Żegnaj ekstraklaso?

Kuba Tarantowicz
ŁKS Łódź 1:4 Widzew Łódź
ŁKS Łódź 1:4 Widzew Łódź Krzysztof Szymczak, Jakub Pokora, Paweł Łacheta / Polskapresse
ŁKS w dwóch ostatnich meczach, obu u siebie, zdobył zaledwie 1 punkt. To oddala drużynę od awansu do ekstraklasy.

Dziś łodzianie tylko zremisowali z Podbeskidziem 2:2. Gospodarze przystępowali osłabieni. Na trybunach zasiedli kontuzjowani: Robert Łakomy, Damian Nawrocik, Robert Sierant i Damian Nawrocik oraz odsunięci od drużyny: Mariusz Mowlik i Paweł Drumlak. Niektórzy z dziennikarzy żartowali, że wystarczy jeszcze kilku z nich i można stworzyć całkiem mocną drużynę.

Mimo że w podstawowym składzie zabrakło tylu graczy, to ŁKS wydawał się być faworytem. Niespodziewanie, jednak pierwszą bramkę, już w 5. minucie, strzeliło Podbeskidzie. Jej autorem był Clemence Matawu. To trzecie trafienie zawodnika z Zimbabwe w tym sezonie. W 11. minucie był już remis, a w 18. ŁKS prowadził 2:1. Najpierw podanie Hajty na bramkę zamienił Kujawa. Łodzianie nie poprzestali na tym. Dalekie zagranie Hajty trafiło do Madejskiego, ten dośrodkował na głowę Gikiewicza. Napastnik ŁKS strzelił pod poprzeczkę, ale Zając wybił piłkę na rzut rożny. Z kornera dośrodkował Gevorgyan, a strzał oddał Piotr Świerczewski- znów piłkę odbił bramkarz Podbeskidzia. Tym razem, jednak z dobitką pospieszył Gieraga i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Radość młodego obrońcy była zrozumiała- pierwszy mecz w podstawowym składzie i od razu bramka.
W 27. minucie Gieraga mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce. W odpowiedzi, jeszcze przed przerwą silny strzał Kołodzieja trafił w słupek. Jak się później okazało, nie był to najlepsze w tym spotkaniu uderzenie tego zawodnika.

W 62. minucie sędzia podyktował rzut wolny dla Podbeskidzia. Do piłki podszedł Kołodziej i uderzeniem w róg bramki doprowadził do wyrównania. Do końca meczu ŁKS próbował atakować, ale robił to nerwowo i chaotycznie. Atmosfera wśród piłkarzy obu drużyn zrobiła się bardzo napięta. Efektem tego było kilka niepotrzebnych starć. W 80. minucie Rocki przytrzymywał Hajtę tak długo, aż obaj upadli na ziemię. Kapitan ŁKS zareagował bardzo ostro i sędzia ukarał obu piłkarzy żółtymi kartkami.
Mecz skończył podziałem punktów, a kibice ŁKS pożegnali swoich ulubieńców okrzykami: „Do roboty, do roboty!”.

Vahan Gevorgyan przyznał po meczu, że wcale nie dziwi się kibicom, ponieważ mają oni prawo oczekiwać lepszej gry. Artur Gieraga natomiast odniósł się do spraw czysto piłkarskich. Młody obrońca mówił na konferencji prasowej, że trener Wesołowski uczulał piłkarzy na Kołodzieja i jego silne strzały z dystansu, bądź rzutów wolnych. A sam Dariusz Kołodziej przyznał tylko, ze był to ciężki mecz, a wywalczony punkt jest bardzo cenny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24