Górnik Zabrze: Zespół Bartoscha Gaula jest kandydatem do spadku. Co się dzieje w klubie z Roosevelta?

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Fot Arkadiusz Gola
Dwa punkty w czterech meczachi bilans bramek 1:5 - tak otworzył rundę wiosenną Górnik Zabrze. Czy ekipa Bartoscha Gaula ruszyła w kierunku spadku do I ligi?

W 95 minucie meczu z Rakowem wprowadzony kwadrans wcześniej Robert Dadok biegnąc bez piłki nie zdołał dogonić prowadzącego ją Jeana Carlosa Silvę. Częstochowianin miał już w nogach ponad półtorej godziny walki na grząskiej i mokrej murawie, a jednak na tle rywala pędził jak torpeda i sfinalizował swój rajd golem.

Słabe akumulatory

Ta scena pokazywała nie tylko słabość piłkarza, który jesienią był jednym z filarów drużyny Bartoscha Gaula, ale także podkreślała wątpliwości dotyczące przygotowania do rozgrywek całego zespołu. Braki szybkościowe i wytrzymałościowe widoczne są bowiem w każdym wiosennym meczu u zdecydowanej większości zabrzańskich zawodników. Tylko częściowo da się to wytłumaczyć grypową epidemią, jaka dopadła zespół tuż po powrocie z tureckiego zgrupowania. Niepokojące sygnały o stanie „akumulatorów” piłkarzy można było zresztą usłyszeć z wnętrza klubu tuż po obozie, a mecze zdają się te obawy jedynie potwierdzać.

Pośrednio mówią o tym sami zawodnicy, przyznając, że na boisku nic nie funkcjonuje tak jak powinno, a problem stanowi na przykład organizacja gry przy szybkich powrotach na własne przedpole. To z tego wynika tak dużo interwencji Daniela Bielicy, który - na szczęście dla kolegów - jest w najwyższej formie w wyjściowej jedenastce.

Gorące krzesło trenera

Gaul, dla którego praca w Górniku to pierwsze poważne wyzwanie w karierze, przeżywa wyjątkowo trudne chwile. Młody szkoleniowiec nie sprawia jednak wrażenia, że już wie, w czym tkwi problem. W publicznych rozważaniach zastanawia się nawet czy „opieprzenie” piłkarzy może przynieść dobre efekty, czy też ich raczej zablokuje. Można także odnieść wrażenie, że presja ze strony trybun - a zwłaszcza stanowiące polską specjalność pomeczowe „kazania” wysłuchiwane przez stojących ze spuszczonymi głowami zawodników - stanowią dla trenera duże zaskoczenie. Jesienią broniły go pojedyncze mecze, te, które swoją dramaturgią i szczęśliwym zakończeniem - przykrywały trudno wytłumaczalną sinusoidę formy drużyny. Teraz, gdy licznik wskazuje sześć występów bez zwycięstwa, a przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie dwa punkty, krytyka osiąga kumulację. Także na kibicowskich forach, co w zabrzańskich realiach ma wagę ciężką.

Coraz więcej wskazuje na to, że Gaul właśnie dotarł nad zawodową ekstraklasową przepaść, a kluczowy dla jego przyszłości będzie prawdopodobnie mecz ze Stalą Mielec. Wokół niego zagęszcza się także od plotek, dodatkowo kołyszących jego fotelem. Te o powrocie Jana Urbana wydają się jednak mocno wątpliwe - czy po zwolnieniu w tak fatalnym stylu szkoleniowiec zdecydowałby się na powrót do klubu, w którym wciąż działają ludzie za to odpowiedzialni, a sportowa sytuacja przez nich firmowana ociera się o dramat?

Gdzie jest Podolski?

Jednym z zastanawiających zjawisk wokółmeczowych jest zniknięcie Łukasza Podolskiego. Były mistrz świata, który jesienią chętnie dzielił się z dziennikarzami swoimi przemyśleniami, w tej rundzie konsekwentnie unika publicznych wypowiedzi. Być może ma to związek także ze świadomością, że jego piłkarska forma pozostawia sporo do życzenia i w przeciwieństwie do rundy jesiennej LP10 nie stanowi już na boisku różnicy na korzyść Górnika. Znacznie szybciej niż wtedy reaguje za to widoczną irytacją na poczynania kolegów. Czasami rzeczywiście trudno się jej dziwić, bo Podolski w tej rundzie już zupełnie nie ma z kim pograć, co może stanowić kolejny dowód na błędy w przygotowaniach do rundy.

