Arka wygrała z liderem!

Michał Wieczorek
Tadas Labukas - kiedy strzela Arka wygrywa
Tadas Labukas - kiedy strzela Arka wygrywa Piotr Jarmułowicz (Ekstraklasa.net)
W ostatnim meczu tego weekendu w Ekstraklasie, Arka Gdynia pokonała lidera ligi Jagiellonię Białystok 1:0. Na osłodę drużynie Michała Probierza pozostaje fakt, że wciąż pozostają na 1. miejscu w tabeli.

Mecz na stadionie rugby nie mógł rozgrzać do czerwoności jego obserwatorów, przynajmniej do momentu otwarcia wyniku. Piłkarze Dariusza Pasieki postawili zasieki nie do przejścia dla gości i sami próbowali od czasu do czasu nękać Grzegorza Sandomierskiego.

Groźniej było po drugiej stronie boiska, ale kilka razy gospodarzy ratował sędzia, odgwizdując pozycje spalone podczas szybkich kontrataków Kamila Grockiego, czy Tomasza Kupisza. Przynajmniej w dwóch sytuacjach się pomylił. Podobnie jak w w 35. minucie, kiedy Ante Rozić brutalnie sfaulował Marcina Burkhardta, a Paweł Pskit pokazał Australijczykowi tylko żółtą kartkę. Jak się miało później okazać "co się odwlecze, to nie uciecze"...

Arka grała agresywnie, z determinacją i w drugiej połowie zrealizowała swój cel. Po błędzie Alexisa Norambueny, który źle wyprowadził piłkę spod lini końcowej i ładnej indywidualnej akcji Tadasa Labukasa gdynianie wyszli na prowadzenie. To był pierwszy stracony gol Jagi w tym sezonie na wyjeździe.
- Perfekcyjna robota nie tylko moja, ale drużyny - powiedział łamaną polszczyzną po meczu strzelec jedynego gola, w wywiadzie dla Canal+.

Bramka dodała skrzydeł piłkarzom gospodarzy. I mimo, że mecz musieli kończyć w "dziesiątkę" dali radę dowieźć korzystny dla siebie wynik do ostatniego gwizdka sędziego. W 77. minucie Ante Rozić zatrzymał ręką piłkę, z którą szarżował Grosicki i dostał drugą żółtą kartkę.

Jagiellonia miała szanse na wyrównanie, ale w ostatniej akcji meczu nie pomógł jej nawet fakt, że w pole karne przeciwnika pobiegł Sandomierski.

Trzy punkty, zupełnie zasłużenie, zostały w Gdyni. To było drugie w tym sezonie zwycięstwo Arki i zarazem pierwsza porażka Jagiellonii. Piłkarzom Probierza może o tyle łatwiej będzie przełknąć jej gorycz, że nadal pozostają na pierwszym miejscu w tabeli. A gospodarze przesunęli się w kierunku jej środka.
Po meczu, czemu trudno się dziwić, najszczęśliwszym człowiekiem na Narodowym Stadionie Rugby, był Tadas Labukas.

- Na to zwycięstwo pracowała cała drużyna, a mnie udało się po prostu strzelić bramkę, z czego oczywiście bardzo się cieszę. Chcieliśmy wygrać z liderem i z takim nastawieniem wyszliśmy na boisko. Nabiegaliśmy się, ale warto było, bo trzy punkty zostały w Gdyni - mówił skromnie Labukas.
Rzeczywiście gdynianie wybiegali to zwycięstwo, ale ważne jest i to, że pokazali dobrą grę, potwierdzając opinię trenera Pasieki, że w naszej lidze każdy może wygrać z każdym.

współpraca Janusz Woźniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24