Dlaczego Damian Bartyla odchodzi z Polonii Bytom?

Tomasz Kuczyński/Dziennik Zachodni
Damian Bartyla na trybunach podczas meczu Polonii z Ruchem w Chorzowie
Damian Bartyla na trybunach podczas meczu Polonii z Ruchem w Chorzowie Mikołaj Suchan / Polskapresse
Gdyby nie Damian Bartyla i ludzie, którzy wtedy mu pomagali, Polonia mogła w 2002 roku zniknąć ze sportowej mapy Polski. Bytomianie nie tylko się pozbierali, ale z czasem awansowali z III ligi aż do ekstraklasy.

Jednak nawet w elicie piłkarze musieli miesiącami czekać na wypłaty, zdarzało się, że strajkowali, a klub ze względu na archaiczny stadion tylko cudem dostawał licencje z PZPN (konieczne były nawet przenosiny do Chorzowa).

Polonia spadła w tym roku do I ligi i okazało się, że ma 12 mln złotych długu. Już przez cały poprzedni sezon jechała na pożyczkach, bo paradoksalnie, po zajęciu siódmego miejsca w lidze, wycofali się sponsorzy.

- Tak naprawdę powinniśmy wtedy sprzedać licencję lub wycofać drużynę z ekstraklasy. Spróbowaliśmy walczyć i... spadliśmy do I ligi - przyznał niedawno Bartyla, który po zmianach w zarządzie przestał być prezesem i został wiceprezesem ds. sportowych. Nieoczekiwanie złożył w piątek rezygnację, choć są tacy, którzy twierdzą, że nosił się z tą decyzją od dłuższego czasu.

- Dlaczego zrezygnowałem? Tego nie można wytłumaczyć w jednym zdaniu, ponieważ to skomplikowana sprawa - mówił nam wczoraj Bartyla, informując jednocześnie o planowanej konferencji prasowej w przyszłym tygodniu.

Podobno wiceprezes czekał ze swoją decyzją, aż miasto przekaże klubowi pieniądze z tytułu wykupu akcji. Współpraca z prezydentem Piotrem Kojem była trudna, ponieważ prezes Polonii stanął z nim w wyborcze szranki i minimalnie przegrał w drugiej turze. Choć obaj panowie oficjalnie temu zaprzeczają, widać było, że polityczny wątek przeszkadza w normalnych relacjach między klubem a miastem.

Za prezesa Bartyli nie brakowało buntów piłkarzy, jednak władze Polonii szybko pokazywały, kto tu rządzi, pozbywając się krnąbrnych osobników. Przekonali się o tym m.in. Grzegorz Jurczyk, Tomasz Owczarek, Janusz Wolański, czy Jakub Zabłocki.

- To nie jest klub, gdzie można zarobić, ale w ekstraklasie był świetnym miejscem, żeby się wypromować. Dlatego, że było tak ciężko, drużyna trzymała się razem i osiągała naprawdę dobre wyniki - przekonuje Michał Zieliński, który trafił do Polonii z Concordii Knurów, a teraz gra w Koronie Kielce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24