Wisła Kraków. Albert Rude: Nie podołaliśmy. Dlaczego? Będziemy to analizować

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
- Podsumowanie dzisiejszego meczu jest bardzo łatwe. Rywale byli od nas lepsi. Postawili się nam od pierwszej do ostatniej minuty. Gdy nie wchodzisz na ten poziom rywalizacji, którą potrzebujesz w tej lidze, to przegrywasz. To jest proste. Muszę przeprosić cały klub za to, co pokazaliśmy dzisiaj - tak rozpoczął swoją pomeczową wypowiedź trener Wisły Kraków Albert Rude po porażce w Głogowie 2:3 z Chrobrym.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Zapytaliśmy trenera Wisły o dwie kwestie. Dlaczego „Biała Gwiazda” wyglądała tak słabo fizycznie na tle rywala oraz co się zmieniło od czwartkowej konferencji prasowej, na której Albert Rude mówił, że Billel Omrani nie jest jeszcze gotowy do gry, bo w sobotę piłkarz zadebiutował ostatecznie w krakowskiej drużynie. Hiszpański trener rozpoczął od tej drugiej kwestii: - Odpowiedź jest prosta, co się zmieniło. To nieobecność Baeny. Baena nie mógł być w składzie, a my potrzebowaliśmy kolejnego napastnika i stąd też obecność Billela.

Z kolei na temat przygotowania fizycznego na tle rywala, Rude powiedział: - Musimy dokładnie przeanalizować tę sytuację. Nie brakuje nam niczego fizycznie, a emocjonalnie. Przegrywaliśmy pojedynki, drugie piłki, akcje w ofensywie i defensywie. Nie blokowaliśmy dośrodkowań, nie broniliśmy dobrze pola karnego. To się dziś pogłębiało i nas zabiło. To nie ma nic wspólnego z naszą fizycznością, to nasz „mental”. Dowód na to jest taki, że gdy w ostatnich piętnastu minutach zdaliśmy sobie sprawę, że spiepszyliśmy sprawę, nagle zaczęliśmy atakować, stwarzaliśmy sobie sytuacje. Zaczęliśmy wygrywać pojedynki, byliśmy od nich lepsi. Dlaczego? To nie jest fizyczność. Niektórym się wydaje, że gdy Wisła gra piłką, to wystarczy. Wystarczy grać kombinacyjnie, dochodzić do pola karnego. A to nie wystarczy! To nie wystarczy i musimy to zrozumieć. Jeszcze raz powtórzę - to nie wystarczy! Musisz bronić, musisz wygrywać pojedynki, musisz walczyć, by awansować z tej ligi. Jeżeli tego nie zrobisz, to nie awansujesz. Jeżeli tego nie zrozumiemy, będziemy mieć problem. Nie zrzucam odpowiedzialności, żeby było jasne. To jest nasza praca jako sztabu szkoleniowego, by uświadomić wszystkich. Moim zadaniem, jako kapitan tego statku, jest taka właśnie świadomość. Będę nad tym mocno pracować by to poprawić.

Dopytywany, co powiedział zawodnikom w przerwie, gdy pomimo kiepskiej gry, prowadzili 1:0, Albert Rude odparł: - W przerwie, przy prowadzeniu 1:0, powiedziałem drużynie, że ten wynik to przypadek. Jest 1:0, ale nie zasłużyliśmy na prowadzenie. Powiedziałem chłopakom, żeby w drugiej połowie dali z siebie więcej. Nie podołaliśmy. Dlaczego? Będziemy to analizować, ale myślę, że w pierwszych ośmiu minutach drugiej połowy nie wygraliśmy ani jednego pojedynku. Będziemy to analizować i pracować nad brakami w naszej grze. Możliwe, że przestaniemy pracować z piłką, a zaczniemy więcej trenować nad pojedynkami, drugimi piłkami, żeby być lepszym od rywala w stykowych sytuacjach. Minimum co musimy zrobić, to wyciągnąć naukę z tego, co się stało, by to naprawić.

Padła też sugestia, że zawodnicy mogli być już bardziej myślami przy środowym meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice oraz pytanie czy na to spotkanie należy spodziewać się zmian w składzie? Albert Rude nie zgodził się z taką opinią. - Nie uważam, żebyśmy byli myślami przy meczu z Piastem, bo nie rozmawialiśmy o nim. Nie powiedzieliśmy o tym meczu ani słowa. Możliwe, że podświadomie piłkarze mówili sobie, że w środku tygodnia czeka ich bardzo ważne spotkanie i chcieli na nie zachować siły? Ale w tej lidze nie wolno kalkulować! Teraz tylko zgaduję, że może tak było, bo nie mam odpowiedzi. Musimy przeanalizować sytuację kadrową na mecz z Piastem. Musimy podjąć najlepsze decyzje, bo przed nami bardzo ważne spotkanie dla całego klubu.

