Warta znów rozczarowała, podział punktów z GKS-em

Wojciech Maćczak
Warta Poznań nie poradziła sobie z GKS Katowice
Warta Poznań nie poradziła sobie z GKS Katowice Fubu
Strzały z dystansu dały GKS-owi Katowice remis z Wartą. Pojedynek, rozegrany na stadionie przy ulicy Bułgarskiej w Poznaniu, zakończył się remisem 2:2, a oba gole dla gości padły po uderzeniach sprzed linii pola karnego.

Mecz ze sporym animuszem rozpoczęli gracze Warty, ale swojej przewagi nie potrafili „przekuć” na sytuacje podbramkowe. Gospodarzom ciężko było przedrzeć się przez szyki obronne nastawionego głównie na defensywę rywala, dlatego gra toczyła się przede wszystkim w środku pola. Nie było więc ani widowiskowo, ani ciekawie, a ospałą atmosferę potęgowała cisza na trybunach. Około 1500 kibiców oglądało mecz w kompletnej ciszy, w ciągu całego spotkania tylko kilkakrotnie z trybun było słychać doping, rzecz jasna przy okazji bramkowych sytuacji Warty. Widać wiosenna „Zielona Rewolucja” nie przyciągnęła na trwałe rzeszy kibiców, bo z meczu na mecz frekwencja jest coraz niższa i w niczym nie przypomina tej z poprzedniej rundy. Z pewnością wpływ na to ma przeciętna postawa zespołu z Poznania w obecnych rozgrywkach. W tym sezonie gracze ze stolicy Wielkopolski wygrali zaledwie jedno spotkanie na własnym boisku, przegrali natomiast trzy.

Tym razem miało być inaczej, ale jako pierwsi w Poznaniu cieszyli się goście, a to za sprawą fantastycznego uderzenia Mateusza Zachary. W 37. minucie po rzucie wolnym dla „Gieksy” 21-letni napastnik dopadł do odbitej od muru piłki i przepięknym uderzeniem z dwudziestu metrów zdobył swoją trzecią bramkę w tym sezonie. Wydaje się, że Łukasz Radliński nie miał większych szans na obronę, tym bardziej że widoczność znacząco ograniczał mu tłok w polu karnym. Wyrównanie padło również po stałym fragmencie gry – rzucie wolnym na lewej stronie boiska – podyktowanym za faul Ferugi na Magdziarzu. W pole karne dośrodkowywał Tomasz Foszmańczyk, a tam niefortunnie interweniujący Jan Beliancin skierował piłkę do własnej bramki.

Po przerwie obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Warta próbowała atakować, ale w jej poczynaniach było zdecydowanie za dużo niedokładności. Często brakowało udanego ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do zdobycia bramki. A jeżeli już któryś z poznaniaków zdołał skutecznie dograć piłkę do kolegi z zespołu, cała sytuacja kończyła się najczęściej niecelnym strzałem lub skuteczną interwencją Witolda Sabeli. Tak było chociażby w 62. minucie, gdy bramkarz gości wyszedł obronną ręką z niełatwej sytuacji, najpierw przecinając lot piłki, zmierzającej na głowę Pawła Sasina, a następnie odważnie wychodząc z bramki i wybijając piłkę spod nóg zawodnika gości.

Więcej szczęścia Sasin miał w siedemdziesiątej minucie spotkania. Obrońca Warty zachował spokój w polu karnym GKS-u, idealnie wymierzył i mocnym strzałem nie dał Sabeli żadnych szans na obronę. Radość gospodarzy trwała zaledwie cztery minuty, bo tyle czasu potrzebowali gości, by doprowadzić do wyrównania. Z 20 metrów w dolny róg bramki uderzył Damian Chmiel, a strzał, chociaż niezbyt mocny, okazał się na tyle skuteczny, że Dominik Sobański musiał wyciągać piłkę z siatki. Rezerwowy bramkarz „Zielonych” zastąpił pod koniec pierwszej połowy kontuzjowanego Łukasza Radlińskiego, który ucierpiał przy zderzeniu z jednym z obrońców. Pierwsze diagnozy po meczu mówiły o mocnym stłuczeniu ręki numeru „1” w bramce poznańskiej Warty.

Gospodarze mogli po raz kolejny wyjść na prowadzenie, nie stało się tak ze względu na nieskuteczność pod bramką rywala. W 85 minucie idealną sytuację zmarnował Przemysław Otuszewski. Lewy obrońca, który z konieczności wystąpił w środku bloku defensywnego, strzelając z pięciu metrów trafił w nogi interweniującego Sabeli. Chwilę później dogodnej sytuacji nie wykorzystał Piotr Reiss. Więcej okazji Warta już nie miała, bowiem sędzia Jarosław Rynkiewicz zakończył spotkanie.

Sześć punktów – taki cel postawili sobie gracze Warty przed kończącym się tygodniem. Zdobyli dwa, co powodem do dumy na pewno nie jest. Podopieczni Artura Płatka, przeciwko „Gieksie” prowadzeni przez jego asystenta Piotra Tworka (pierwszy szkoleniowiec gospodarzy nie mógł prowadzić zespołu ze względu na karę, nałożoną za dyskusje z arbitrem w meczu z Kolejarzem Stróże) popadają w ligową przeciętność, a w tej chwili bliżej im do strefy spadkowej niż do miejsc, premiowanych awansem. Remis jest z pewnością korzystniejszym wynikiem dla gości, którzy nie byli faworytem i zdobyli cenny punkt na boisku przeciwnika.

Warta Poznań - GKS Katowice 2:2 (1:1)

Gole: 0:1 Mateusz Zachara (36'), 1:1 Jan Beliancin (44'-sam.), 2:1 Paweł Sasin (69'), 2:2 Damian Chmiel (73')

Żółte kartki: Goliński, Kosznik - Hołota, Rakels, Chmiel, Feruga

Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin)

Warta: Łukasz Radliński (45' Dominik Sobański) - Maciej Wichtowski, Łukasz Jasiński, Przemysław Otuszewski, Rafał Kosznik - Tomasz Magdziarz (56' Piotr Reiss), Tomasz Foszmańczyk, Alain Ngamayama, Michał Goliński, Paweł Sasin - Krzysztof Gajtkowski (72' Marcin Klatt)

GKS: Witold Sabela - Michal Farkas, Ján Beliančin, Jacek Kowalczyk, Damian Kaciczak (82' Mateusz Niechciał) - Grzegorz Goncerz (90' Bartłomiej Chwalibogowski), Tomasz Hołota, Daniel Feruga, Damian Chmiel, Mateusz Zachara - Deniss Rakels (62' Bartłomiej Pawłowski)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24