Fortuna 1 Liga. Mateusz Bondarenko, obrońca Resovii: Po meczu powiedziałem, że trzeba jechać do szpitala, bo będzie źle...

Michał Czajka
Michał Czajka
Jeden z powietrznych pojedynków w meczu z GKS-em Tychy zakończył się dla Mateusza Bondarenki fatalną kontuzją. Choć zdarzyło się to na początku, zawodnik Resovii grał do końca tamtego spotkania
Jeden z powietrznych pojedynków w meczu z GKS-em Tychy zakończył się dla Mateusza Bondarenki fatalną kontuzją. Choć zdarzyło się to na początku, zawodnik Resovii grał do końca tamtego spotkania Michał Czajka
Pojedynek z GKS-em Tychy był udany dla Resovii (bo wygrany 2:0), ale nie będzie go mile na pewno wspominał obrońca rzeszowskiego zespołu Mateusz Bondarenko.

Już na początku tego spotkania zawodnik doznał, jak się później okazało, bardzo poważnej kontuzji - złamanie szczęki, kości jarzmowej zatokowej i zębodołu… Jednakże nie przeszkodziło mu to dokończyć tamtego meczu.

- Na boisku poszedłem mocno na piłkę; po czasie nawet wiem, że to nie była moja jakby strefa, bo mocno do przodu wyszedłem, ale tak już gram od małego, że jak widzę, iż mogę zaatakować piłkę, tym bardziej głową, to rzadko kiedy odpuszczam. Głowę wygrałem, lecz niestety zawodnik przeciwnej drużyny tyłem głowy uderzył we mnie rozpędzonego. Od razu po upadku czułem, że coś z zębami może być… bo wydawało się jakbym stracił połowę. Po wbiegnięciu fizjoterapeutów na boisko ci uspokoili mnie, że z zębami w porządku, lecz krwawię mocno, bo prawdopodobnie mam rozcięty polik od środka i wargę itp. Sędzia kazał opuścić boisko, bo takie są procedury, lecz ja wiedziałem, że to jest mecz, w którym nie popełnię błędu i będę mocnym punktem z tyłu. Wiadomo, że podczas meczu rzadko o tym myślałem choć pojawiały się momenty, gdy nagle ciekła krew z nosa. To znowu było efektem złamania kości zatokowej od wewnątrz. W przerwie jak trochę zeszło ciśnienie czułem, że to nie jest nic drobnego. Kontuzji mam dosyć mało w mojej przygodzie, a tutaj spodziewałem się, że to nie jest tylko zbicie bądź stłuczenie

– wspomina Mateusz Bondarenko.

Mimo wszystko Mateusz wyszedł na drugie 45 minut i do końca był pewnym punktem defensywy Resovii.

- Jestem obrońcą i myślę, że słynę z dobrej gry głową, więc narażony na takie rzeczy powiedzmy, że jestem bardzo często i niejednokrotnie zderzałem się głowami, lecz w tym wypadku było całkiem inaczej - nigdy tak nie miałem - przyznaje. - Po meczu od razu poszedłem do naszych fizjoterapeutów i przekazałem, że trzeba jechać do szpitala, bo będzie źle. Lekarze byli na stadionie, zbadali mnie i trafiłem do szpitala – opowiada.

Jak się okazało konieczny był skomplikowany zabieg, bo złamane były także kości zębodołu, które odpowiadają za zęby.

- Pierwsze noce były męczące, nie umiałem z tym swobodnie spać, miałem założone na zębach szyny, druty i gumki ściskające i przez to nie mogę ruszyć w ogóle szczęką. Po tej operacji dopiero teraz zaczynam jeść drobne rzeczy jak ryż itp. Do tego czasu dieta była tylko płynna. Było to bardzo męczące na początku. Przyzwyczaiłem się po kilku dniach, ale nie od razu. Teraz już po takim czasie nawet już nie liczyłem na to, że będę mógł jeść tak się przyzwyczaiłem do tych pokarmów pitnych ( zupa, białka, i inne tego typu). W tym miejscu dziękuję mojej rodzinie, babci, która świetnie się opiekowała i miałem wszystko pod ręką

– mówi nam piłkarz.

Mateusz Bondarenko na razie nie myśli o tym, kiedy będzie mógł ponownie pojawić się na boisku.

- Nie mam pojęcia, kiedy wrócę na boisko - zdrowie najważniejsze – przyznaje wprost. Jeszcze nie mogę biegać choć już myślę, że coraz bliżej… Powoli do przodu małymi krokami. Goi się dobrze i szybko; mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Chciałbym i zrobię wszystko, aby zagrać w tej rundzie, choć nic na siłę nie będzie robione. Ale wiem, że dam radę i będę jeszcze silniejszy po tym wszystkim. Stoczyłem już mnóstwo pojedynków główkowych odkąd gram w piłkę, nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, ale, jak to mówią, aby zostać dobrym obrońca trzeba swoje przejść – dodaje z uśmiechem.

Zawodnik jest również wdzięczny za wszystkie wiadomości, które dostał po tym zdarzeniu.

- Chciałbym podziękować wszystkim moim znajomym oraz wszystkim kibicom Resovii, którzy się do mnie odzywali - naprawdę zaskoczony byłem takim wsparciem. To mi też pokazało, że jest dla kogo wracać i pokazać że kolejna przeszkoda będzie pokonana – podsumowuje Mateusz Bondarenko.

Resovia zaprezentowała się słabo w ofensywie i przegrała z Chrobrym 0:1

Fortuna 1 Liga. Smutne popołudnie dla Resovii - Chrobry Głog...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Fortuna 1 Liga. Mateusz Bondarenko, obrońca Resovii: Po meczu powiedziałem, że trzeba jechać do szpitala, bo będzie źle... - Nowiny

Wróć na gol24.pl Gol 24