W ostatniej, 38. kolejce Premier League, Liverpool podejmował na własnym stadionie Newcastle. Tracący 2 punkty do lidera, The Reds, potrzebowali zwycięstwa i potknięcia Manchesteru City, by zdobyć tytuł.
Wbrew przypuszczeniom, gospodarze nie rzucili się do ataku po pierwszym gwizdku. Po spokojnym kwadransie arbiter spotkania nie uznał kontrowersyjnej bramki Luisa Suareza.
Kilka minut później "dopełniło" się nieszczęście piłkarzy Brendana Rogersa. Prowadzenie drużynie Newcastle samobójczym trafieniem dał Martin Skrtel. To już czwarty "samobój" słowackiego defensora w tym sezonie.
Liverpool starał się jeszcze przed przerwą wyrównać stan rywalizacji, jednak nastawiony na defensywę zespół gości nie dopuścił do żadnej klarownej sytuacji i wynik do przerwy nie zmienił się.
Po zmianie stron obraz gry pozostał bez zmian. Gospodarze atakowali, ale piłkarze gości byli skoncentrowani i doskonale bronili.
Po godzinie gry nastąpił jednak przełom. Tak, jak kolejkę temu The Reds w jedenaście minut stracili 3 bramki i praktyczne szanse na mistrzostwo, tak dzisiaj Newcalstle w ciągu 180 sekund straciło 2 gole i piłkarza, napastnika Sholę Ameobiego ukaranego czerwoną kartką za niesportowe zachowanie.
Bramki Liverpoolu były bliźniaczo podobne. Po dośrodkowaniach z rzutów wolnych Stevena Gerrarda, Tima Krula pokonali głowami, najpierw Agger, a chwilę potem Sturridge.
Do końca meczu wynik się nie zmienił mimo niezłych sytuacji gospodarzy i kolejnego wykluczenia dla zawodnika Alana Pardew, Dummetta.
Manchester City również wygrał swój mecz i Liverpool musiał obejść się smakiem. The Reds mogą być jednak zadowoleni z zakończonego sezonu i przyszłorocznego startu w Lidze Mistrzów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
