Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Za mało było piłki w piłce…

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Nie był zadowolony po meczu Lechia Gdańsk - Wisła Kraków trener tej ostatniej Radosław Sobolewski. Po remisie 0:0 nieco mniej krytyczny był natomiast szkoleniowiec gdańszczan Szymon Grabowski.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Trener Wisły Kraków Radosław Sobolewski powiedział: - Po tym meczu to będzie bardzo krótko. Typowy mecz I ligi. Naprawdę bardzo - a mówię to pierwszy raz na konferencji - mało było piłki w piłce. Tylko walka i ten wynik odzwierciedla to wszystko, co działo się podczas spotkania.

Dopytywany jak traktuje punkt zdobyty w starciu z Lechią, odpowiedział: - Jak podchodzę do tego punktu? Doliczając mecz w Pucharze Polski to jest trzeci kolejny mecz, w którym nie straciliśmy bramki. To na pewno mnie bardzo mocno cieszy. Powiedziałem, że to był mecz walki, ale takiej naprawdę mądrej walki. Czasami jak trzeba było się pobronić trochę niżej, to robiliśmy to w sposób umiejętny. Na pewno zero po stronie strat cieszy, ale martwi to, co jest po stronie strzelonych bramek, a nie stworzyliśmy - tak jak mówiłem na wstępie - zbyt wielu sytuacji. Dwa zespoły się „sklinczowały” i widowisko tak naprawdę nie stało na wysokim poziomie.

Tym razem trener Wisły nie chciał się zgodzić z tezą, że jego zespół miał problemy z wykończeniem akcji. Ocenił to bardziej surowo: - Nie, nie… Z ostatnią tercją nie mieliśmy problemu, bo za dużo w niej nie byliśmy. To już wcześniej w fazie budowania był problem. Oba zespoły miały z tym zresztą niesamowity problem. Powiem też trochę o osobistym odczuciu. Mnie ten mecz się nie podobał. Z perspektywy gry i jakbym chciał, żeby ta gra wyglądała.

Zapytany o przyczyny nieobecności w kadrze meczowej takich zawodników jak Dawid Szot czy Dawid Olejarka, trener Wisły powiedział: - Jeszcze Bashy nie było. Byli inni zawodnicy. Taką mieliśmy strategię na ten cały tydzień. Tak jak mówiliśmy, dość intensywny, dość krótki. Po Pucharze Polski musieliśmy „zrotować” zespół. Nieobecności były spowodowane tym, że był ktoś inny w kadrze meczowej.

Wisła ostatnio nie strzela dużo bramek. Wyjątkiem był mecz w Pucharze Polski z Polonią Warszawa, wygrany 3:0, ale i tutaj trener „Białej Gwiazdy” patrzy krytycznie, bo mówi: - Gra w Pucharze Polski była bardzo podobna, tylko zespół przeciwny grał bardzo długo w dziesięciu. Też stwarzaliśmy sytuacje, ale do pewnego momentu nie udawało nam się ich wykorzystać, ale jak wpadają gole, to dla nas seryjnie. Dlatego ten wynik był wyższy. Ten mecz, to tak jak powiedziałem, chyba podczas tego jak prowadzę Wisłę Kraków, chyba pierwszy raz mi się zdarzył, żeby tak było mało piłki w piłce. Co do poprzednich meczów, to się zgadzam. Mamy niesamowity problem ze skutecznością. Proszę natomiast tego nie łączyć z budowaniem akcji, ze stwarzaniem jakościowo naprawdę bardzo dobrych sytuacji, bo tak jak zawsze mówię, wszystkie wskaźniki mówiące o atakowaniu w Wiśle są na najwyższym poziomie. Jest tylko kwestia wykorzystania z zimną krwią tych sytuacji, które mamy.

