W tym spotkaniu było wszystko. Piękne bramki, zwroty akcji, zmarnowane kapitalne okazje, nieuznane bramki, niewykorzystane rzuty karne i dogrywka. Tak dobrego widowiska chyba nikt się nie spodziewał. Trener Marek Motyka, mając w perspektywie piątkowy ligowy mecz z krakowską Wisłą, chciał, by to spotkanie rozstrzygnęło się w regulaminowym czasie gry. Nie udało się.
Gospodarze wyszli na prowadzenie już w 10 minucie spotkania. Stańczyk wyszedł sam na sam, czekał za długo i wydawało się, że już po akcji, a ten tymczasem spokojnie kiwał obrońców i skierował piłkę do bramki.
W kolejnych minutach rosła przewaga gości. W 31 minucie Sobolewski dośrodkował z rzutu rożnego, Buśkiewicz urywał się obrońcą i mieliśmy remis. W końcówce pierwszej połowy znów fatalny błąd obrony Korony i Ziajka znów wyprowadził Dolcan na prowadzenie.
W drugiej połowie Korona w ciągu dwóch minut odwróciła losy spotkania. Najpierw Wilk w 65, a dwie minuty potem Kiełb, trafiali do bramki gospodarzy i po raz pierwszy w tym meczu to Dolcan musiał gonić wynik.
Wyrównać udało się na kwadrans przed końcem. Pięknym zwodem Małkowskiego zmylił Tataj i wpakował piłkę do pustej bramki. Gdy zanosiło się na dogrywkę Korona w 88 minucie stanęła przed kapitalną okazja do rozstrzygnięcia losów tego spotkania na swoją korzyść. Stawicki faulował Kala i mieliśmy rzut karny. Do piłki podszedł Kiełb i... trafił w poprzeczkę.
Decydująca dla losów spotkania okazała się 110 minuta. Kokon zagrał głową wzdłuż bramki, do Łatki, a ten - również głową - wpakował piłkę do bramki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?