Hybryda na ławce trenerskiej Polski [KOMENTARZ]

Marek Koktysz
Waldemar Smudalik, Franciszek Fornuda - taki oto twór prowadzi obecnie seniorską reprezentację Polski. Miało być coś nowego, miały być nadzieje, miała być nowa Polska (wyszło trochę jak hasło wyborcze)... zamiast tego jest hybryda "Franza" i "Waldka Kinga".

Jakaś część z Was, drodzy czytelnicy, zada sobie pewnie pytanie: dlaczego piszę to akurat teraz? Dlaczego w momencie, kiedy stajemy przed historyczną szansą na pokonanie załogi kelnerów i bankierów? Dlaczego w momencie, kiedy nadzieje Polaków są rozbudzone, bo prawie wygraliśmy z Czarnogórą? Dlaczego w momencie, kiedy "królowa nauk" okazała się dla naszego narodu łaskawa i wciąż mamy MATEMATYCZNE szanse na awans do mundialu w Brazylii? Chyba właśnie dlatego. Emocje opadły, gorzka atmosfera przeradza się powoli w groteskę, a przed "meczem, w którym liczą się tylko trzy punkty" więcej już jest kabaretu niż rzeczywistego "parcia do brazylijskiego dotarcia".

Na wstępie jednak wypada mi przeprosić wszystkich tych, którzy ciągle wierzą. Przepraszam. Nie czytajcie tego tekstu, bo będzie on traktował o świecie, którego istnienia nie dopuszczacie. A teraz do rzeczy...

Zastanawiałem się ostatnio, kto siedzi na ławce trenerskiej reprezentacji Polski. Z twarzy niby Fornalik, ale w działaniach i wypowiedziach tak jakby... Franek Smuda. Poprzednik obecnego selekcjonera był pośmiewiskiem Internetu przez, chyba nie przesadzę, niemal całą swoją kadencję. Nieumiejętność przyznania się do błędu, niepoprawna składnia i polszczyzna, dziwne powołania, reprezentanci z zagranicy i "gra przeciwko Związkowi Radzieckiemu", to główne przymioty, które cechowały "Franza". A teraz Ci, którzy polską piłkę kopaną śledzą, niech przeczytają to zestawienie jeszcze raz i przewiną sobie w myślach ostatnie poczynania Fornalika. Zgadza się - poza umiejętnością władania poprawnym językiem polskim, to te same osoby! Smudy w porę nie wyrzucono, bo zbliżało się Euro 2012, a zmiana trenera tuż przed tak ważnym turniejem byłaby ryzykowna. Po tej wielkiej imprezie wyrzucono go jednak na zbite "Rio". Zmieniły się władze w PZPN, miał też zmienić się trener. Nastąpiła jedynie nazwiskowa podmianka, bo w stylu prowadzenia kadry nie zaszły żadne zmiany. Fornalik zachował relikty "Franza", takie jak "mistrz pressingu" Sebastian Boenisch i nie zrobił nic, żeby znaleźć Robertowi Lewandowskiemu godnego zmiennika. Czy wprowadził coś własnego? Zdecydowanie nad wyrost byłoby stwierdzenie, że "odkrył" Szukałę, Salamona czy Zielińskiego. Odkryły ich media, a Fornalik swoje powołania czerpie głównie z gazet, bo od zagranicznych lig, w których występują nasze Orły, woli rodzime pojedynki gwiazd stacji telewizyjnej z politykami. Jak inaczej wytłumaczyć powołanie dla Salamona? Chłopak narobił szumu medialnego, bo przeszedł do Milanu (Waldek odnotował), a później nie grał przez parę miesięcy w poważny futbol. O tym, że Fornalik nie śledzi poczynań swoich reprezentantów przekonaliśmy się dobitnie przy powołaniach na Czarnogórę. Trener trzykrotnie powołał kontuzjowanych piłkarzy, by wreszcie "trafić" i wysłać kopertę z zaproszeniem do Pawła Brożka - zawodnika, który powrócił do Wisły Kraków po zwiedzaniu europejskich ławek rezerwowych. Obrazu "zesmudzenia" dopełniają ostatnie wypowiedzi trenera, który przed meczem z San Marino (drużyną, którą i Wy możecie zaprosić na swoje podwórko i ją... ograć) zapowiada "ciężką walkę" i "koncentrację", a także "jedyny słuszny cel, czyli trzy punkty". Cóż, przeciwnicy satyrę podchwycili, bo i oni zapowiadają walkę... o gola. Oni mogą tym zdecydowanie więcej wygrać.

Pojawia się zatem pytanie - po co sztucznie przedłużać kadrowe życie Waldemara Fornalika? Czy władze w PZPN-ie ciągle wierzą, że Polacy pokonają Anglików na Wembley (chociaż nie udało się to naszym Orłom nawet w latach, kiedy święciliśmy największe sukcesy)? Nie potrafię pojąć tego, że prezes Boniek nie widzi bagna, w którym ugrzęzła ta reprezentacja. Fornalik nie wyciśnie z tej kadry już nic, on nie jest typem cudotwórcy, a i materiału na cud próżno szukać. Eliminacje do Mistrzostw Świata 2014 są już przegrane i trzeba się z tym pogodzić. Po co czekać na oficjalne zakończenie zmagań w grupie H, żeby zwolnić trenera? Nowy selekcjoner miałby przynajmniej okazję do wykazania się w jeszcze paru spotkaniach o stawkę, bo potem (jako, że nie pojedziemy do Rio) czeka nas długi rozbrat z meczami o punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24