Grzegorz Wnuk: Chcę wywalczyć miejsce w pierwszym składzie Motoru

Mirosław Szozda
Grzegorz Wnuk (z prawej) przez 2 lata będzie reprezentował barwy Motoru Lublin
Grzegorz Wnuk (z prawej) przez 2 lata będzie reprezentował barwy Motoru Lublin Mirosław Szozda
Grzegorz Wnuk najbliższe dwa lata spędzi w Lublinie. Dziewiętnastoletni wychowanek Otmętu Krapkowice podpisał dwuletni kontrakt z drugoligowym Motorem. Do grupy wschodniej 2. ligi piłkarz trafił z zespołu MKS Kluczbork.

- Podpisałem kontrakt na 2 lata i myślę, że to optymalny czas dla mnie, by w pełni wykorzystać status młodzieżowca. Mocno wierzę, że ciężką pracą zyskam przychylność trenerów i akceptację drużyny. Nie ukrywam, że chcę wywalczyć sobie miejsce w podstawowej jedenastce i nie dopuszczam innej myśli – mówi nowy bramkarz Motoru.

Przez dwa i pół roku Wnuk był zawodnikiem drugoligowego MKS-u Kluczbork, ale nie zaliczył wielu spotkań w barwach pierwszej drużyny. W rozgrywkach sezonu 2011/2012 zagrał w dwóch, natomiast w ubiegłym wystąpił w sześciu meczach, z czego w pięciu grał od pierwszej do ostatniej minuty. Jednym z nich był pojedynek z Ruchem Zdzieszowice, który na stadionie przy ul. Rozwadzkiej zakończył się remisem 1:1.

– Do Kluczborka ściągnął mnie dzisiejszy trener "Zdzichów", Ryszard Okaj, który wspólnie z Piotrem Guczem obserwowali mnie podczas moich występów w juniorach Gogolina. Oni też podjęli rozmowy z moimi rodzicami i wkrótce zawitałem do klubu, który wówczas grał jeszcze w 1. lidze – wspomina młody golkiper.

– Przenosiny do Kluczborka były wielkim wydarzeniem w moim życiu. Po fajnym okresie spędzonym w Gogolinie całkowicie zmieniłem otoczenie. Początkowo wszystko wydawało się nowe i obce, ale z biegiem czasu było coraz lżej. Zostałem sprowadzony jako perspektywa na przyszłość, więc co prawda trenowałem z drużyną seniorów, ale grałem głównie w rezerwach i juniorach. Odszedłem stamtąd, ale uważam, że pobyt w tym klubie nie był czasem straconym. Pracowałem ze świetnymi trenerami bramkarzy, czyli Piotrem Guczem i Adamem Kanią, a na Opolszczyźnie naprawdę trudno o lepszych fachowców. Niedosyt jednak pozostaje, bo mogłem zaliczyć nieco więcej występów – kończy kluczborski wątek nasz rozmówca.

Wnuk miał niezłe perspektywy ku temu, by na dobre zadomowić się między słupkami bramki pierwszego zespołu, lecz na przeszkodzie stawały mu problemy ze zdrowiem. Kontuzje, które często łapał były głównym powodem, tego, że w bramce grywali jego konkurenci. Rehabilitacja, powrót do formy i... kolejny uraz. Tak wyglądał dzień powszedni młodego golkipera. Mimo tych problemów Wnuk wyrobił sobie w kluczborskim klubie markę zawodnika o nieprzeciętnych możliwościach i ogromnym zapale do pracy, bo po każdej z tych kontuzji wracał silniejszy i jeszcze bardziej zmotywowany. W wywiadzie jakiego udzielił dziennikarzowi katowickiego Sportu Zbigniew Smółka, były trener kluczborskiego zespołu nie szczędził pochwał młodemu krapkowiczaninowi.

– On jest zupełnie odmienny od Mateusza Abramowicza (pierwszy bramkarz Kluczborka – przyp. red.). Jeśli Mateuszowi wróżę ekstraklasową karierę, to mim zdaniem Grzesiu jest kandydatem do gry w narodowej reprezentacji. To chłopak o podobnej mentalności jak Łukasz Fabiański, doskonale wie, jak wszystko poukładać sobie w życiu i na boisku. Jeśli tylko mu zdrowie i szczęście dopisze to zajdzie bardzo daleko – ocenia Smółka.

