Zwycięstwo Motoru po horrorze w Rzeszowie

Marcin Puka / Kurier Lubelski
Motor odniósł kolejne jednobramkowe zwycięstwo
Motor odniósł kolejne jednobramkowe zwycięstwo Karol Wiśniewski
Piłkarze Motoru Lublin znów mają powody do wielkiej radości. Podopieczni Modesta Boguszewskiego wygrali w Rzeszowie ze Stalą 1:0 i nadal są na wysokim, trzecim miejscu w drugoligowej tabeli. Nie przeszkodził im fakt, że mecz kończyli w dziewiątkę, a sędzia doliczył aż 10 minut do regulaminowego czasu gry.

Starcie w stolicy Podkarpacia było horrorem, zwycięskim dla żółto-biało-niebieskich. W 26. minucie objęli oni prowadzenie po kapitalnej akcji Igora Migalewskiego, po której Rafał Kycko dopełnił formalności. Lublinianie kontrolowali grę, mieli kilka okazji na podwyższenie wyniku, ale piłka drugi raz nie chciała wpaść do rzeszowskiej bramki. Miejscowi zagrażali Mateuszowi Oszustowi tylko po strzałach z dystansu i stałych fragmentach. Szczególnie groźnie było po takich próbach w wykonaniu Tomasza Margola.

Jak przewrotna może być piłka pokazała 62. minuta. Mateusz Oszust wypuścił piłkę po strzale Jakuba Góreckiego, ale zdołał ją jeszcze wybić zmierzającemu z dobitką Konradowi Macy. Zdaniem sędziego, bramkarz Motoru faulował przy tym napastnika Stali. Może i faktycznie przewinienie było, ale na pewno nie należała się za to czerwona kartka. Rozpoczęły się dyskusje z arbitrami, ale wiadomo było, że nie zmienią swojej decyzji. Całe zamieszanie trwało sześć minut.

W bramce Motoru pojawił się Kamil Styżej i jak się później okazało, został on jednym z bohaterów spotkania. Na pochwały zasłużyła cała drużyna gości, ale Styżej w znakomitym stylu wybronił jedenastkę egzekwowaną przez Wojciecha Reimana. - Wiem, że teraz niekwestionowanym numerem jeden w bramce jest Mateusz, ale będę starał się zastąpić go jak najlepiej - mówi Styżej. Ten sam zawodnik w 86. minucie popisał się efektowną paradą po strzale Margola. Piłka leciała w samo okienko bramki, ale Styżej zdołał ją przenieść nad poprzeczkę.

Wcześniej, za drugą żółtą kartkę z murawy musiał zejść Migalewski. Wiadomo było, że do końca meczu będzie nerwowo, a rzeszowianie rzucą się do huraganowych ataków. Jednak lublinianie pokazali klasę. Umiejętnie się przesuwali, broniąc dostępu do swojej bramki. Zostawili oni na boisku również dużo zdrowia i serca, za co należą się im pochwały. Mimo, że sędzia troszkę przesadził z doliczonymi minutami, Stal nie stworzyła sobie stuprocentowej okazji do strzelenia gola.

Lublinianie wspólnie z Okocimskim Brzesko jeszcze nie przegrali na obcym boisku. W środę Motor podejmie Garbarnię Kraków, a w sobotę zagra z Pogonią w Siedlcach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24