.

W poprzednim sezonie w pojedynkach miedzy tymi zespołami dodatni bilans mieli piłkarze ze Szczecina. W rundzie jesiennej w Poznaniu pomimo tego, że to Warta szybko objęła prowadzenie – co ciekawe właśnie za sprawą bramki Marcina Klatta – to szczecinianie wyjechali z Poznania z kompletem punktów wygrywając 2:1. Bramki dla Pogoni zdobyli wtedy Piotrowie: Prędota i Dziuba. Rewanż w Szczecinie odbywał się już w momencie, kiedy żadnemu z zespołów nie „groził” już awans ani spadek o klasę niżej. Wtedy po nudnym spotkaniu padł remis 1:1, a na listę strzelców wpisali się Krzysztof Hrymowicz dla Pogoni i Tomasz Magdziarz dla Warty.

W obecnym sezonie to Pogoń jest jednym z faworytów do awansu, start ligi jednak nie należy do udanych. Po pierwszych 6 meczach na koncie „Portowców” znajduje się ledwie 7 oczek. W międzyczasie dokonała się zmiana szkoleniowca. Piotra Mandrysza zastąpił Maciej Stolarczyk, ale na razie nie widać znaczącej poprawy gry. Warto dodać, że póki co na własnym stadionie Pogoń nie straciła żadnej bramki, a dotychczasowi przeciwnicy szczecinian odjeżdżali do domu bez punktów.

Nowy szkoleniowiec Pogoni preferuje ustawienie 4-2-3-1, czyli takie same jak szkoleniowiec reprezentacji narodowej – Franciszek Smuda. Poprzez tę zmianę kilku piłkarzy musi uczyć się gry na nowych pozycjach. Piotr Prędota oswaja się z grą na prawym skrzydle, Maks Rogalski wciela się w rolę rozgrywającego, a Maciej Mysiak ze stopera przeszedł na prawą obronę. Personalne możliwości wyboru trener Stolarczyk ma ogromne. Żaden z zawodników nie narzeka na uraz, który wyeliminowałby go z gry w niedzielę, a kilku wróciło już do sprawności po drobnych kontuzjach

Trener Warty – Marek Czerniawski także nie ma bólu głowy jeśli chodzi o niedyspozycję piłkarzy. Tylko jeden zawodnik „Zielonych” nie będzie mógł zagrać w niedzielę. Z urazem kolana ciągle zmaga się młody defensor Adrian Laskowski. Jego występ w Szczecinie jest wykluczony.

Niektórzy kibice Warty ciągle rozpamiętują ostatni ligowy mecz z Flotą Świnoujście. Piłkarze z Poznania po 25 minutach meczu prowadzili już 2:0, lecz nie zdołali tej przewago dowieźć do końca spotkania, a dodatkowo na 20 minut przed końcem Tomasz Magdziarz nie wykorzystał rzutu karnego dla gospodarzy.

Warta jest bardzo groźnym zespołem, który może napsuć sporo krwi wielu faworytom. Jako przykład można podać mecz z ŁKS-em w którym to zespół z Poznania odprawił gości z bagażem czterech bramek, pomimo, że do przerwy przegrywał 0:1.

Niedzielny mecz w Szczecinie zapowiada się ciekawie. Pogoń musi wygrywać zwłaszcza na własnym stadionie, także po to by ponownie przyciągnąć kibiców na trybuny, którzy zniechęceni słabym początkiem rozgrywek często wolą zostać w domu niż dopingować swój zespół z trybun. Na frekwencje w Szczecinie spory negatywny wpływ mała zapewne także pogoda, która w ostatnich tygodniach nie rozpieszczała. Jednak prognozy na niedzielne popołudnie wydają się być korzystne. Miejmy nadzieję, że kibice dopiszą i zobaczą dobre widowisko na boisku. Początek meczu w niedzielę o 17.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24