Na zakończenie konferencji prasowej padło pytanie o wpis prezesa Jarosława Królewskiego na portalu X, który chwilę po końcowym gwizdku napisał, że mecz wygrała drużyna zdecydowanie lepsza - mentalnie, taktycznie i fizycznie. Trener Wisły zgodził się z taką oceną. Odpowiedział na to pytanie krótko: - Tak, dokładnie to samo powiedziałem.

Piotr Plewnia: To prawdopodobnie nasz najlepszy mecz

- Chyba wszystkim nam w Głogowie wyszedł ten mecz. Na trybunach, na boisku, poza boiskiem - rozpoczął podsumowanie meczu trener Chrobrego Piotr Plewnia. - Tylko się trzeba cieszyć z tego, że w końcu przyciągamy rzeszę naszych kibiców. Oczywiście nie każdy mecz będzie taki, trzeba o tym pamiętać, ale pozostaje się cieszyć, że rzeczywiście dzisiaj, przy takiej publice, zagraliśmy - co tu dużo mówić - bardzo dobre spotkanie. I w pierwszej i w drugiej połowie. Cieszę się, że w przerwie, po trudnym momencie, bo dostaliśmy gola, po którym sędzia skończył mecz, ale była reakcja zespołu. Zresztą reakcja była od pierwszej minuty taka sama. Najważniejsze są trzy punkty oraz przede wszystkim realizacja planu. Nie pozwoliliśmy Wiśle rozwinąć skrzydeł. Wiedzieliśmy, że nie możemy ich wpuścić swobodnie w pole karne, bo Wisła to jest bardzo dobry zespół, który gra naprawdę świetną piłkę i cieszę się, że ten plan naprawdę zrealizowaliśmy bardzo dobrze. Tak jak powiedziałem - trzy punkty są dziś najważniejsze. Teraz powoli skupiamy się na Arce Gdynia.

Zapytany na czym trener Plewnia skupił się najbardziej podczas przerwy na mecze reprezentacji, szkoleniowiec Chrobrego odpowiedział: - Praca jest wykonywana od pierwszego dnia, odkąd razem pracujemy. Ta pewność siebie jest budowana sukcesywnie. To nie jest tak, że da się z dołu wyjść i po przegranych sześciu meczach nagle zmieni się drużynę w ciągu dwóch tygodni. Nie ma takiej możliwości. A przynajmniej ja tego nie potrafię. Wszystko nad czym sukcesywnie pracujemy, to jest to, żeby tyle ludzi, ile dzisiaj było na trybunach, było częściej. Przyciągną ich bramki. Cieszę się zatem z tych trzech strzelonych goli. Zawsze pada pytanie, jaki wynik trener woli? Ja wolę wynik 4:3. To jest proces. Cieszę się, że ten proces idzie w odpowiednim kierunki i momencie. Chłopcy wierzą, bo potrafią być zaangażowani na boisku. Jeśli ktoś potrafi biegać, a wiemy, że to jest naszym atutem, to umiejętności potem przychodzą. I te umiejętności sukcesywnie z nich wyciągamy. Pracowaliśmy przede wszystkim nad wysoką obroną, żeby Wiśle nie dać się zbliżyć do naszej bramki i myślę, że w wielu momentach to nam się bardzo dobrze udało. Nawet w ostatnich minutach, gdy padła bramka kontaktowa na 3:2, też staraliśmy się przesunąć akcenty na wysoką obronę i trzeba być zadowolonym z tego, że to w większym wymiarze czasowym nam się udało.

Piotr Plewnia również został poproszony o komentarz do wpisu prezesa Wisły. Odpowiedział: - Ciężko się tutaj odnieść w inny sposób, bo rzeczywiście tak ten mecz wyglądał. To był bardzo dobry mecz. Jeśli o nas chodzi, to prawdopodobnie nasz najlepszy mecz. Bardzo ważny aspekt taki, że obie połowy na bardzo wysokim poziomie. Cieszę się z realizacji zadań taktycznych, ale dalej mamy swoje miejsce w tabeli. Chcemy patrzeć jak najwyżej, ale bądźmy świadomi tego, że jeszcze nic się nie skończyło. Jeszcze dziewięć spotkań do końca i będziemy robili swoje na miarę możliwości. Nie patrzę w tabelę. Ona jest ważna w 34 kolejce. Jeśli w głowie nam się zawróci, to może być szybki moment, żeby nie szło nam tak jak trzeba. Interesuje nas teraz Arka i nic więcej.

