Wolski: Od początku wiedziałem, że poradzę sobie w Legii (część 2)

Tomasz Dębek
Rafał Wolski ostatnio jest jedną z najjaśniejszych postaci w Legii
Rafał Wolski ostatnio jest jedną z najjaśniejszych postaci w Legii Bartek Syta/Polskapresse
- Nie zanosi się na to, żebym w najbliższym czasie opuścił Legię. Chcę jeszcze trochę pograć w Polsce, bo jak na razie nie mam wielu meczów na koncie. Moim zdaniem zbyt wczesny wyjazd na Zachód nie jest najlepszą drogą - mówi Rafał Wolski, pomocnik Legii Warszawa.

Gdybym rok temu powiedział, że będziesz ciągnął grę Legii, strzelał ważne gole i sadzał na ławkę piłkarzy pokroju Ismaela Blanco czy Nacho Novo, to pewnie byś nie uwierzył. Spodziewałeś się, że Twoja przygoda z piłką tak szybko nabierze rozpędu?
Chyba nikt nie spodziewał się, że będę tak często grał w pierwszym składzie. Ale ja od początku wierzyłem w swoje umiejętności i wiedziałem, że sobie w Legii poradzę. Koledzy w szatni radzili mi, żebym podchodził do tego spokojnie, nie załamywał się pierwszymi niepowodzeniami. Mówili, że na pewno dostanę kolejną szansę gry. Tak właśnie było i chyba tę szansę wykorzystałem.

W Legii zadebiutowałeś niemal dokładnie rok temu. Jak zmieniło się Twoje życie od tego czasu? Fanki zaczepiają Cię na ulicy, proszą o zdjęcie czy autograf?
Ludzie nie rozpoznają mnie na ulicy. Bardzo mnie to zresztą cieszy. Mogę sobie spokojnie maszerować po Warszawie i nikt mnie nie niepokoi. Moje życie też chyba się nie zmieniło. Nadal jestem spokojnym człowiekiem. Poza tym mam dziewczynę, więc żadnych fanek nie potrzebuję. (śmiech)

Dzięki Twojej dobrej grze rosną oczekiwania kibiców, a co za tym idzie, presja. Nie boisz się, że po jakimś nieudanym meczu spadnie na Ciebie fala krytyki?
Każdy piłkarz musi być przygotowany na to, że kiedy zagra słabiej, media i kibice zaczną się zastanawiać, czy mu przypadkiem nie odbiła sodówka albo nie spoczął na laurach. To chyba normalne. Nasza rola jest taka, żeby pokazać, że jesteśmy profesjonalistami. Nawet kiedy czasem zdarzy się gorszy występ. Ale chyba nie ma na świecie piłkarza, któremu nie przytrafiają się gorsze momenty.

Czytasz gazety i komentarze w internecie, czy nie przejmujesz się tym, co media piszą o Twojej grze?
Nie kupuję gazet. Nie chce mi się rano wstawać do kiosku. (śmiech) Czasem zdarza mi się przeczytać coś na mój temat w internecie, ale nie mogę powiedzieć, że śledzę to na bieżąco.

Sprawiasz wrażenie człowieka twardo stąpającego po ziemi. Nie grożą Ci chyba przygody, jakie miewali Twoi starsi koledzy. Wycieczka na Wiertniczą to chyba nie w Twoim stylu?
Nie, jestem raczej spokojny i tego typu wypady mi nie grożą. Nigdy nie chciałem być bohaterem jakiegoś skandalu. Wolę, żeby mówiono o mnie tylko pozytywnie.

Jacek Magiera trzyma młodych piłkarzy krótko?
Czasem rozmawiamy, myślę, że wywiera to na nas pozytywny wpływ. Pozostajemy pod jego opieką, ale nie można wiecznie komuś powtarzać, że ma skupiać się na treningu i nad sobą pracować. Jesteśmy dorośli, gramy w pierwszej drużynie i każdy z nas powinien wiedzieć, co może robić, a czego nie.

Podobno Magiera mówi o Tobie "Żeby mu się chciało tak, jak mu się nie chce". Jest w tym trochę prawdy?
(śmiech) Zgadza się, koledzy mówią czasem, że jestem leniem i się obijam. A czy to prawdziwa opinia? Każdy ma swoje chwile słabości, czasem chęci do treningu nie są takie, jak być powinny. To chyba nic nadzwyczajnego, każdy może być zmęczony. Mnie też się takie sytuacje zdarzają, ale raczej chce mi się pracować nad sobą. Cieszę się, że mogę grać w piłkę, sprawia mi to dużo radości i chciałbym to robić jak najdłużej.

