Wynik mógłby wskazywać na to, że trzy punkty przyszły lekko, łatwo i przyjemnie. Nic bardziej mylnego.
Co prawda pierwszą dobrą sytuację w tym spotkaniu wypracowali sobie gospodarze(niezłe wejście w pole karne i niecelny strzał Szymona Maziarza), ale później to przyjezdni przejęli inicjatywę. Jarota zdecydowanie opanowała środek pola, co było dość niespodziewane, biorąc pod uwagę jej pozycję w tabeli. Jarocinianie starali się uderzać przede wszystkim dystansu. Swych sił próbowali: Czabański oraz Oczkowski. Raz nawet goście wychodzili trójką na samego tylko Witana i jedynie złe rozegranie spowodowało, że na tablicy wyników było wciąż 0:0. Zawisza decydował się głównie na posyłanie krzyżowych piłek w kierunku Pawła Kanika, ale futbolówka na śliskiej nawierzchni często uciekała zawodnikowi miejscowych. Kiedy wskazywało na to, że do przerwy nie padną bramki, w ostatniej minucie pierwszej części gry Niebiesko - Czarni wykonywali rzut rożny. Krótkie rozegranie, piłka zostaje posłana w pole karne, a tam kapitalnie w powietrze wychodzi Maciej Dąbrowski, który głową posyła piłkę w samo okienko bramki Dariusza Brzostowskiego. Tak więc do przerwy, wbrew boiskowej rzeczywistości, prowadzili gospodarze.
W drugiej części obraz meczu nie uległ zmianie. Gra Zawiszy pełna było niedokładności. Goście chyba tylko przez brak doświadczenia i opanowania pod bramką nie zdołali wyrównać. Skoro Jarota nie wyrównała, wynik podwyższył Zawisza. W 79 minucie prawym skrzydłem kapitalnie urwał się Cezary Stefańczyk i fantastycznym uderzeniem przelobował byłego bramkarza m.in Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Od tego momentu Jarota wyraźnie siadła czego efektem była i trzecia stracona bramka. Kapitalne prostopadłe zagranie Ślifirczyka do Wójcickiego i napastnik Zawiszy po minięciu golkipera gości, ustala wynik spotkania.
- Jarota to najlepszy zespół jaki tu przyjechał, dlatego podwójnie cieszymy się z tego zwycięstwa -stwierdził po meczu rozradowany strzelec drugiej bramki, Cezary Stefańczyk. - Naprawdę potrafili grać w piłkę - wtórował mu Maciej Dąbrowski z którego zdrowiem nie wszystko jest jeszcze w porządku. - Nie trenowałem praktycznie cały tydzień, jedynie trochę truchtałem - powiedział środkowy obrońca Zawiszy. - To było trzecie zwycięstwo z rzędu, mam nadzieję, że w Żaganiu będzie czwarte - zakończył zawodnik, który strzelił gola w drugim kolejnym meczu.
Zawisza pierwszy raz w tym sezonie odniósł zwycięstwa w trzech kolejnych meczach i do prowadzącej Olimpii traci jedynie oczko. Nie można jednak nie zauważyć, że kolejny raz bardzo przeciętnie zagrał Wojciech Okińczyc i jego słaba forma może martwić trenera Murawskiego
Za tydzień bydgoszczanie zakończą rundę w Żaganiu. Natomiast Jarota podejmie u siebie Zagłębie Sosnowiec.
Warto zauważyć, że przed meczem odbyła się miła uroczystość uhonorowania zawodników, którzy w 1960 roku wywalczyli dla Zawiszy pierwszy w historii awans do ekstraklasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?