Zespół Dusana Radolsky'ego w sześciu spotkaniach zaliczył jedno zwycięstwo (2:0 z Kolejarzem Stróże), trzy remisy oraz dwie porażki. Jak na drużynę, która od dwóch sezonów do ostatnich kolejek biła się o Ekstraklasę (pomijając już wszystkie teorie spiskowe) wynik na początku bieżących rozgrywek jest fatalny. A dochodzi jeszcze porażka z Lechem w Pucharze Polski 0:4. Ktoś powie: przecież to inna półka. Być może tak jest, jednak sytuacja jaką za chwilę przedstawię rzuca nieco inne światło na sprawę.
Ostatnia kolejka. Mecz Grudziądz - Termalica. Miejscowa Olimpia traci do przerwy dwie bramki i zawodnika! W 47. min czerwoną kartkę otrzymuje Rogalski. Wydaje się, że nic już nie grozi przyjezdnym, ale gospodarze po przerwie wbijają dwie bramki mimo straty zawodnika i mamy remis. I nie jest to pierwszy raz, gdy drużyna z Niecieczy wypuszcza po przerwie punkty. Czy zatem zawodnicy Termaliki są źle przygotowani do sezonu? Drugie połowy wyraźnie im nie leżą.
Już w pierwszej kolejce, gdy Słoniki mierzyły się z Energetykiem ROW Rybnik, zdarzyła się sensacja. Do przerwy po golu Cisse prowadzili goście. Zaraz po przerwie faworyci przebudzili się i wbili dwie bramki. Jednak w 67. minucie to beniaminek trafił do siatki i zespół Radolsky'ego zamiast trzech oczek na starcie, zgarnął tylko jedno. Jeszcze gorzej było w drugiej kolejce, gdy niecieczanie wyjechali do Ząbek. Mimo prowadzenia w pierwszej połowie, Dolcan w ciągu dwóch minut drugiej połowy (78,79) wbił dwie bramki i Termalica wrócił z wyjazdu z pustymi rękami.
Po lepszym meczu ze Stróżami (2-0 dla Termaliki) przychodzi spotkanie Pucharu Polski z Lechem. Do przerwy fenomenalna gra niecieczan, który walczą z Lechem jak równy z równym. W drugiej części gry Kolejorz wychodzi, dominuje i wbija Słonikom 4 gole. O ile sensacji nie było, o tyle po raz kolejny zadziwia wyraźny kontrast pomiędzy grą w wykonaniu Niecieczy w pierwszej i w drugiej połowie.
Następy mecz z Puszczą, czyli kolejnym beniaminkiem Termalika przegrywa do przerwy już 0:2 i traci zawodnika, który otrzymał czerwoną kartkę (kojarzycie sytuację z kilku akapitów powyżej?). Grudziądz w takiej sytuacji wbił Niecieczy dwie bramki, a Termalika nie była w stanie nawiązać walki z beniaminkiem.
Kolejny mecz, kolejny beniaminek. Na własnym stadionie Słoniki podejmują Chojniczankę. Kończy się 0:0, ale przez ostatnie 30 minut niecieczanie nie są w stanie praktycznie wyjść z własnej połowy. Nie tracą bramki, bo została wzmocniona defensywa (doświadczony Jarecki cofnięty do lewej obrony za młodego Kiełba, na środku powrót duetu Czerwiński-Pleva, zamiast marnego Sołdecki-Pielorz), jednak wciąż nie potrafią przejąć inicjatywy podczas drugiej części gry.
W obecnych rozgrywkach zespół Radolsky'ego zagrał tylko jedno równe spotkanie, to wygrane z Kolejarzem Stróże 2:0. Jak na siedem spotkań (6 liga + 1 puchar) to zdecydowanie za mało. W trzech z dotychczasowych meczów Słoniki były na prowadzeniu i dawały wyrwać sobie punkty z rąk. W sumie już 7 oczek. Problem jest więc wyraźny i póki co nie widać poprawy na lepsze.
Rozmawiając po którymś z ostatnich meczów w Niecieczy z byłym trenerem Termaliki, Kazimierzem Moskalem, który przyjechał w formie widza, powiedział: - Dajmy im czas, to ciągle za wcześnie, żeby oceniać pracę trenera. - Być może tak, jednak z póki co z każdym spotkaniem Termalika nabiera coraz więcej stylu: drużyny, która w drugich połowach wygląda jak bokser słaniający się na nogach po kilku rundach walki z Kliczką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?