Termalica ma w tym roku spory problem z beniaminkami. To właśnie w starciach z nimi można szukać u _Słoników _największych rezerw punktowych. Dzisiejsze spotkanie z chimeryczną Wisłą Płock potwierdziło tę tezę. Nafciarze zagrali bardzo dojrzale, odpowiedzialnie i w pełni zasłużenie wyjechali z podtarnowskiej wsi z kompletem punktów.
Obydwie drużyny rozpoczęły spotkanie z animuszem i oglądaliśmy bardzo ciekawą wymianę ciosów. Jako pierwsi zaatakowali płocczanie, ale uderzenie Dziedzica w krótki róg nie sprawiło większych kłopotów Nowakowi. Odpowiedź niecieczan była natychmiastowa. Kujawa skorzystał z precyzyjnej centry Kiełba, zastygł przez chwilę w powietrzu i oddał bardzo precyzyjny strzał głową. Kiełpin fantastyczna robinsonadą koniuszkami palców wypchnął piłkę poza linię końcową. Po chwili Termalica znów solidnie postraszyła golkipera Nafciarzy. Kiełb wbiegł dynamicznie w pole karne i strzelił w kierunku dalszego słupka, ale po raz drugi o niepowodzeniu próby piłkarza gospodarzy zadecydował ponadprzeciętny refleks byłego bramkarza Polonii Bytom.
Później piłkarze zredukowali szybkość działań jakby zjechali z drogi ekspresowej do miejskiej zabudowy. Ataki gospodarzy nie posiadały elementu zaskoczenia, brakowało wizjonerskich podań i nagłych zmian tempa rozgrywania akcji. Realizacja schematów również szwankowała. Wszechobecna niedokładność gospodarzy i mądra gra płocczan w defensywie przeszkadzały podopiecznym Dusana Radolsky'ego w tworzeniu kolejnych bramkowych okazji. Nieporadność niecieczan zachęciła Wisłę do odważniejszych ataków. W 34. minucie Dziedzic najlepiej zachował się w podbramkowym kotle i sprytną główką dał prowadzenie przyjezdnym. Termalica próbowała odgryźć się próbami z dystansu, ale raziła ślepymi nabojami.
Druga część meczu idealnie pokazuje, że Wisła Płock to beniaminek tylko z nazwy. Posiadająca w swoich szeregach wielu doświadczonych piłkarzy drużyna gości wzorowo kasowała niemal wszystkie ofensywne harce Słoników. Magdoń, Burkhardt i Dziedzic świetnie spisywali się jako liderzy poszczególnych formacji. Z tak dysponowanym kręgosłupem płocczan nie potrafili sobie poradzić piłkarze Dusana Radolsky’ego, którzy mimo cierpliwych prób nie stworzyli sobie po zmianie stron żadnej dogodnej okazji. Dość powiedzieć, że najważniejszym akordem drugiej połowy była bomba wprowadzonego Piotra Wlazło, która ostemplowała słupek bramki Nowaka. Końcowy gwizdek sędziego spotkał się w powietrzu z triumfalnym krzykiem Nafciarzy. Wisła po dwóch porażkach z rzędu znów pokazała, że jest prawdziwym postrachem faworytów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?