Trener Plewnia został zapytany o to, co powiedział zawodnikom w przerwie, gdy po dobrej pierwszej połowie, ostatecznie schodzili na przerwę przegrywając 0:1? Szkoleniowiec odpowiedział: - Powiedzieliśmy sobie, że wydarzył się jeden wypadek. Jeśli coś się dzieje raz, a to rzeczywiście miało miejsce jeden raz w 45 minucie, to trudno to postrzegać jako tendencję, tylko to był wielki przypadek. Powiedzieliśmy sobie zatem, że jeśli utrzymamy sposób grania i wierzymy, że jesteśmy w stanie to zrobić i tak się też stało, to będzie dobry mecz. Oczywiście zawsze można sobie powiedzieć różne rzeczy, a najlepsze mowy są wtedy jak się wygrywa i wtedy wszystko jest ważne, co się powiedziało. Byliśmy świadomi tego, że gramy naprawdę dobre zawody. I teraz kwestia była tego czy będziemy w stanie utrzymać to wszystko. I tak też się stało. To sobie powiedzieliśmy razem. Tam nie było żadnego nie wiadomo jakiego hałasu, bo trudno robić jakiś raban w szatni, jeżeli drużyna naprawdę dobrze funkcjonuje. Świetna była odpowiedź, bo trzy, cztery minuty po wznowieniu gry udaje nam się zdobyć gola i tak naprawdę to, co Wisła zdobyła, czyli tę przewagę mentalną przez chwileczkę, to zniknęło. Bo to nie była żadna przewaga. To był moment, gdy graliśmy w dziesiątkę i doprowadziliśmy do jednej groźnej sytuacji. To było kluczem do tego wszystkiego. Budujemy się z każdym meczem. Myślę, że pierwsza połowa w Tychach już była niezła i to był już prognostyk, że jeśli utrzymamy pewne rzeczy, to i z Wisłą będzie to dobrze wyglądało.

Dopytywany czy nie ma niedosytu, bo wynik mógł być wyższy, trener Chrobrego dodał: - Cieszę się przede wszystkim z tego, że zaczynamy stwarzać sytuacje. Bo jak zaczynaliśmy współpracę, to mieliśmy pół sytuacji na mecz. Dzisiaj mamy tych sytuacji cztery, pięć, sześć. I to jest bardzo ważny element, ponieważ jeśli gra się w ten sposób i ma się w meczach koło czterech, pięciu sytuacji, to statystyka każe mówić, że prędzej czy później te sytuacje się wykorzystuje. Oczywiście, można było zamknąć wcześniej ten mecz na 4:1. O ile dobrze pamiętam wychodziliśmy dwóch na jednego, trzy na dwa. Jeszcze uważam, że kilka ataków szybkich mogliśmy troszeczkę spokojniej rozegrać i przez to, że Wisła grała już bardzo wysoko i siedziała na nas, bardzo mocno ryzykowała, stąd było mnóstwo przestrzeni za ich plecami. Jestem jednak tak euforystycznie nastawiony po tym meczu, że na pewno nie będę narzekał, że tylko trzy bramki strzeliliśmy.

Trener Plewnia dodał też: - Znam mecze, gdy przeciwnicy posiadali 89 procent piłkę, mieli 26 sytuacji, a później się kończyło 0:1. Piłka nożna jest brutalna. Ja się cieszę z tego wyniku, szanuję go. Oczywiście, może być tak, że jeden wrzut z autu sprawi, że się skończy 3:3, ale tak jak powiedziałem - nad tym pracujemy. Jak przypominam sobie mecze na Wiśle Kraków i z Arką Gdynia z poprzedniej rundy, to musimy sobie przyznać szczerze, że oddaliśmy jeden strzał z Arką i wygraliśmy mecz. Na Wiśle też tego dużo nie było. Dzisiaj zupełnie inaczej wyglądają te nasze mecze i to pokazuje, że ta praca przynosi efekt. Z tego jesteśmy zadowoleni, będąc świadomymi, że jeszcze nieraz nie uda nam się tego wykonać, ale dzisiaj na pewno, przed Świętami nie będziemy rozpaczać z tego powodu.

O rzucie karnym Piotr Plewnia powiedział: - Z mojej perspektywy przede wszystkim obrońca grał do bramkarza. Czasami interpretacja sędziów bywa różna, ale jeśli zagrywał obrońca, to bardzo mocno optowaliśmy za swoją wizją tej sytuacji. Skończyło się tak, jak przewidywaliśmy.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Albert Rude: Nie podołaliśmy. Dlaczego? Będziemy to analizować - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24