Jeden z dziennikarzy dopytywał, czy trener Sobolewski będzie organizował więcej treningów strzeleckich. Ten odparł: - Nie mam swojego kajetu. Gdybym miał powiedzieć, ile czasu poświęcamy na ten element… Cały czas, można powiedzieć, chcemy rozwijać chłopaków pod tym względem. Cały czas sobie mówimy po dobrym wyniku, że to może już ten mecz, może już teraz pojawi się swoboda. A później zawsze coś się „przycina”. Poświęcamy bardzo dużo czasu w jednostkach treningowych na finalizację. Będziemy natomiast musieli cały czas rozwijać to u piłkarzy.

Szymon Grabowski: Nie cieszymy się z tego punktu, ale go szanujemy

Trener Lechii Szymon Grabowski powiedział natomiast po końcowym gwizdku: - Przede wszystkim duże podziękowania dla publiczności, dla naszych kibiców za wsparcie od pierwszej do ostatniej minuty. To dla nas bardzo ważne, że mogliśmy zagrać w takich warunkach. Na pewno nie cieszymy się z tego punktu. Szanujemy go, ale myślę, że podchodzimy z takim delikatnym niedosytem, jeśli chodzi o to, co zaprezentowaliśmy w trzeciej tercji. Zarówno w pierwszej jak i w drugiej połowie w moim odczuciu powinniśmy w większości sytuacji przynajmniej dać się wykazać bramkarzowi gości, a tego nie robiliśmy. W pierwszej połowie mieliśmy strzał niecelny Camilo Meny czy „główka” Maksyma Chłania po fajnym dośrodkowaniu Camilo. W drugiej połowie uderzenie z rzutu wolnego Iwana niecelne. Czy nawet ta 95 minuta, kiedy też powinniśmy pewnie lepiej „pocelować” przy uderzeniu Dominika Piły. Też może jeszcze większa cierpliwość w ataku trzeciej strefy Maksa w momencie, kiedy strzelił bramkę, a jednak okazało się, że był spalony. Dlatego myślę, że to jest taki niedosyt, że nie daliśmy sobie szansy na troszeczkę więcej emocji i nie zdobyliśmy minimum jednej bramki. Co do samego spotkania myślę, że jedna i druga drużyna podeszły do siebie z dużym respektem, dużym szacunkiem. Na pewno żadna nie chciała przegrać. Wręcz przeciwnie, myślę, że na plus zarówno z jednej jak i drugiej strony były zachowania w defensywie. Czy zachowania po stracie piłki, bo myślę, że tutaj lekcje zarówno z jednej, jak i z drugiej strony zostały odrobione na tyle dobrze, że nie doczekaliśmy się bramek.

W końcówce meczu żółtą kartkę otrzymał Iwan Żelizko. To kartka, która eliminuje tego zawodnika z derbów z Arką Gdynia. Żółtą kartkę w tym meczu dostał też m.in. Tomasz Neugebauer i on też z Arką nie zagra. Grabowski na ten temat mówi: - Nie chcecie wiedzieć, co sobie pomyślałem, ale pewnie to samo, co kibice Lechii, którzy zdawali sobie sprawę z tego, czym będzie skutkowało to upomnienie. Ale nie zostajemy bez środka. Myślę, że są zawodnicy, którzy godnie zastąpią tę dwójkę. Szczególnie w tak ważnym spotkaniu.

Poproszony o odniesienie się do słów Radosława Sobolewskiego, że w tym meczu było za mało piłki w piłce, Grabowski mówi: - Nie, nie powiem, że to było złe spotkanie, czy było mało piłki w piłce. Czasami tak spotkania po prostu wyglądają jeśli chodzi o moją drużynę, bo na niej chcę się skupiać. Myślę, że mieliśmy naprawdę dobre momenty, dobre fragmenty. Myślę, że taki najlepszy moment był pewnie między 50 a 65 minutą, jeśli dobrze teraz kojarzę, kiedy z tej z gry było w naszym wykonaniu troszeczkę więcej. Gdy strzeliliśmy tę bramkę. Niestety, po spalonym. Ale też - tak jak wspomniałem - obie drużyny darzyły się takim szacunkiem, że zdawaliśmy sobie sprawę, że pozostawienie odrobiny miejsca przeciwnikowi może skutkować wyjściem na czystą pozycję i w konsekwencji może być z tego stracona bramka. Ja bym do końca tak nie narzekał na to spotkanie, mimo że 0:0 i te odczucia mogą nie być najlepsze, to jednak tutaj tych pozytywów znalazłbym troszeczkę więcej.