Reprezentacja Polski jest wielkim marzeniem nowego bramkarza Motoru, ale w kadrze biało-czerwonych zdobył już malutkie doświadczenie. Trzykrotne powołanie do kadry U-19 prowadzonej przez trenera Janusza Białka oraz debiut z orzełkiem na piersi w spotkaniu z Cyprem powodują, że rozmawiając na ten temat Grzegorz wyraźnie ożywia się w dyskusji. – Trenera Białka zastąpił Marcin Sasal, a ja mam nadzieję, że dobrą grą w Motorze zwrócę na siebie uwagę nowego trenera. Kadra Polski to coś niezwykłego. Człowieka przepełnia duma, że może ubrać koszulkę z orzełkiem, nawet gdy są to tylko konsultacje. Na zgrupowaniach reprezentacji poznałem fantastycznych ludzi, z którymi zresztą utrzymuję kontakt do dziś. Największe wrażenie robi jednak wyjście na murawę i wysłuchanie hymnu, to naprawdę niesamowite przeżycie – przekonuje Wnuk.

Wielką przygodę z piłką sympatyczny zawodnik kontynuował będzie w Lublinie, ale dzisiaj często wraca wspomnieniami do klubów, gdzie stawiał pierwsze kroki. - Od małego grałem w piłkę pod blokiem, ale to mi nie wystarczało. Koledzy z podwórka grali już w pobliskim klubie z Otmętu, więc wybór był dla mnie oczywisty. Pierwszym moim szkoleniowcem był trener Jerzy Kurczok, który odpowiadał wtedy za trampkarzy, juniorów i seniorów. To była niewątpliwie dobra szkoła życia. Bardzo wiele zawdzięczam właśnie trenerowi Kurczokowi, dzięki któremu futbol znalazł szczególne miejsce w moim sercu. Piłka nożna stała się moją pasją, teraz jest również zawodem. Doskonale pamiętam mecz trampkarzy Otmętu w Choruli, w którym strzeliłem wyrównującą, a swoją pierwszą bramkę. Zwycięską strzelił mój przyjaciel Dariusz Zapotoczny, który dziś reprezentuje barwy pierwszoligowej Gieksy z Katowic. Pewnego dnia trener poprosił mnie, bym stanął do bramki, ponieważ … nie było już w klubie żadnego bramkarza. Posłuchałem go i tak już zostało - sięga pamięcią.

Po odejściu z klubu najdłużej pracującego w Otmęcie piłkarskiego trenera, Grzegorz Wnuk zmienił barwy, a pomógł mu w tym Mirosław Zapotoczny, trener trampkarzy zespołu zza miedzy, czyli MKS-u Gogolin. Młodziutki bramkarz poszedł drogą przetartą wcześniej przez jego dwóch przyjaciół. Wspomnianego Dariusza Zapotocznego i Denisa Wymysłowskiego. – To był niewątpliwie duży krok do przodu. W Gogolinie miałem o niebo lepsze warunki do trenowania, poza tym spotkałem na swojej drodze ludzi, którzy sporo mnie nauczyli. Mam tutaj na myśli trenera Zapotocznego, który pracował ze mną rok w trampkarzach oraz trenera Łukasza Rogacewicza, u którego grałem w drużynie juniorów. Kiedy jestem w Krapkowicach zdarza mi się wpadać na mecze Gogolina i Otmętu. W moim serduchu pierwszeństwo ma jednak Otmęt i jemu kibicuję szczególnie. Mam nadzieję, że kiedyś w Krapkowicach powstanie klub przynajmniej na miarę drugiej ligi – mówi z nadzieją.

Wśród osób, którym najwięcej zawdzięcza w futbolu, bramkarz rodem z Otmętu na pierwszym miejscu wymienia rodziców. – Bez ich wsparcia nie byłbym nawet w połowie tej drogi, którą przebyłem. Każdy z trenerów z którymi pracowałem miał wielki wpływ na mnie, dlatego nie jest łatwą rzeczą wymienić takiego jednego, wiodącego mentora. Od każdego wyciągnąłem maksymalną porcję wiedzy, za co każdemu z osobna mocno dziękuję. Moim marzeniem jest wyjazd za granicę, a najbliższe plany to regularna gra, dobra forma, ciężka praca, dobre zdrowie. Reszta przyjdzie sama – z optymizmem kończy Grzegorz Wnuk.

Mirosław Szozda / Tygodnik Krapkowicki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24