Wieści z Roosevelta mówią jednak także o kiepskiej atmosferze w szatni. Po jednym z meczów nawet Podolski miał się wdać w wyjątkowo ostrą dyskusję z jednym z boiskowych kolegów, który ma mocną pozycję, ale znacznie niższą formę. Zajście miało być burzliwe, a jego konsekwencją personalne decyzje podjęte przez Gaula. Generalnie LP10 też zdaje sobie zapewne sprawę, że to na nim spoczywa największy ciężar wyciągnięcia Górnika ze sportowego marazmu. Od jesiennego błysku jest jednak na razie bardzo, bardzo daleko.

Transferowy bałagan

W miniony czwartek nowym dyrektorem sportowym klubu został Łukasz Milik. Obsadzenia tego stanowiska domagali się kolejni trenerzy (szczególnie głośno Urban), jednak stało się to dopiero teraz. W momencie iście zadziwiającym. Po pierwsze kluczowe dni transferowe już minęły, a po drugie szef Akademii został powołany nagle i siłą rzeczy będzie musiał te dwie role łączyć, jednocześnie kształcąc się na dyrektorskim kursie.

W spadku po bliżej nieokreślonych poprzednikach, którzy nie firmowali nieudanych transferów swoimi twarzami i nazwiskami, Milik dostał bałagan w postaci źle zbudowanej kadry, konieczności błyskawicznego znalezienia solidnego bramkarza oraz rozpoczęcia opóźnionych już rozmów z grupą zawodników z wygasającymi w czerwcu kontraktami. Pierwszym ogłoszonym przez niego nowym piłkarzem okazał się jednak Boris Sekulić, czyli zawodnik na pozycję, która w Górniku - w przeciwieństwie do kilkunastu innych - jest akurat obsadzona wyjątkowo licznie i z pewnością nie stanowiła priorytetu. Zabrzański klub nieustannie więc powiększa szereg zagranicznego zaciągu oraz listę zawodników próbujących się odbudować i z wielu powodów nie przygotowanych do gry od zaraz. Taka polityka do złudzenia przypomina spadkowy klimat z czasów Henryka Kasperczaka.

Zasadniczo można odnieść wrażenie, że większość transferów Górnika opartych jest na działaniach pod publiczkę, mających zapewnić działaczom chwilę oddechu od zarzutów o pasywność. Nie widać też w nich logiki i konsekwencji: pomiędzy deklaracjami o priorytetach i transferowych zasadach (minimum wypożyczeń, piłkarze gotowi do gry od zaraz), a podejmowanymi decyzjami zieje gigantyczna przepaść. W efekcie bardzo liczna kadra nie przekłada się na sensowne taktyczne i zmiennikowe pole manewru dla szkoleniowca.

Prezes jak zderzak

Razem z Milikiem w Zabrzu zaprezentowano także nowego prezesa. Został nim Adam Matysek, były bramkarza reprezentacji Polski. Wybór stanowił duże zaskoczenie - Matysek nie ma żadnego doświadczenia w zarządzaniu klubem, a w czasie gdy był dyrektorem sportowym w Śląsku Wrocław nie zapisał się znaczącymi sukcesami. Po zakończeniu tej pracy nie znalazł zresztą zatrudnienia w ligowej piłce i funkcjonował jako telewizyjny ekspert przy Lidze Mistrzów.

Skąd więc taka decyzja właściciela klubu i Rady Nadzorczej? Niewykluczone, że miała związek z wywieszanym na trybunie Torcidy transparentem wymierzonym w dotychczasowych dwoje członków zarządu. W takim wariancie nowy prezes - jak już kilku jego poprzedników - przejąłby przede wszystkim rolę „zderzaka”. Zwłaszcza, że kontrakt Matyska kończy się już w czerwcu, co oznacza, że w najczarniejszym scenariuszu to odchodzący zapewne wtedy prezes firmowałby spadek do I ligi...

Reasumując: trudno uciec od wrażenia, że obecna sytuacja klubu swój początek ma w chaosie jaki zapanował po zakończeniu poprzedniego sezonu. Wtedy zwolniono trenera Jana Urbana, a tuż po tym pożegnano prezesa Arkadiusza Szymanka. Obu decyzji do dziś nikt nie chce firmować osobiście, a tymczasem wzbudzona wtedy fala do dziś mocno trzęsie Górnikiem, który znajduje się w stanie zawałowym i zagrażającym ekstraklasowemu przeżyciu.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Górnik Zabrze: Zespół Bartoscha Gaula jest kandydatem do spadku. Co się dzieje w klubie z Roosevelta? - Dziennik Zachodni

Wróć na gol24.pl Gol 24