Kolejny dziennikarz wrócił do tematu kartki dla Żelizki i zapytał trenera Lechii czy ten nie popełnił błędu, bo nie zmienił wcześniej tego zawodnika. Grabowski się z tym nie zgodził: - Nie, nie uważam tak. Nic nie wskazywało na to, że powinniśmy dokonać roszady. Wskazywało to u Tomka Neugebauera, gdzie w drugiej połowie według mnie faul powinien być w drugą stronę, ale sędzia odgwizdał dla przeciwnika. I to mogło się skończyć drugą żółtą kartką, w konsekwencji czerwoną. Jeśli chodzi o Iwana, to tutaj nic, nie było czegoś takiego, że można się było spodziewać, że za moment coś się stanie. Tutaj akurat z tą tezą bym się nie zgodził.

Kolejny z dziennikarzy dopytywał trenera Lechii czy ta nie miała za dużo respektu dla Wisły oraz czy pomysłem na drygą połowę była gra lewym krzydłem? Grabowski odpowiedział: - Jeśli chodzi o drugie pytanie to tak. Nie tylko na drugą połowę, ale i na całe spotkanie było takie założenie, że w momentach gdy przeciwnik chciał nas zamknąć na jednej ze stron, chcieliśmy szybko zmieniać, przenosić ciężar gry na drugą stronę i tak zawiązywać akcje ofensywne. Akurat tak się złożyło, że w tej drugiej połowie akurat kilka akcji tamtą stroną zrobił Maks, ale bardzo fajnie go wspierał Miłosz Kałahur. Bo jeszcze tutaj dołożyłbym uderzenie z dystansu Maska Chłania, gdy bramkarz też interweniował. To była chyba taka jedna z nielicznych interwencji. Co do tego, że my byliśmy rozpędzeni, to myślę, że my byliśmy i jesteśmy cały czas na tym samym poziomie. A to, że Wisła może ostatnio nie punktowała, to ci, którzy dobrze śledzą tę drużynę i tę ligę, to wiedzą, że w jakimkolwiek momencie by ten zespół nie był, to jest cały czas bardzo groźny. I myślę, że szacunek, który mieliśmy do przeciwnika, zupełnie by się nie zmienił, gdyby te wyniki się odmieniły. Tutaj w każdym innym momencie podeszlibyśmy do tego przeciwnika tak samo.

Jak Lechia wykorzysta przerwę na mecze reprezentacji? Jej szkoleniowiec mówi o tym: - W tym momencie przede wszystkim musimy odpocząć, ale my jako sztab stoimy przed dogłębną analizą przeciwnika, ale też dogłębną analizą tego, co my będziemy chcieli robić i jak prezentować się przeciwko Arce. Bo tutaj rzeczywiście te wspomniane absencje, które czekają na „Igiego” i Iwana komplikują nam troszeczkę sprawę. Te dwa tygodnie poświęcimy więc na pewno na wkomponowanie pomysłu, który będziemy chcieli realizować w Gdyni. Ale myślę, że tak jak poprzednie okienka reprezentacyjne wykorzystamy na tyle dobrze, że ten ostatni etap w tym roku, jeśli chodzi o rozgrywki ligowe, będzie równie dobry jak poprzednie.

Na pomeczowej konferencji padło też pytanie o Conrado i Luisa Fernandeza czy jest jakimkolwiek szansa, żeby oni zagrali w derbach z Arką? Trener Lechii błyskawicznie zamknął temat mówiąc: - Nie, nie. Ci zawodnicy są wyłączeni do końca roku. I miejmy nadzieję, że tylko do końca roku. Na tych zawodników na pewno liczyć nie będziemy mogli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Radosław Sobolewski: Za mało było piłki w piłce… - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24