- Czwarty mecz w tym sezonie ŁKS na własnym boisku i pierwszy bez zwycięstwa. Co zadecydowało o tym, że mimo gry prawie siedemdziesiąt minut w przewadze, nie potrafiliście odnieść zwycięstwa?
- Z doświadczenia wiem, że lepiej gra się jedenastu na jedenastu niż jedenastu na dziesięciu. Flota po czerwonej kartce cofnęła się i dobrze się broniła, więc nie daliśmy rady jej pokonać.
- Czy widział pan dokładnie, co zaszło w momencie, gdy Nwaogu dostał czerwoną kartkę?
- Nie, nie widziałem tego. Do tej pory nie wiem, o co tam chodziło.
- Czy przed meczem było ustalone, kto ma strzelać rzuty karne, czy rzeczywiście Adrian Świątek było do tego wyznaczony, czy może dopiero tuż przed karnym zadecydowaliście, kto ma go strzelać?
- Byli wyznaczeni zawodnicy, ale akurat ten, kto wziął piłkę, ten strzelał. I tak niestety wyszło, że nie wykorzystaliśmy rzutu karnego.
- Można powiedzieć, że szczęście ŁKS „wyszło na zero”. W poprzednim meczu u siebie Bogusław Wyparło obronił rzut karny w ostatniej minucie, a dzisiaj to ŁKS nie wykorzystał „jedenastki”
- No cóż, czasami tak wychodzi.
- Do tej pory u siebie wygrywaliście, a na wyjazdach zazwyczaj przegrywaliście. Mówiąc pół żartem pół serio, czy w związku z tym, że dzisiaj w Łodzi padł remis, kibice mogą mieć gwarancję, że przywieziecie jakieś punkty z Nowego Sącza?
- Zawsze staramy się walczyć o zwycięstwo, ale nie zawsze to wychodzi. Jesteśmy świeżym zespołem. Ja też jestem nowym zawodnikiem w drużynie. Gdy się ze sobą zgramy, na pewno będzie lepiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?