Mecz przypominał typowy polski film ostatnich lat. Akcji było mało i przeważała słaba gra („aktorska” również). Zdarzały się co prawda „momenty”, które dawały jednak dość słaby obraz.
Już po pierwszej akcji Flota powinna prowadzić. Wyborną sytuację zmarnował Charles Nwaogu, który z ośmiu metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Dolcan próbował odgrażać się przeciwnikowi, ale większość akcji była bardzo niedokładna. Brakowało ostatniego podania, głównie przy dośrodkowaniach z obu flanek. W 24. minucie goście znów powinni zdobyć gola. W bramce świetnie spisał się jednak Rafał Leszczyński.
Cztery minuty później Tataj został uprzedzony w polu karnym i jęk zawodu kibiców zmieszał się z... ciszą. Chwilę później Krzysztof Bodziony strzałem z kilkunastu metrów w samo okienko pokonał Rafała Leszczyńskiego i Flota wyszła na prowadzenie. Tuż przed przerwą Szymon Matuszek mógł doprowadzić do remisu, ale piłka po uderzeniu głową trafiła w poprzeczkę.
Druga połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy, ale bez przełożenia na zmianę niekorzystnego wyniku. Dolcan stwarzał zagrożenie szczególnie po rzutach wolnych. Strzały Bartosza Osolińskiego i Partyka Koziary były minimalnie niecelne, albo Grzegorz Kasprzik parował je na rzut rożny. Goście wyprowadzili kilka groźnie zapowiadających się kontr, których nie potrafili wykorzystać.
Po tym spotkaniu Flota (48 pkt). awansowała na czwartą pozycję w tabeli. Za nią jest Dolcan ze stratą dwóch "oczek".
W przyszłą sobotę zespół ze Świnoujścia jedzie do Poznania na mecz z Wartą, a ząbczanie już w środę zagrają w Bytomiu z przedostatnią w tabeli Polonią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?