Pochodzisz z bardzo usportowionej rodziny. Twój tata jest trenerem, młodszy brat trafił niedawno do Legii [gra w Młodej Ekstraklasie - red.], a starszy występuje w drużynie studenckiej. Siostra też gra, w piłkę ręczną i nożną. Chyba musiałeś zostać piłkarzem?
Tata był moim pierwszym trenerem, to z nim spędzałem najwięcej czasu. Trenowałem wspólnie z bratem, tata nauczył nas podstaw futbolu. Zawsze ciągnęło mnie do piłki, więc chyba faktycznie nie miałem innego wyjścia, musiałem być piłkarzem.

Wierzysz, że wkrótce w Legii zagra dwóch Wolskich?
Marzę o tym, żeby zagrać z Pawłem w jednej drużynie na stadionie Legii. To byłoby naprawdę wielkie przeżycie. Liczę na to, że w niedalekiej przyszłości moje marzenie się spełni.

Chyba że wcześniej zmienisz klub. Ostatnio głośno było o transferze do Romy. Jak do tego podchodzisz? Chciałbyś szybko przejść do silniejszego zespołu?
Nie zanosi się na to, żebym w najbliższym czasie opuścił Legię. Chcę jeszcze trochę pograć w Polsce, bo jak na razie nie mam wielu meczów na koncie. Moim zdaniem zbyt wczesny wyjazd na Zachód nie jest najlepszą drogą. Nie twierdzę, że bym sobie nie poradził, ale tak czy inaczej na razie nie chcę odchodzić. Skupiam się na najbliższych meczach, a transferem nie zawracam sobie głowy. Tym będzie się zajmować mój menedżer, ja się od tego odcinam.

Myślałeś nad tym, w jakiej lidze chciałbyś grać, kiedy będziesz już gotowy na transfer?
Na pewno fajnie byłoby sprawdzić się w Bundeslidze, Serie A czy Primera Division. A wymarzony klub to dla mnie taki, w którym będę grał i rozwijał się piłkarsko. Te dwie sprawy są najważniejsze.

W Legii masz okazję trenować z Ljuboją i Novo - piłkarzami, którzy grali w bardzo silnych ligach i klubach. Są chętni do pomocy, udzielania rad?
Z Nacho ciężko mi się porozumieć ze względu na barierę językową. Musimy się dogadywać językiem piłkarskim. Za to Danijel już dużo już rozumie po polsku, sporo podpowiada, od niego na pewno można się wiele nauczyć.

Nosisz jeszcze sprzęt za starszymi kolegami?
Tak, cały czas jestem prawie najmłodszy w drużynie. Ostatnio doszli młodsi ode mnie Olek Jagiełło i Bartek Żurek, ale razem nosimy piłki i wykonujemy inne zaszczytne prace. (śmiech)

Co jest dla Ciebie trudniejsze, dryblowanie na boisku czy jazda samochodem po warszawskich ulicach?
Z piłką przy nodze nie mam chyba problemów, za to mój pierwszy raz za kółkiem był ciekawy. Prawie wjechałem w płot, nie bardzo wiedziałem, co mam robić i co jest od czego. Były małe problemy, ale prawo jazdy już mam, więc jakoś sobie radzę.

W życiu jesteś spokojny, a na boisku dzielisz i rządzisz. Z tego biorą się porównania do Kazimierza Deyny. Chyba jeszcze trochę na wyrost?
Nie wiem, jaki na co dzień był Deyna, ale piłkarzem był świetnym. Jego grę można oglądać godzinami, to prawdziwy wzór do naśladowania. Na porównania z nim na pewno muszę jeszcze sobie zasłużyć. Chciałbym jednak, żeby po moich dobrych występach ktoś kiedyś mógł tak powiedzieć.

Myślisz o powołaniu na Euro?
Nie zawracam sobie tym głowy. Skupiam się na meczach ligowych. Jeśli w Legii będę grał dobrze i systematycznie, może to skutkować powołaniami. Na Euro czy później, to już będzie zależało od selekcjonera. Ale oczywiście, jeśli znajdę się w kadrze na mistrzostwa Europy, będę bardzo szczęśliwy.

Polska The Times

Przeczytaj także pierwszą część wywiadu:
Wolski: Polonia przeszkadzała, zamiast grać w piłkę

Kibice! Kobiety i mężczyźni, młodsi i starsi: łączcie się, chwytajcie za kamerę i nagrajcie, jak dopingujecie. Nagrody w nowym konkursie CalaPolskaKibicuje.pl czekają!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24