GieKSa powstała z kolan i znokautowała Bogdankę

Adrian Zawisło
GKS Katowice - GKS Bogdanka 4:2. Piotr Piechniak strzela na bramkę łęcznian
GKS Katowice - GKS Bogdanka 4:2. Piotr Piechniak strzela na bramkę łęcznian Arkadiusz Ławrywianiec / Polskapresse
GKS Katowice po prawdziwej batalii zwyciężył na własnym stadionie Bogdankę Łęczna aż 4:2. Bohaterem spotkania został Paweł Olkowski, który mecz zaczął na prawej obronie, a przez ostatni kwadrans kończył jako napastnik.

GKS Katowice 4:2 GKS Bogdanka - czytaj zapis naszej relacji na żywo prosto ze stadionu przy ulicy Bukowej

Szkoleniowiec GieKSy, Wojciech Stawowy nie mógł w tym spotkaniu skorzystać z aż 5 podstawowych zawodników m.in. z Tomasza Hołoty oraz Janusza Dziedzica. Od dłuższego czasu także niezdolny do gry jest kontuzjowany Michał Zielińskiego.

Dlatego w pomocy zagrać musiało aż 4 bocznych pomocników i trzeba przyznać, że ten manewr w końcowym rozrachunku się powiódł. "Pierońskie Hanysy" grały także bez nominalnego napastnika. Najpierw na tej pozycji grał Piotr Piechniak, a po przerwie także Bartosz Karwan. Drużyna z Łęcznej mogła wystąpić w swoim najsilniejszym składzie.

Pierwsze minuty spotkania należały do graczy ze śląska, gdzie szczególnie aktywna była lewa strona boiska. Brakowało jednak bądź to decydującego podania, bądź precyzji przy oddawaniu strzału. W 10. minucie "Duma Lubelszczyzny" doszła do głosu i od razu rozpoczęła z wysokiego pułapu. Po doskonałym podaniu Ricardinho na bramkę gospodarzy uderzył najlepszy w drużynie z Łęcznej - Miloseski. Nie dał on żadnych szans Gorczycy strzelając mocno w prawy róg bramki. W tej sytuacji ewidentnie zawinił kapitan trójkolorowych, Jacek Kowalczyk, który zagrał zdecydowanie zbyt pasywnie. Co kibice dali dobitnie do zrozumienia wykrzykując nazwisko, rezerwowego dzisiaj, Adriana Napierały.

Zaledwie sześć minut później mogło dojść do wyrównania, jednak z 5 metrów, głową nie trafił Bartosz Karwan. W odpowiedzi na tą zmarnowaną okazję, Łęczna widocznie także postanowiła wpisać się negatywnie w karty meczu i wychodząc trzech na jednego bardzo samolubnie zachował się Pielach, strzelając wprost w Gorczyce. Następnie to GKS Katowice rozpoczął kilka nieporadnych akcji ofensywnych. W jednej z nich świetnym wyczuciem "tempa" popisał się Grzegorz Goncerz idealnie wręcz obsługując podaniem Piotra Piechniaka, który pewnie umieścił piłkę za plecami Sergiusza Prusaka.

Radość z remisu nie trwała jednak długo. Zaledwie 4 minuty później, lukę w obronie GieKSy zauważył Tomasz Nowak, posyłając w nią podanie do którego doszedł Ricardinho, który najpierw z dziecinną łatwością ominął bramkarza, żeby następnie ośmieszyć stojących w bramce obrońcę. Po tej bramce rozpoczęła się seria groźnych akcji Bogdanki. W jednej z nich świetną interwencją popisał się 34-letni Jacek Gorczyca. Przeniósł on tuż nad poprzeczką groźny strzał głową Magdonia. Do końca pierwszej części gry sytuacja już się nie zmieniła, a raz po raz ratować musiał swój zespół Gorczyca. Kibice nie zapomnieli także o końcu kariery naszego wielkiego skoczka, Adama Małysza, skandując jego imię.

Drugą połowę oba zespoły rozpoczęły bez zmian. Początek tej części gry był w obydwu zespołach oczekiwaniem na ruch przeciwnika. Pierwsi postanowili zaatakować goście, którzy po dużym zamieszaniu w polu karnym GieKSy oddali w końcu strzał, niestety dla nich zatrzymał się on na słupku. Powtórką z pierwszej połowy popisał się Bartosz Karwan, który ponownie zmarnował dokładne dośrodkowanie Pawła Olkowskiego. Jednak już kilka minut później udało mu się ładnym lobem umieścić piłkę w bramce.

Po wyrównaniu Bogdanka starała się znowu wyjść na prowadzenie, lecz brakowało koncepcji na lepiej poukładaną defensywę gospodarzy. Po jednym z rzutów wolnych udało się przejąć piłkę przez zawodników GieKSy. Wprowadzony w czasie drugiej połowy Krzysztof Kaliciak zgrał piłkę do Pawła Olkowskiego, a ten spokojnie zszedł do środka pola karnego i precyzyjnym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Jeżeli ktoś uważał, że to koniec zdobywania bramek przez GieKSe to się mylił. Zaledwie 5 minut później znowu Paweł Olkowski najwyżej wyskoczył do piłki i głową zdobywa swoją drugą bramkę. Jak się później okazało ta dwubramkowa przewaga wystarczyła na ostatnie 10 minut spotkania i GKS Katowice odniósł pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej na własnym stadionie. Trzeba przyznać, że Wojciech Stawowy potrafi dotrzeć do swoich zawodników. Najpierw w spotkaniu z Wartą zmobilizował ich do lepszej gry po przerwie, a teraz w meczu z Bogdanką udało się mu to ponownie.

Zobacz, co powiedzieli trenerzy po meczu!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24